Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie powiecie mi dziewczyny, że nigdy nie chciałyście mieć korony zdobionej w kamienie szlachetne czy też inne ozdoby, które się błyszczą i przykuwają już z dala czyjąś uwagę. W tej książce to takimi kamieniami są osoby z rodu de Villiers i Montrose. To w ich rodach występują osoby, które w pewnych kręgach uważane są za niepowtarzalne i niesamowicie cenne kamienie.
Pomimo, że skłóceni od dawna łączy ich pewien niesamowity gen. Dla jednych to błogosławieństwo, dla innych przekleństwo. Dlaczego ? Bo dzięki niemu mogą podróżować w czasie!
Gen ten powoduje, że osoba nim obdarzona co pewien czas przeskakuje w czasie. Dzieje się to nagle i bez ostrzeżeń. Dlatego potrzebna jest ogromna wiedza o przeszłości zarówno historii, tradycji jaki wysławiania się czy odpowiedni ubiór. Aby móc kontrolować podróże w czasie Podróżnicy posiadają chronograf, który umożliwia im bezpieczne podróże w czasie. Niestety aby z niego korzystać należy przyznać się do posiadania danego genu i żyć w dobrych stosunkach z członkami loży.
Nic też dziwnego, że Gwendolyn, która jest czarna owca rodziny, nie zazdrości genu swojej kuzynce – Charlotte. Dziewczyna od najmłodszych lat jest przygotowywana do swojej pierwszej podróży. Jest także przeświadczona o swojej wyższości nad resztą rodziny. W jej działaniu wspiera ją mama, która skrupulatnie pilnuje aby dziewczyna pobierała nauki i regularnie powiększała swoje umiejętności. Gwendolyn tymczasem musi znosić humory swojej siostry i jej wieczne przytyki. Na szczęście ona także ma oparcie w swojej mamie, cioci, bracie, a nawet w kamerdynerze. No i oczywiście nie zapominajmy o niezastąpionej, niesamowitej i dociekliwej przyjaciółce Gwen – Leslie.
Ale co się stanie kiedy w drodze po cukierki Gwen nagle źle się poczuje i wyląduje w Londynie parę stuleci wcześniej ? Całe szczęście, że ta podróż nie trwała długo i nie zdążyli jej spalić na stosie. Pojawia się także druga strona medalu. Marzenia i przygotowania Charlotte i jej mamy właśnie runęły w gruzach. Bo jak to możliwe, że wyliczona co do joty data urodzin Charlotte jednak nie obdarzyła jej genem podróży w czasie?
Ale wiecie co ? Osobiście wydaje mi się, że Charlotte bardziej żałuje jest to, że nie będzie mogła podróżować z jakże przystojnym przedstawicielem rodu de Villiers, Gideonem. Któż by się umiał oprzeć przystojnemu, dobrze wychowanemu, szarmanckiemu i inteligentnemu młodzieńcowi ? (chyba powinnam wymienić jego cechy w odwrotnej kolejności  ) A no właśnie ja także bym nie przeszła koło niego obojętnie. Tymczasem Gideon także nie jest do końca zadowolony z zamiany dziewczyn na stanowisku jego partnerki. Ale kto wie ?Może jednak ta zamiana wyjdzie wszystkim na dobre?
Tymczasem oficjalnie podaję do wiadomości! Gwendolyn Sheperd zostaje 12 kamieniem – rubinem. Powinna ona za pomocą swojej krwi zamknąć krąg krwi w chronografie jednak z racji, że jest to drugi chronograf brakuje w nim krwi kilku pierwszych podróżników.
Właśnie! Co się stało z pierwszym chronografem ? I co ukryła mama Gwen ? A może już tak o niej nie mówić? Co ukrywa loża? I w końcu kim jest dokładnie jest hrabia Saint-Germain?
Jeśli jesteście tak ciekawi jak Leslie to: Zapraszam was w podróż przez wieki !

Nie powiecie mi dziewczyny, że nigdy nie chciałyście mieć korony zdobionej w kamienie szlachetne czy też inne ozdoby, które się błyszczą i przykuwają już z dala czyjąś uwagę. W tej książce to takimi kamieniami są osoby z rodu de Villiers i Montrose. To w ich rodach występują osoby, które w pewnych kręgach uważane są za niepowtarzalne i niesamowicie cenne kamienie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sherlock Holmes, Panna Marple, Jane Rizzoli i wszyscy pozostali detektywi! Czapki z głów przed Mią Silver! Najsławniejszym, najsprytniejszym, najprzebieglejszym detektywem wszechczasów. Drogi Watsonie niestety ty również musisz unieść kapelusz przed Graysonem, niezwykle inteligentnym, bystrym i bym powiedziała lekko zdesperowanym chłopcem.
