rozwiń zwiń
KulturaNaCoDzień

Profil użytkownika: KulturaNaCoDzień

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 4 lata temu
47
Przeczytanych
książek
49
Książek
w biblioteczce
44
Opinii
133
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Upowszechniamy kulturę i sztukę. Spośród nieskończonych list pozycji literackich wybieramy te, na które warto zwrócić uwagę i sięgnąć po nie. Zachęcamy do odwiedzania naszej strony kncd.pl oraz zaglądania wszędzie tam, gdzie jesteśmy, a najwięcej jest nas na Facebooku i Instagramie.

Opinie

Okładka książki Polskie Archiwum X Piotr Litka, Bogdan Michalec, Mariusz Nowak
Ocena 7,0
Polskie Archiw... Piotr Litka, Bogdan...

Na półkach:

Książka dziennikarza rozmawiającego z dwoma policjantami o elitarnej jednostce wojskowej, Polskim Archiwum X, pierwszej takiej w Polsce i jedynej na czas powstawania (2004) w Europie, była wydarzeniem elektryzującym w momencie, kiedy ta pozycja wychodziła na rynek w 2016 roku. W końcu nie codziennie policjanci pozostający w strukturach tej grupy opowiadają o kulisach swojej owiniętej tajemnicą i mrokiem pracy, jaką jest rozpracowywanie spraw trudnych, tzw. „ciemnej liczby zabójstw", czyli niewyjaśnionych spraw kryminalnych. Ja sięgnęłam po Polskie archiwum X dopiero teraz, kiedy emocje związane z codziennością policjantów zmagających się z najgłośniejszymi sprawami morderstw już lekko opadły, a po jej lekturze zadałam sobie pytanie, czy książka Piotra Litki wydana przy współpracy z Bogdanem Michalcem, obecnym szefem „Archiwum X" i Mariuszem Nowakiem, tworzącym pierwszy skład jednostki warta jest zachodu i faktycznie obnaża szokujące kulisy pracy policji rozpracowującej brutalne zbrodnie? I tak, i nie.MIĘDZY WIEDZĄ A MĄDROŚCIĄ JEST OLBRZYMIA PRZEPAŚĆ.Te słowa padają już na samym wstępie z ust Bogdana Michalca, doświadczonego funkcjonariusza, starego, policyjnego wygi, który może służyć jako przykład śledczego z prawdziwego zdarzenia. Przyznam szczerze, że sięgając po opowieść o zmaganiach polskiej grupy operacyjnej ze światem zabójstw i niewyjaśnionych spraw, nie oczekiwałam, że przeczytam wypowiedzi tak nieprawdopodobnie wyważone, inteligentne i poparte ogromnym doświadczeniem oraz, o dziwo, empatią. Michalec nieustannie, niczym mantrę, powtarza na kolejnych kartkach książki teorię „złych emocji", sumienia, które zawsze ruszy sprawcę, niezmiennych od zawsze motywach zabójstw. Choć obaj panowie imponują swoją dojrzałością i przemawiającymi przez nich latami pracy, to właśnie Bogdan Michalec wzbudził we mnie cichy podziw, a to przez cytowanie z jednej strony C. G. Junga i Kazika z drugiej, chwalenie się znajomością ciekawych (i zapewne przydatnych w codziennej pracy) faktów z zakresu socjologii, psychologii i innych nauk. Kreśli dzięki temu obraz, wydaje mi się, dosyć nieszablonowy – policjanta działającego wieloobszarowo.Obaj panowie podczas lektury dają się poznać jako osoby bardzo twardo stąpające po ziemi i wyznające zasadę, że za zbrodnię musi spotkać sprawcę kara. Oni zaś są po to, aby panujące zło zwalczać i chociaż poprzez wykrycie osoby, która popełniła dane przestępstwo, czynić sprawiedliwość. Może to zabrzmieć górnolotnie, ale proszę mi wierzyć, z książki aż wylewa się autentyczność i uznanie dla rozsądku, umiejętności podążania tokiem rozumowania sprawcy i jego intencji oraz szerokich horyzontów w analizowaniu każdej zbrodni. Obaj rozmówcy Piotra Litki wyznają proste w istocie zasady i kierują się nimi przy rozpracowywaniu zagadkowych morderstw.IMIĘ I NAZWISKO SPRAWCY (...) CZĘSTO ZNAJDUJE SIĘ W PIERWSZYM TOMIE AKTPolskie Archiwum X to dziesięć spraw, które elektryzowały polskie społeczeństwo na przestrzeni wielu lat. Znajdziemy tutaj historię Hakowego, szczątków z Tarnowa, seryjnego zabójcy starszych pań i brutalnego mordu na prostytutce z krakowskich Plant. Choć same zbrodnie przedstawione w książce są drastyczne i często mrożące krew w żyłach, na próżno szukać w niej tego rodzaju szczegółów i szerszego omówienia w tym zakresie. Lektura dostarcza czytelnikowi przede wszystkim tego, o czym głośno było swego czasu w mediach, z komentarzami dwóch policjantów prowadzących zagadkowe śledztwa, co stanowi okoliczność rozczarowującą osoby zachęcone chwytliwym hasłem Policjanci ujawniają kulisy swojej pracy.Książkę napisano w maksymalnie przystępny dla czytelnika sposób, co można uznać za wadę i zaletę. Wartkość i dynamiczne opisywanie poszczególnych spraw czyni z Polskiego Archiwum X lekturą wprost stworzoną do podróży autobusem czy piątkowego, luźnego wieczoru, bowiem czyta się ją tak, jak ogląda film sensacyjny – szybko, bez nadmiernego skupienia, oddając się niewymagającej rozrywce. Z drugiej jednak strony tak pobieżne i okrojone omówienie zaginięć i morderstw, które histeryzowały cały kraj i za którymi społeczeństwo podążało w oczekiwaniu na finał, prezentuje się rozczarowująco i nie spełnia wiązanych z nim oczekiwań.Warto napisać wprost – nie należy spodziewać się po Polskim Archiwum X spektakularnych szczegółów dotyczących samych śledztw, a raczej przedstawiania toku rozumowania policjantów pracujących nad sprawą i ich prywatnych odczuć, zwłaszcza nieustannego powtarzania, że sprawca ma sumienie, które prędzej czy później się odezwie. W gruncie rzeczy przedstawianie każdego morderstwa w książce było schematyczne, opierało się na pobieżnym opisaniu stanu faktycznego i okoliczności popełnienia przestępstwa przeplatanych wypowiedziami policjantów, którzy przy każdym powielają hasła o sumieniu, ciemnej liczbie zabójstw i roztaczaniu iluzji przez sprawcę. Przyjęcie takiej konwencji szybko wywołuje uczucia znużenia przez brak jakiegokolwiek elementu szokującego czy zaskakującego, co sprawia, że Polskie Archiwum X traci swoją dynamikę już w połowie.Polskie Archiwum X to w istocie pewnego rodzaju studium zła, o którym policjanci opowiadają na podstawie własnych doświadczeń. Zabrakło tutaj, obok  aspektu psychologiczno-moralnego, który poprawnie wybrzmiewa w książce, przedstawienia specyfiki funkcjonowania policji w zakresie niewyjaśnionych spraw czy metodyki działania policjantów. Trudno jednoznacznie ocenić, czy pozostaje to winą dziennikarza pozbawionego kreatywności w zakresie przepytywania swoich rozmówców czy samych rozmówców, którzy kładli nacisk na wybrane aspekty swojej pracy, pomijając te, które mogły wydawać się kluczowe i oczekiwane. Oczywiście dzięki temu rysuje się finalnie ciekawy obraz motywacji, które popychają do tak drastycznych aktów przemocy, niemniej jednak można odnieść wrażenie, że to zbyt mało jak na tego rodzaju opracowanie.Porównując sprawy sprzed lat i te współczesne, policjanci z krakowskiego "Archiwum X" stwierdzają, że w zbrodni przez wieki zmieniła się tylko technika, ale motywacje zabójców pozostają te same. To wciąż chciwość, strach, żądza dominacji, pycha i poczucie bezkarności. Bogdan nazywa je "złymi emocjami", które eksplodują podczas "złego czynu", czyli zbrodni.Fragment magazynu kryminalnego "997" z dnia 10 maja 2001 roku na temat zbrodni popełnionych