rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Po książkę „Ktoś mnie obserwuje” sięgnęłam z czystej ciekawości. Thriller młodzieżowy? I to od wydawnictwa Jaguar? Czułam, że to musi być coś dobrego... i wcale się nie pomyliłam, bo powieść okazała się naprawdę ciekawa, wciągająca i przede wszystkim zaskakująca aż do samego końca!

Tessa i Eric to świetnie wykreowane postacie. Autorka postarała się, aby krok po kroku odkrywać przed nami ich przeszłość i to, co kieruje ich zachowaniami; piłowała ich charaktery z kartki na kartkę dodając bądź odejmując im rezerwy, skrytości i pewnego rodzaju tajemniczości. Nie zapomniała ona również o tym, aby ukazać ich z w miarę jak najbardziej realnej, codziennej strony - pomimo niecodziennej agorafobi oraz bycia idolem tłumów - którą szargają silne emocje, w pewnym stopniu też naiwność i chęć ukazania drugiemu człowiekowi tego prawdziwego ja.

A. V. Geiger ma bardzo przyjemny styl - nie stara się pisać na siłę, ale też dba o to, aby jej powieść miała ręce i nogi, o czym świadczy niespełna 300 stronicowa książka, której nie brakuje ani pomysłu, ani wykonania. Autorka pisze w perspektywie trzecioosobowej, co w tym wypadku trochę mnie uwierało, bo jednak lepiej dowiadywać się o czyichś emocjach prosto od niego. Sama fabuła jest niesamowicie wciągająca, przez co powieść z łatwością można pochłonąć w jeden wolny wieczór.

A więc, koniec końców... Książkę z czystym sumieniem polecam. Historia trzyma wysoki poziom od samego początku do końca, przez co aż chce się ją poznawać. Autorka pisze z lekkością, nie tracąc przy tym polotu ani na chwilę, a swoich bohaterów kreuje w naprawdę dobry, trójwymiarowy sposób.
Już nie mogę się doczekać premiery II tomu „Follow Me Back”!

Po książkę „Ktoś mnie obserwuje” sięgnęłam z czystej ciekawości. Thriller młodzieżowy? I to od wydawnictwa Jaguar? Czułam, że to musi być coś dobrego... i wcale się nie pomyliłam, bo powieść okazała się naprawdę ciekawa, wciągająca i przede wszystkim zaskakująca aż do samego końca!

Tessa i Eric to świetnie wykreowane postacie. Autorka postarała się, aby krok po kroku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetnie opisana historia, do której często wracam. ❤️

Świetnie opisana historia, do której często wracam. ❤️

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dziwna książka, niecodzienna, ale ma coś w sobie.

Dziwna książka, niecodzienna, ale ma coś w sobie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Całkiem w porządku książka, jednak nie było to nic odkrywczego.

Całkiem w porządku książka, jednak nie było to nic odkrywczego.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Niezbyt mi się podobał ten zbiór sonetów - zbyt niezrozumiały, przesadzony stylistycznie.

Niezbyt mi się podobał ten zbiór sonetów - zbyt niezrozumiały, przesadzony stylistycznie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Ładne, nieraz ponure, ciekawe, ociekające romantyzmem - to lubię!

Ładne, nieraz ponure, ciekawe, ociekające romantyzmem - to lubię!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Bardzo trudno było mi ocenić tę książkę, ponieważ ma ona swoją wspaniałą stronę w postaci "Upiora", części II oraz IV - czuć w nich siłę romantyzmu i tej wspaniałej grozy, a także ludowości.
Później na salony weszła część III, która jest niesamowicie niejasna i przepełniona patosem, przez co czyta się ją bardzo długo, no i nie wciąga tak jak poprzednie części.
Niemniej jest to ciekawa pozycja - choć napisana dość niezrozumiałe, to przy chwili wolnego czasu i braku przymusu czytania jej jako lektura szkolna (albo przynajmniej nie na ostatnią chwilę) da się w niej odnaleźć wiele ciekawych aspektów czy życiowych prawd.