Ale ale… trwają przygotowania do wesela. Bochra jakby trochę już pogodziła się z pewnymi faktami. Tylko jeszcze jakby Florence się trochę boczyła. Sekrety Henry’ego wychodzą na jaw. Grayson postanowił się zaangażować w pokonanie Pana Cienia i Mroku. Co mogłoby zepsuć moment kiedy wszystko zmierza do happy endu?
Może fakt, że dużo słyszymy o Panu Cienia i Mroku ale w sumie do końca nikt go nie widział? Jeśli w drugim tomie zachodziły wydarzenia nie do wyjaśnienia to co powiemy o tym co się dzieje ? Zwłaszcza o wężu w szafce? A jak już mówimy o niepokojących wydarzeniach to skąd Arthur czerpie taką wiedzą i moc? Jak mógł odwrócić się od przyjaciół? I jak to możliwe, że da się manipulować tym co robi na jawie człowiek znajdujący się w krainie snów? Swoją drogą ostrzegałam. ZABEZPIECZCIE SWOJE DRZWI!
Jest jeden sposób na to wszystko: trójfazowy plan Graysona. Osobiście momentami miałam wrażenie, że ilość faz się zwiększała albo zaczynała się i kończyła na fazie pierwszej. Ale chyba nawet Grayson do końca nie ogarnął swojego planu 
I w końcu pora wspomnieć o Anabel… O co chodzi z tą dziewczyną ?Nie mam do końca pojęcia. Niby wie o co chodzi ale z drugiej strony może lepiej żeby została w szpitalu i przestała się bawić snami swojego lekarza.
Dobrze, że Henry trzyma rękę na pulsie. Cieszmy się, że postanowił sprawdzić co się stanie jeśli wejdziemy do snu osoby zmarłej. Jeśli nie wiecie to w tej części się wszystkiego dowiecie.
A co z naszą tajemniczą Secrecy ? Przede wszystkim nie byłoby nic złego w jej bloku gdyby nie oczerniała w nim ludzi, a inni by tego nie popierali poprzez czytanie jej bloga. A skoro już jesteśmy przy tym temacie to oderwijmy się na chwilę od książki i przejdźmy do rzeczywistości. Moi drodzy! Nasze uczestnictwo w oczernianiu kogoś nie musi być czynne mam tu na myśli fakt, że sami rozpowiadamy plotki, czy przekazujemy je dalej. Może być także bierne na przykład przez słuchanie i nie protestowanie! Bo ile osób przeczytało bloga Secrecy np. wpis o siostrach, które zniszczyły krzak Bochry i nikt nie stanął w ich obronie chociaż nikt z nich nie znał sytuacji. Takie napiętnowanie ludzi, obrażanie ich i znieważanie zwłaszcza przed tak dużą publiką prowadzi do zniszczenia takiej osoby zarówno psychicznie jak i fizycznie. A to może mieć tragiczne skutki. Kerstin pod powłoką lekkiej i przyjemnej książki przemyca tak ważne lekcje co świadczy o jej niezwykłym talencie.
Wracając do książki. To nie kto inny jak Mia Silver rozwiązuje zagadkę Secrecy. To Mia tutaj zachowuje swoje działania w tajemnicy i to ona ma najwięcej do powiedzenia na koniec i kto by mógł przypuszczać, że to właśnie ona będzie wiedziała najwięcej mimo iż jako ostatnio i to nawet nie wiadomo kiedy przekroczyła swoje drzwi i wkroczyła do labiryntu. Bijmy jej brawo i pokłony do Ziemi.
I dowiemy się w końcu co z Lottie! A czemu o niej na koniec? Bo wraz z ostatnią kartką następuję moment aby sięgnąć po jej waniliowego rogalika pocieszenia! Do zobaczenia w labiryncie!

Sherlock Holmes, Panna Marple, Jane Rizzoli i wszyscy pozostali detektywi! Czapki z głów przed Mią Silver! Najsławniejszym, najsprytniejszym, najprzebieglejszym detektywem wszechczasów. Drogi Watsonie niestety ty również musisz unieść kapelusz przed Graysonem, niezwykle inteligentnym, bystrym i bym powiedziała lekko zdesperowanym chłopcem.
Ale ale… trwają przygotowania do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta seria jest dużo lepsza niż jakikolwiek film akcji. Nic tylko dziękujmy Kerstin Gier za jej wyobraźnie, pomysłowość i chęć do podzielenia się z nami swoimi historiami.
Od czego zacząć ? To proste! Od wygodnego fotela, ciepłej herbaty w hektolitrach i czegoś na ząb! Niekoniecznie waniliowych rogalików pocieszenia Lottie bo te mogą być nam potrzebne w następnej części. Jeśli już się zaopatrzyliśmy w potrzebne produkty czas start!