przez "Hakowego" w Zakopanem. źródło: https://www.kryminatorium.pl/hakowy-morderca-z-zakopanego/Finalnie, niemałym rozczarowaniem okazuje się obrana przez Piotra Litkę i jego rozmówców narracja, która, jak wspomniałam, w zasadzie nie odkrywa niczego nowego ponad to, co przeciętny człowiek może wywnioskować z medialnych doniesień. Tak naprawdę wielokrotnie i do znużenia powielane tezy o tym, że nazwisko sprawcy znajduje się już w pierwszym tomie akt, media w sprawach zagadek kryminalnych mają tak ogromne znaczenie, co potrafią namieszać w śledztwie, a najczęściej po dokonaniu zbrodni sprawa zmienia swoje zachowanie, nie stanowią żadnego novum, a już na pewno nie odsłaniają kulis pracy policjantów z Archiwum X, których oczekiwano.Problemem Polskiego Archiwum X jest więc z całą pewnością nużąca powtarzalność w wypowiedziach policjantów, którzy każdą omawianą sprawę oprawiają podobnymi komentarzami i przemyśleniami, i skupiają się jedynie na wybranych aspektach spraw, nad którymipracowali.Szablon w naszej policyjnej pracy to trucizna. Często zamiast życiowemu doświadczeniu zbytnio ufamy komputerom. Wyszukiwarka znajdzie dla nas wszystko, czego musieliśmy do tej pory szukać w bibliotekach, w sieci znajdziemy porady psychologiczne, a komputer przy użyciu "algorytmów postępowania w zależności od zdarzenia" wskaże sprawcę. A to pozory i trucizna! W ten sposób zanika sztuka dedukcji i żywego dochodzenia do prawdy.Na marginesie warto jednak podkreślić, że o faktycznej wartości całej książki stanowi jeden rozdział poświęcony mechanizmom popełniania zbrodni na Podhalu – z krótkiego tekstu podsumowującego lata pracy w tym regionie, wyłania się fascynujący obraz mentalności góralskiej. Polskie Archiwum X nie straciłoby zupełnie na jakości, gdyby autor skupił się jedynie na przedstawieniu tego rozdziału polskiego świata morderstw. Podjęcia takiej tematyki prędzej by oczekiwano od opracowania dotyczącego zagadkowych i mrocznych spraw kryminalnych. Przemyślenia dotyczące zbrodni w hermetycznym światku górali to szerzej nieznana, enigmatyczna i specyficzna materia, której warto było poświęcić więcej uwagi, choćby kosztem zmniejszenia rozmiaru fontu i marnowania stron na „grafiki" stanowiące przerywniki między kolejnymi rozdziałami.TRZEBA WEJŚĆ W SKÓRĘ SPRAWCYPolskie Archiwum X, choć było pozycją bestsellerową i szeroko komentowaną jako coś, w czym po raz pierwszy ujawnia się kulisy dosyć enigmatycznej i raczej nieujawnianej szerzej pracy jednostki specjalnej rozwiązującej niewyjaśnione sprawy, w finalnych odczuciach pozostawia po sobie niedosyt. Czyta się ją co prawda błyskawicznie i trudno się od niej oderwać, ale to zdecydowanie zasługa konstrukcji samej książki (rozmowa przeplatana elementem reportażowym) i podjętej tematyki. Sprawy kryminalne związane z brutalnymi nierzadko morderstwami i problematycznym zidentyfikowaniem sprawców, stanowią obszar chętnie eksplorowany z uwagi na swoją tajemniczość, nadmierne rozdmuchiwanie przez media i chęć poznania mrocznych motywacji sprawców. Nie dziwi więc fakt, że Polskie archiwum X świetnie wpisało się w czytelnicze oczekiwania, niemniej jednak nie ugasiło wciąż intensywnych pragnień z nimi związanych. To książka stanowiąca raczej niewielki punkt wyjścia dla dalszego rozwoju zainteresowań w dziedzinie najgłośniejszych polskich spraw kryminalnych. Zdecydowanie zabrakło w niej wyjścia poza to, czego można dowiedzieć się z materiałów prasowych czy dzieł filmowych poświęconych pracy policji przy zbrodniach.