Bardzo trudno było mi ocenić tę książkę, ponieważ ma ona swoją wspaniałą stronę w postaci "Upiora", części II oraz IV - czuć w nich siłę romantyzmu i tej wspaniałej grozy, a także ludowości.
Później na salony weszła część III, która jest niesamowicie niejasna i przepełniona patosem, przez co czyta się ją bardzo długo, no i nie wciąga tak jak poprzednie części.
Niemniej jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Ciekawa wizja, choć przez bardzo, ale to bardzo nużący początek nie jestem w stanie dać wyższej oceny. Być może kiedyś do tej książki wrócę i ocena będzie inna, ale na ten moment nie mam tego w planach.

Ciekawa wizja, choć przez bardzo, ale to bardzo nużący początek nie jestem w stanie dać wyższej oceny. Być może kiedyś do tej książki wrócę i ocena będzie inna, ale na ten moment nie mam tego w planach.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Niby króciutka książka, ponadto napisana w formie powieści poetyckiej, a więc wierszowana... Ale tak rozwlekła, że odechciewa się jej poznawania już od pierwszych stron; możnaby to wszystko było na spokojnie podsumować w - góra! - 10 zadaniach.

Niby króciutka książka, ponadto napisana w formie powieści poetyckiej, a więc wierszowana... Ale tak rozwlekła, że odechciewa się jej poznawania już od pierwszych stron; możnaby to wszystko było na spokojnie podsumować w - góra! - 10 zadaniach.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Najgorszy w tej lekturze jest sam fakt tego, że bohater to romantyk, czyli wiadome jest, iż będzie to ciężka językowo przeprawa. Nie ułatwia tego również fakt stylu, w jakim napisano książkę: epistoła.
Niemniej to jedna z lepszych lektur, jakie czytałam w liceum. ❤️

Najgorszy w tej lekturze jest sam fakt tego, że bohater to romantyk, czyli wiadome jest, iż będzie to ciężka językowo przeprawa. Nie ułatwia tego również fakt stylu, w jakim napisano książkę: epistoła.
Niemniej to jedna z lepszych lektur, jakie czytałam w liceum. ❤️

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"W linii prostej" nie jest kryminałem najwyższych lotów, lecz mimo to można spędzić z tą pozycją naprawdę przyjemny wieczór.

Fabuła książki jest całkiem ciekawa i niezbyt przewidywalna, choć niektóre wydarzenia mogłyby być lepiej rozwinięte, a autor mógłby lepiej postarać się o wykreowanie postaci.
Nick Dixon został stworzony całkiem w porządku, nie był jednych z tych irytujących głównych bohaterów, których ma się ochotę wyrzucić przez okno - co to, to nie. Komisarz to zdecydowana, pewna siebie (może czasem trochę za bardzo) osoba, która potrafi słuchać, za co go polubiłam.
Bohaterowie poboczni okazali się niezbyt ciekawi i zbyt ulegli każdemu słowu Dixona, co dość mocno mnie irytowało. Bezosobowa, szara masa, której było w tej powieści stanowczo za dużo okazała się jedną z bardziej negatywnych stron książki.

Damien Boyd pisze dobrze, choć już od pierwszych stron wrzuca nas na głęboką wodę, jaką są skomplikowane opisy górskich tras, sprzęt wspinaczkowy itp. - w późniejszej fazie "W linii prostej" jest już tego trochę mniej, co nie zmienia faktu, że jest to dość kłopotliwe...

Pierwszy tom serii o komisarzu Dixonie nie wywarł na mnie takiego wrażenia jakbym chciała, jednak chętnie sięgnę po jego kontynuację, gdy tylko pojawi się na półkach polskich księgarni.

"W linii prostej" nie jest kryminałem najwyższych lotów, lecz mimo to można spędzić z tą pozycją naprawdę przyjemny wieczór.

Fabuła książki jest całkiem ciekawa i niezbyt przewidywalna, choć niektóre wydarzenia mogłyby być lepiej rozwinięte, a autor mógłby lepiej postarać się o wykreowanie postaci.
Nick Dixon został stworzony całkiem w porządku, nie był jednych z tych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" to przykład książki, która trzyma serce czytelnika w garści od samego początku do szarego - a może nie? - końca. Boleśnie realna historia łamiąca serce, gdzie gorycz łączy się z radością, a rozpacz z nadzieją. Ta powieść to wzruszające przedstawienie realiów wojny, która naprawdę trwa i codziennie niszczy ludzkie życia.