W tej książce cały czas coś się dzieje. Nie ma chwili odpoczynku. Nie ma nawet czasu żeby się porządnie wyspać. Nie będę się skupiać na streszczaniu pokrótce fabuły jak to często robię. Postaram się pokrótce jednak przedstawić to czego możemy się spodziewać. Nie będę się trzymać chronologii bo tu wszystko się dzieje naraz. Nie wiedziałabym zresztą jak oddzielić świat snu od jawy skoro nawet bohaterowie mają z tym problem. Ale ad rem.
Pojawia się nowy antagonista czyli nie jaka Bochra. To na niej teraz skupia się w głównej mierze uwaga sióstr w świecie realnym. Ba! Z jej powodu siostry dopuszczają się strasznego przestępstwa, które w opinii publicznej jest niewybaczalne i długo nie schodzi z ust wszelkich znajomych naszych bohaterów. Chociaż mówi się, że nieszczęścia chodzą parami to tu ja bym przytoczyła jeszcze jedną rzecz, mianowicie okazuje się, że ktoś kogo traktować można było jako przyjaciela ukrywa rzeczy dzięki, którym może stracić to miano.
Ale mamy także pozytywy! Liv coraz lepiej odnajduje się w szkole i wśród nowych znajomych. Nawet Persefona jest bardziej znośna niż na początku. Mia tymczasem rozwija talenty detektywistyczne i prowadzi własne śledztwo w sprawie tajemniczej Secrecy, zwłaszcza, że ta zdaje się wiedzieć to czego nie powinna.
A pro po Secrecy masz już może pewne podejrzenia kim może być? Ja mam ale zachowam je dla siebie.
Pamiętajmy także o czekającym nas ślubie. No i oczywiście mimo tego całego zamieszania i jak już jesteśmy przy ślubie to kogo w końcu wybierze Lottie ?
A co słychać za zielonymi drzwiami?
Kolejne tajemnicze rytuały zostają przełamane. Nawet Liv już powoli przestaje być taka pewna siebie i odważna jak na początku. Zaczyna jej brakować logicznych wytłumaczeń na to co się dzieje wokoło. Do tego dochodzi fakt, że Henry ma swoje własne tajemnice, które zachowuje tylko i wyłącznie dla siebie. Grayson ma dość wszystkiego co się dzieje i postanawia pozostawić swoje drzwi zamknięte. A co z Jasperem? No cóż… Jasper to Jasper on ma ważniejsze rzeczy do roboty. ( I nie, nie zapomniałam o Arthurze. Wspomniałam o nim wyżej tyle, że nie z imienia ale kto czytał ten wie ;) )
Chciałabym wam jednak poradzić, że zanim sięgniecie po trzeci tom przygód przygotujcie swoje drzwi. Mam na myśli założenie ochrony, aby nikt nieproszony nie wkroczył do waszej krainy snów i nie namieszał wam zbytnio. Pamiętajcie jednak, że świat snów pozwala nam się zmienić w cokolwiek zechcemy także nigdy do końca nie wiadomo kto i kiedy przechodzi przez nasze drzwi.
Aaaaa no i oczywiście strzeżcie się Bochry bo jej gniew jest straszny. A poza tym najzwyczajniej szkoda pieniędzy.

Ta seria jest dużo lepsza niż jakikolwiek film akcji. Nic tylko dziękujmy Kerstin Gier za jej wyobraźnie, pomysłowość i chęć do podzielenia się z nami swoimi historiami.
Od czego zacząć ? To proste! Od wygodnego fotela, ciepłej herbaty w hektolitrach i czegoś na ząb! Niekoniecznie waniliowych rogalików pocieszenia Lottie bo te mogą być nam potrzebne w następnej części....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy zastanawiałaś/eś się kiedyś nad istotą snów? Czy widziałaś/eś tajemnicze drzwi, które pojawiały się kiedy śniłeś? A może trafiłaś/eś na cmentarz i tam znalazłaś/eś kolegów ze szkoły zamiast Lorda Voldemorta?
Pierwsze dni w Londynie dla Liv nie koncentrują się na przyzwyczajaniu do nowej sytuacji rodzinnej czy szkolnej. Jej przygody i jej młodszej siostry zaczynają się już na lotnisku. Nie byłoby w tym nic spektakularnego gdyby nie fakt, że przygląda się temu przystojny chłopak, którego Liv spotyka od razu pierwszego dnia w szkole, a on kojarzy ją z przykrego incydentu parę dni wcześniej. Czy może być gorzej ? Oczywiście, że tak! Twoją przewodniczką i pierwszą koleżanką w nowym miejscu zostanie istota, której buzia nie zamyka się nawet na moment chyba, że zobaczy Jaspera, Arthura, Henry’ego albo Graysona. Wybaczcie mi mój brak pamięci ale jest ich zdecydowanie za dużo 
Na dodatek okazuje się, że jej mama związała się z tatą Graysona i Florence. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że od razu postanawiają ze sobą zamieszkać! Gorzej być nie mogło, a życie Liv chyba nigdy nie robiło szybszych zwrotów akcji.