[autor: Natalia Łupińska]

Książka dziennikarza rozmawiającego z dwoma policjantami o elitarnej jednostce wojskowej, Polskim Archiwum X, pierwszej takiej w Polsce i jedynej na czas powstawania (2004) w Europie, była wydarzeniem elektryzującym w momencie, kiedy ta pozycja wychodziła na rynek w 2016 roku. W końcu nie codziennie policjanci pozostający w strukturach tej grupy opowiadają o kulisach swojej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

17 kwietnia 2019 roku, za sprawą wydawnictwa Muza, do sprzedaży trafiła debiutancka powieść Szymona Wojtyniaka – Bezpańskie psy.

Napisanie powieści rozgrywającej się zarówno w przededniu jak i w trakcie II wojny światowej zawsze jest sporym wyzwaniem oraz ryzykiem. Po pierwsze dzieje się tak dlatego, że proza tego rodzaju występuje na rynku w sporej ilości – jako biografie, wspomnienia czy powieści. Wiele z nich zostało napisane w czasach znacznie bliższych tragicznym latom wojny, co sprawia, że od początku wydają się bardziej autentyczne, wierne temu, co miało wówczas miejsce.

Szymon Wojtyniak nie jest pisarzem, który w tej tematyce może stanąć w szranki z choćby Erichem Marią Remarkiem. Czy to zła wiadomość dla potencjalnego czytelnika jego debiutanckiej książki?

Moim zdaniem nie. Co więcej, jako wielbiciel prozy Remarque’a, uważam, że lektura Bezpańskich psów może dać sporo przyjemności osobom, które cenią takie powieści jak Noc w Lizbonie czy Łuk triumfalny.



W pierwszej chwili fabuła może sprawiać wrażenie dość błahej i oczywistej – oto polski major, as kontrwywiadu, Feliks Zygartowicz, przeczuwa nadchodzący wojenny kataklizm i próbuje przekonać przełożonych do podjęcia działań, które przysłużą się ojczyźnie – przestrzega przed ich zbytnim zaufaniem do własnej siły militarnej i rzekomej przyjaźni ze strony sojuszników. Tu pojawia się pierwszy zgrzyt, gdyż postać majora ma wiele racji w tym, co usiłuje przekazać generalicji Wojska Polskiego. Ktoś mógłby zarzucić autorowi, że Zygartowicz przypomina Kasandrę, wieszczącą zagładę Troi i zignorowaną przez jej mieszkańców. Postawienie postaci w roli kogoś, kto trafnie przewidzi losy państwa w nadchodzącej wojnie to pułapka z której trzeba umiejętnie wybrnąć, żeby nie zrazić czytelnika, który – nie bez racji – stwierdzi, że po 80 latach od wybuchu II wojny światowej można zadać pytanie: „skąd on mógł to wtedy wiedzieć?”. Szymon Wojtyniak dokonał moim zdaniem słusznego wyboru – główny bohater zna dzieła Władysława Studnickiego i posiada rozległą sieć kontaktów, co uwiarygadnia jego wiedzę w wystarczającym stopniu.