Adam nie jest typowym głównym bohaterem. Jak na swój czternastoletni wiek, wydaje się dość dziecinny, a jego zachowanie może być lekko irytujące - spowodowane jest to Zespołem Aspergera, którego objawy ma chłopiec. Oprócz tego, widzi on świat inaczej, barwniej, przez synestezję - ludzi oraz ich emocje postrzega jako konkretne kolory, co daje mu możliwość wierniejszego oddania uczuć na swoich obrazach. Patrzenie na błyskawicznie rozwijającą się wokół niego wojnę jest niesamowicie silnym doświadczeniem, które czuje się bardzo dotkliwie i zapada w pamięć na długi czas.

Sumia Sukkar - niesamowita pisarka, której pióro mnie oczarowało, a umysł kompletnie rozbroił emocjonalnie. Swój debiut, czyli właśnie "Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" napisała w wieku - o ile się nie mylę - dwudziestu dwóch lat, czyli dość młodo. Kobieta ta ma wielki talent, ponieważ opisać masakrę wojny oczami dziecka, w dodatku niezwykłego nastolatka, musi być nie lada wyzwaniem, a Sukkar zrobiła to z taką pasją i delikatnością, że aż brak mi słów - po prostu niesamowite...

"Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" to przykład książki, która trzyma serce czytelnika w garści od samego początku do szarego - a może nie? - końca. Boleśnie realna historia łamiąca serce, gdzie gorycz łączy się z radością, a rozpacz z nadzieją. Ta powieść to wzruszające przedstawienie realiów wojny, która naprawdę trwa i codziennie niszczy ludzkie życia.

Adam nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Zdobywcy oddechu" Przemysława Piotra Kłosowicza to bardzo zaskakują książka - tak pod względem fabularnym, jak i po prostu bycia. Jest to opowieść, którą warto poznać, ponieważ wszelkie prowadzone w niej przemyślenia mogą nas nauczyć wielu ważnych życiowych mądrości oraz odwagi w "łapaniu dnia".

Powieść, o której mowa, jest napisana dość specyficznym językiem pełnym metafor, czarnego humoru, porównań oraz zabawą słowem, które z pewnością nie przypadną każdemu do gustu. Sama miałam z początku problem z połapaniem się w tym wszystkim, jednak po pewnym czasie zaczęłam doceniać tę inność, wyróżniającą książkę spośród innych.

Polecam Wam sięgnąć bo "Zdobywców oddechu", ponieważ to twór o naprawdę wielkiej wartości, który ukazuj nam fragmenty dnia codziennego, które nie są wolne ani od zmartwień, ani od trosk, a ukazują nam żywy obraz sytuacji, która spokojnie mogłaby zdażyć się w naszym realnym świecie.

"Zdobywcy oddechu" Przemysława Piotra Kłosowicza to bardzo zaskakują książka - tak pod względem fabularnym, jak i po prostu bycia. Jest to opowieść, którą warto poznać, ponieważ wszelkie prowadzone w niej przemyślenia mogą nas nauczyć wielu ważnych życiowych mądrości oraz odwagi w "łapaniu dnia".

Powieść, o której mowa, jest napisana dość specyficznym językiem pełnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Doskonały pomysł i doskonałe wykonanie. ♥

Doskonały pomysł i doskonałe wykonanie. ♥

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z twórczością Daniela Koziarskiego spotkałam się pierwszy raz... no i z pewnością nie ostatni, bo lektura "Ciemnokręgu", jak się okazało, była naprawdę pasjonująca, przejmująca i z pewnością na długo zapadająca w pamięć.

Ale powoli.

Nie lubię zbiorów opowiadań. Naprawdę, po prostu ich nie cierpię - zanim wgryzę się na dobre w jakąś historię, takowa się kończy, a ja zostaję z wielkim czytelniczym niedosytem... Po co czytać coś, co pozostawi po sobie raczej negatywne wspomnienia? No właśnie - po nic, nie warto.
Hmm, dlaczego więc sięgnęłam po książkę pana Koziarskiego? Dlaczego, że masa czytelników bardzo chwaliła sobie tę pozycję, dlatego też doszłam do wniosku, iż, a nuż, może mi się spodoba? No i spodobała.