Na skutek konfliktu z przełożonym Zygartowicz zmienia miejsce pobytu i z aprobatą generała, przyjaciela jego zmarłego ojca, rozpoczyna tworzenie własnego oddziału. Jest to interesująca część powieści – poznajemy w niej kolejnych jej bohaterów, takich jak Sebastian Rychter czy Radosław Makarewicz. Przypomina to nieco filmy znane jako heist movies, czyli traktujące o napadach (na banki, kasyna). Każda z postaci zostaje nam przedstawiona w scenach, które w dość oczywisty sposób sugerują nam do czego dany bohater będzie potrzebny w powstającej drużynie. Jest to zabieg, który przybliża nam pokrótce ich losy, rodziny i ukryte myśli. Autor tworzy postacie, które mają wady i zalety, dzięki czemu stają się nam bliższe. Bohaterowie są wiarygodni psychologicznie, pomimo że stanowią tło dla głównego bohatera. Zygartowicz jest człowiekiem honorowym, kulturalnym, ale drzemie w nim również mroczna tajemnica – coś, co sprawia, że chcemy dowiedzieć się o nim jeszcze więcej.



Największym problemem Bezpańskich psów jest dla mnie Wojciech Tuchowiak – niższy rangą przyjaciel majora. Pisarz, tworząc tę postać, wybrał rozwiązanie zbyt szablonowe – dwójka przyjaciół została zbudowana na przeciwieństwach (otwartość – skrytość, pobudliwość – spokój, ogromna siła fizyczna – ogromny intelekt), co sprawia, że do głowy przychodzą… Asterix i Obelix – oczywiście z całym szacunkiem do intelektu Tuchowiaka, który wbrew pozorom jest dość bystrym bohaterem, chociaż wydaje się nieco przerysowany. Najciekawsze i najlepiej napisane postacie to (obok Zygartowicza) wspomniany Sebastian Rychter, strzelec wyborowy, a także Marcus Schreiberg – oficer niemieckiego wywiadu oraz Krystyna Zapolska, polska agentka o kryptonimie Adrastea, pracująca w niemieckim banku jako Agathe Holler.

Sama fabuła jest poprowadzona bardzo umiejętnie – zwłaszcza, gdy zauważymy, że Bezpańskie psy składają się właściwie z dwóch rożnych opowieści, z których każda mogłaby stać się osobnym tekstem. Pierwsza z nich to historia Zygartowicza i jego ludzi (oprócz tego mamy również dobrze poprowadzony wątek miłosny); druga ma miejsce na terenie III Rzeszy, a jej głównymi postaciami są Agathe Holler, Marcus Schreiberg oraz oficerowie SS. Obydwa wątki łączy sprawa zuchwałego napadu na willę gestapowskiego funkcjonariusza Radkego i kradzież cennych dokumentów. Co ciekawe wątek Schreiberga prowadzi do spotkania na kartach powieści nikogo innego jak Adolfa Hitlera. Na szczęście nie jest on postacią przerysowaną, a pokazaną jako zaślepiony własnymi ideami egocentryk. Wielkie brawa należą się autorowi za trud pracy włożonej w odwzorowanie klimatu międzywojnia, szczegółowość uzbrojenia i poruszenie takich wątków jak choćby atak na radiostację w Gliwicach.

Szymon Wojtyniak napisał (jako debiutant) książkę, której wielu innych pisarzy może mu pozazdrościć – nie pogubił się w jej wielowątkowości, postarał się o wiarygodność historyczną, chociaż jest to powieść, w której umowność jest czymś oczywistym. Jest to dobrze napisana fikcja, której tłem są najważniejsze wydarzenia ubiegłego wieku. Zakończenie powieści sugeruje, że być może doczekamy się kolejnej, w której poznamy dalsze losy bohaterów. Jeśli po przeczytaniu książki chcemy dowiedzieć się, jaki los spotkał majora Zygartowicza oraz jego kompanię i czujemy niedosyt z powodu niewiedzy na ten temat, to chyba jest to całkiem dobra rekomendacja, prawda?

[autor: Dominik Siudak]

17 kwietnia 2019 roku, za sprawą wydawnictwa Muza, do sprzedaży trafiła debiutancka powieść Szymona Wojtyniaka – Bezpańskie psy.

Napisanie powieści rozgrywającej się zarówno w przededniu jak i w trakcie II wojny światowej zawsze jest sporym wyzwaniem oraz ryzykiem. Po pierwsze dzieje się tak dlatego, że proza tego rodzaju występuje na rynku w sporej ilości – jako...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nakładem wydawnictwa Czarna Owca ukazała się niezwykła książka – Polowanie na lisy. Prawdziwa historia uciekiniera z Jemenu Mohammeda al-Samawiego. Jest ona zapisem działalności autora na rzecz pokoju, która doprowadziła do ucieczki z jego rodzinnego państwa.

Na południu Półwyspu Arabskiego i archipelagu Sokotra tworzonym przez cztery bajeczne wyspy, leży miejsce całkowicie nieznane Europejczykom. Jemen, bo o nim mowa, był kiedyś potężnym państwem, podejmującym kontakty nawet z Rzymianami, którzy nazywali te ziemie Arabia Felix. To właśnie tam znajdowało się Królestwo Saby, którego władczyni złożyła wizytę biblijnemu królowi Salomonowi. Prawie od samego początku Jemen znajdował się w granicach kalifatu muzułmańskiego, jednak ze względu na górzyste ukształtowanie terenu żył trochę swoim życiem. Cały czas krajem rządziły, niezależnie od władzy kalifów czy później władzy osmańskiej, lokalne dynastie. Dzięki izolacji w Jemenie mogły rozwijać się różne grupy religijne – sunnici i szyici (głównie zajdyci, czyli szyici uznający pięciu imamów), a przed powstaniem państwa Izrael również żydzi. Stało się to w konsekwencji jednym z czynników wojny domowej, która wybuchła w 2015 roku.

Sytuację w Jemenie próbuje w swojej książce Polowanie na lisy. Prawdziwa historia uciekiniera z Jemenu przybliżyć czytelnikom Mohammed al-Samawi. Autor urodził się w zajdyckiej rodzinie. W szkole uczono go niechęci do innych religii. Jego życie odmieniło się, kiedy uczący go angielskiego zdecydował się wyjechać z Sany. Będąc pobożnym muzułmaninem i martwiąc się o życie pośmiertne przyjaciela, Mohammed podarował mu Koran w języku angielskim na pamiątkę ich znajomości. Przyjaciel pomyślał o tym samym i podarował mu Biblię. Al-Samawi zdziwił się, ale obiecał, że przeczyta otrzymaną książkę. Na początku, z lekką niechęcią, czytał ją w ukryciu i od razu zauważył podobieństwo do podobieństwa ze świętej księgi muzułmanów. Największym szokiem okazało się to, że gdy studiował Stary Testament, przeczytał również Torę, świętą księgę żydów, których tak bardzo nienawidzono w Jemenie. Po lekturze całości Pisma Świętego zdał sobie sprawę, że wszystkie trzy, monoteistyczne religie niosą to samo przesłanie, choć wyrażone trochę innymi słowami. Mohammed kompletnie nie mógł zrozumieć niechęci do innych religii i wyznań. Od razu zaangażował się w pracę w licznych organizacjach działających na rzecz dialogu międzyreligijnego, jeździł na konferencje, spotykał się z chrześcijanami i żydami, którzy stali się jego przyjaciółmi. Jednak w rodzinnym Jemenie dostawał pogróżki, głuche telefony i groźby od wielu osób, rosły nastroje ekstremistyczne.