"Ciemnokrąg" trzyma poziom od samego prologu - intryguje, wręcz zmusza do tego, aby czytać i dowiedzieć się, jak mogło dojść do opisanego zdarzenia. Każde z czterech opowiadań opisuje ludzi, do których los niezbyt chciał się uśmiechnąć i postawił ich pod ścianą podejmowania trudnych życiowych decyzji... Tylko jak mogą oni działać rozważnie czy logicznie, kiedy goni ich czas albo przeraża odpowiedzialność za własne czyny? Autor w niesamowicie autentyczny sposób - podkreślam niesamowicie autentyczny - ukazuje psychikę swoich bohaterów, tok myślenia, chłodne kalkulacje "co dla mnie będzie lepsze" oraz zachowanie, przez które można poczuć bardzo nieprzyjemne ciarki.

Oprócz tego, że to naprawdę wyjątkowy zbiór opowiadań (jeśli mi się spodobał, to musi być naprawdę genialny), tak pod względem prawdziwości bohaterów, jak i ogólnego przesłania tworu - każdy człowiek odnajdzie w nim coś, co będzie do niego bardzo głośno przemawiać i być może sprawi, że czytelnik ten zacznie myśleć nad tym, czy aby na pewno postępuje w swoim życiu tak, jak powinien...

Z twórczością Daniela Koziarskiego spotkałam się pierwszy raz... no i z pewnością nie ostatni, bo lektura "Ciemnokręgu", jak się okazało, była naprawdę pasjonująca, przejmująca i z pewnością na długo zapadająca w pamięć.

Ale powoli.

Nie lubię zbiorów opowiadań. Naprawdę, po prostu ich nie cierpię - zanim wgryzę się na dobre w jakąś historię, takowa się kończy, a ja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zaczęło się od okładki. Zaintrygowała mnie kolorystyka i ta dość ciekawie kojarząca się sowa. Po błyskawicznym przeczytaniu opisu doszłam do wniosku, że chcę poznać tę książkę, bo historia w niej zawarta może skraść moje uwielbiające grozę serce... Ale nie skradła, a przynajmniej nie tak do końca.

Pierwsza rzecz: bohaterowie.
Główny bohater - Konrad Małecki - okazał się mocno przerysowany i nijaki, niestety. Trochę złościło mnie jego zachowanie, trochę irytowało, a nawet momentami było absurdalne. Nie, nie i jeszcze raz NIE.
O wiele ciekawszy okazał się dziennikarz Paweł, któremu od samego początku egzystencji w książce przyświecał jeden cel - udowodnić winę Małeckiego i wybić się na pogrążeniu go. Pewny siebie, nie wahający się zbyt długo, nie przebierający w środkach - po trupach dążył do tego, aby ułożony scenariusz poszedł po jego myśli. W porównaniu do Konrada była to bardzo wyrazista postać, która podciągnęła poziom książki.

Druga rzecz: fabuła.
Ciekawie poprowadzona, od samego początku dynamiczna, miejscami niesmaczna - genialna! Jedyne zastrzeżenie to to, iż pod koniec tempo historii jakby trochę zwolniło - przynajmniej w moim odczuciu - przez co zakończenie nie wywołało na mnie efektu "wow". Niemniej, pod tym kątem jestem usatysfakcjonowana.

Trzecia rzecz: pomysł.
Tajemnicze morderstwa, które tak naprawdę okazują się samobójstwami? Intrygująco. A jeśli dodamy tutaj również wątek paranormalny, demoniczne siły ingerujące w te tragedie? Petarda!... Tylko że autor nie do końca wykorzystał potencjał tego pomysłu. Fabuła ciągle skupiona jest na morderstwach, a wątek z tajemnicami wyciągniętymi stricte z serialu "Nie z tego świata" dostaje kilka sekund sławy dopiero pod koniec książki, nad czym ubolewam straszliwie. Gdyby wyłożyć karty na stół wcześniej, rozwinąć ten wątek dokładniej - to by było coś!