Pewnego dnia Mohammed wyjechał z Sany do portowego miasta Aden zamieszkałego głównie przez sunnitów, aby rozpocząć tam pracę. Od adeńczyków wyróżniało go w zasadzie wszystko – miał jaśniejszą skórę i akcent z północy. Różnice te nabrały istotnego znaczenia po wybuchu wojny domowej. Szyiccy bojownicy Huti wspierani przez Iran zajęli Sanę, a Arabia Saudyjska, walcząca o zwierzchnictwo nad światem islamu z Iranem, nie chcąc na to pozwolić, zaczęła bombardowania Jemenu, który stał się areną walki pomiędzy dwoma mocarstwami. W Adenie zaczęli rządzić terroryści z Al-Kaidy zabijający ludzi tylko dlatego, że nie byli oni sunnitami lub mieli inny kolor skóry. Mohammedowi groziło śmiertelne niebezpieczeństwo, nie tylko z powodu wyznania czy pochodzenia. Bał się, że bojownicy odkryją jego działalność. Musiał uciekać.

Drogi lądowe były zablokowane i niebezpieczne, lotniska zostały zniszczone w nalotach, w portach również przebywali terroryści. Jedzenia i picia miał w swoim mieszkaniu na kilka dni, a nie mógł z niego wychodzić ze względów bezpieczeństwa. Miał dwa wyjścia z tej sytuacji – śmierć albo ucieczka. Skontaktował się ze swoimi przyjaciółmi, których znał z konferencji o dialogu międzyreligijnym. Pomogli mu zatem chrześcijanie i żydzi, jednak okazało się to niełatwe. Uruchamiali oni swoje znajomości w wielu organizacjach, ambasadach , a nawet w rządzie USA. Niestety, wszystko to pokazało, jak niewiele warte jest życie jednostki w okrucieństwie wojny, w której liczą się tylko pieniądze. Bardzo trudno jest opisać, co wtedy czuł autor książki. Nieraz ocierał się o śmierć. Pomimo wielu przeciwieństw Mohammed uciekł z Jemenu, a wszystkie swoje problemy i przeciwieństwa losu następnie opisał.

Jestem bardzo wdzięczny autorowi, że zdecydował się spisać i opublikować swoje dramatyczne wspomnienia. Myślę, że udało mu się przelać i odtworzyć emocje, które towarzyszyły mu w trudnych i niebezpiecznych chwilach. Uświadamia nas też, że ofiarami terroryzmu i fundamentalizmu religijnego są również, jeżeli nie przede wszystkim, muzułmanie. A co najważniejsze, że zdecydowana większość z nich nie zgadza się z ekstremizmem i nie chce, żeby islam kojarzono z atakami i przemocą. Niestety, raczej nie mówi się tego w zachodnich mediach.

Bardzo polecam książkę Polowanie na lisy. Prawdziwa historia uciekiniera z Jemenu. Jest ona niezwykłą opowieścią o koszmarze wojny, ale też o tolerancji i sile przyjaźni. Pokazuje, jak ważne są edukacja w życiu każdego człowieka, która może uformować go w miłości bądź nienawiści do drugiego człowieka oraz wiedza, dzięki której możemy zrozumieć drugą osobę. Muhammad al-Samawi napisał niezwykłą książkę; jedną z niewielu, jeżeli nie jedyną książką o Jemenie, która w tak prosty i przystępny sposób opisuje ten kraj. Pozwala również spojrzeć na problemy, nie tylko jemeńskie, ale globalne, takie jak terroryzm i radykalizm religijny, z perspektywy muzułmanina.

[autor: Marcin Mieteń]

Nakładem wydawnictwa Czarna Owca ukazała się niezwykła książka – Polowanie na lisy. Prawdziwa historia uciekiniera z Jemenu Mohammeda al-Samawiego. Jest ona zapisem działalności autora na rzecz pokoju, która doprowadziła do ucieczki z jego rodzinnego państwa.

Na południu Półwyspu Arabskiego i archipelagu Sokotra tworzonym przez cztery bajeczne wyspy, leży miejsce...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika KulturaNaCoDzień

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
47
książek
Średnio w roku
przeczytane
8
książek
Opinie były
pomocne
133
razy
W sumie
wystawione
3
oceny ze średnią 9,7

Spędzone
na czytaniu
250
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
8
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]