Niemniej, "Teatr lalek" to bardzo dobry debiut. Jest ciekawa historia, mamy grozę przyprawiającą o ciarki, intrygujący wątek paranormalny oraz ratującego honor powieści bohatera. Spędziłam przy tej książce dość ciekawy wieczór. ;)

Zaczęło się od okładki. Zaintrygowała mnie kolorystyka i ta dość ciekawie kojarząca się sowa. Po błyskawicznym przeczytaniu opisu doszłam do wniosku, że chcę poznać tę książkę, bo historia w niej zawarta może skraść moje uwielbiające grozę serce... Ale nie skradła, a przynajmniej nie tak do końca.

Pierwsza rzecz: bohaterowie.
Główny bohater - Konrad Małecki - okazał się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Miłość, która przełamała świat" przyciąga swoim wyglądem każdą Książkową Srokę. Piękno tkwi w prostocie - okładka zgadza się z tym powiedzeniem, a sama powieść? No cóż, to wygląda już z decka inaczej...

Główną bohaterką historii - i jednocześnie narratorką - jest Natalie Cleary, która nie zyskała mojej sympatii. Nie mówię, że była to do cna nijaka czy zła postać, bo to nie prawda, ale po prostu jej nie polubiłam. Od samego początku powieści jej zachowanie wydawało mi się trochę dziecinne i nieodpowiedzialne, a niektóre sytuacje z jej udziałem - irytujące.
O wiele bardziej polubiłam Beau; jego dojrzałość zaprawiona szaleństwem miłości, delikatność, ale też siła były czymś, czego ta historia potrzebowała; czymś, co dawało jej poczucie równowagi między charakterami bohaterów tak głównych jak i pobocznych (którzy, swoją drogą, zostali bardzo dobrze wykreowani i stali się ważną częścią tej powieści).

Bardzo lubię styl pisania Emily Henry, bo jest prosty, ale nie brak mu pewnego rodzaju zwiewności, dzięki czemu kartka leci za kartką i naprawdę trudno je zatrzymać. Ponadto, opowiada nam ona niesamowite indiańskie legendy zaczerpnięte z prawdziwych źródeł - nigdy bym się o to nie posądzała, ale gdy tylko będę miała okazję to poszukam zbiorów takich plemiennych opowieści i z pewnością je poznam! Wkrada nam się w tę powieść również "naukowy bełkot", ale spokojnie, można go przeżyć.
Fabuła książki jest ciekawa, wciągająca i przede wszystkim inna, choć jak wiadomo - wszystko zwykle sprowadza się do miłości, a tak też było i w tym przypadku. Największym zgrzytem całej książki okazało się zbaczenie z pięknej ścieżki wątku paranormalnego dla tego romantycznego właśnie, ale cóż, przecież tytuł mówi sam za siebie, więc nie można się spodziewać po tym zbyt wiele.

"Miłość, która przełamała świat" ma w sobie to coś co sprawia, że trudno się od niej oderwać. Jest drogą wiecznych upadków i powstań; tak samo jak główna bohaterka poszukiwała swojego własnego ja, tak i ta powieść próbowała odnaleźć ten jeden główny gatunek, w którym czułaby się najlepiej - cóż, nie do końca się udało, ale nie zmienia to faktu, że lektura tej książki była świetnie spędzonym czasem.

"Miłość, która przełamała świat" przyciąga swoim wyglądem każdą Książkową Srokę. Piękno tkwi w prostocie - okładka zgadza się z tym powiedzeniem, a sama powieść? No cóż, to wygląda już z decka inaczej...

Główną bohaterką historii - i jednocześnie narratorką - jest Natalie Cleary, która nie zyskała mojej sympatii. Nie mówię, że była to do cna nijaka czy zła postać, bo to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Poruszająca do cna lektura, piękna. ♥

Poruszająca do cna lektura, piękna. ♥

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetny humor, genialny bohater, przyjemny styl, bardzo dobrze się czyta tę historię.

Świetny humor, genialny bohater, przyjemny styl, bardzo dobrze się czyta tę historię.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Najlepszy twór Sienkiewicza, pewnie dlatego, że najkrótszy.

Najlepszy twór Sienkiewicza, pewnie dlatego, że najkrótszy.

Pokaż mimo to