Można by pomyśleć, że jedynie sen może jej przynieść odpoczynek ale nawet w krainie snów dzieją się dziwne rzeczy. Mówi się, że sen w nowym miejscu zamieszkania jest najważniejszy i trzeba go zapamiętać bo zwiastuje jak potoczy się życie. Ale co ma pomyśleć 15-latka, której śni się czwórka starszych przystojnych kolegów ze szkoły? Ba! Wydaje się jakby oni doskonale wiedzieli co się dzieją i rozmawiają ze sobą jak gdyby byli na zwykłym spotkaniu w rzeczywistości!
Co tu się dzieje? I czemu nagle w snach Liv pojawiły się zielone drzwi z jaszczurką? I co to za tajemniczy układ łączy chłopców? Czy Liv powinna przyjąć ich propozycję ?
Od zawsze sny były jedną z niezgłębionych dziedzin ludzkiego umysłu. Nie wiemy co wpływa na to, że raz śnimy coś miłego a innym razem nie. Nie wiemy dlaczego niektóre sny zapamiętujemy, a o innych zapominamy zaraz po przebudzeniu. Czy sny są dobrze czy nie ?
Sama Liv nie jest do końca świadoma co się za tym kryje. Jest gotowa pomóc chłopcom i przeżyć przygodę życia. A co jeśli jakiś zły demon kieruje tym co się dzieje wokół nich ? Wszystko na to wygląda zwłaszcza, że chłopcy udają pewnych siebie choć jest to fasada przed ich strachem. A co ma z tym wspólnego stara księga?
Liv jest zaintrygowana i gotowa rozwiązać tą zagadkę. Zaczyna się jej przygoda z labiryntem drzwi. Czy pozna zagadki, które kryją się za poszczególnymi drzwiami ?
Wszystko przed nami! Tylko czy jesteście gotowi otworzyć zielone drzwi ?
Co by się nie działo po obudzeniu będą czekać na nas pyszne wypieki Lottie.
A co na to wszystko Secrecy ?

Czy zastanawiałaś/eś się kiedyś nad istotą snów? Czy widziałaś/eś tajemnicze drzwi, które pojawiały się kiedy śniłeś? A może trafiłaś/eś na cmentarz i tam znalazłaś/eś kolegów ze szkoły zamiast Lorda Voldemorta?
Pierwsze dni w Londynie dla Liv nie koncentrują się na przyzwyczajaniu do nowej sytuacji rodzinnej czy szkolnej. Jej przygody i jej młodszej siostry zaczynają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początku muszę napisać, że jest to książka bardzo wzruszająca.
W. Bruce Cameron wciela się w psa i z jego perspektywy opisuje losy Baily’ego, Ellie i Koleżki. Każdy z tych psów jest tak naprawdę duchowo jednym psem lecz każdy z nich przeżywa swoją własną, inną historię.
Każdy z tych psów ma swoją lekcję, której musi się nauczyć. Każdy z nich ma swoją misję do wypełnienia. Żaden z nich nie ma lekkiego i szczęśliwego życia od urodzenia do śmierci. Każde wcielenie jest potrzebne żeby móc odejść i zaznać spokoju wiecznego.
Bailey jest jasnym labradorem, który musi przejść długą drogę i być prawie na granicy śmierci żeby trafić do kochającej rodziny. Jego młodość nie jest łatwa i przyjemna. Tuła się po różnych miejscach, poznaje nowych ludzi, uczy się umiejętności samotnego przeżycia. Pozorny ład i porządek szybko okazuje się przejściowym i pies musi na nowo szukać swojego miejsca na ziemi. Dopiero gdy znajduje go mama chłopca, Bailey trafia do domu. Tam wypełnia swoją misję do której został powołany i to tu uczy się podstaw, które wykorzysta nie jeden raz w przyszłości. To tu poznaje miłość i sens swojego życia, który pozostanie z nim na zawsze.
Ellie jest owczarkiem niemieckim. Nie byle jakim psem. Ellie to pies policyjny do zadań specjalnych. W głębi duszy jednakże pozostaje Baileyem co widzimy nie tylko po jej rozważaniach wewnętrznych ale także po tym, że mówi o sobie w rodzaju męskim. Ellie została powołana do zadań specjalnych. Ma szukać zagubionych ludzi razem ze swoim ludzkim partnerem. Mimo, że najchętniej pobiegłaby w cztery strony świata wie, że to życie nie jest tym, w którym spotka swojego chłopca. Teraz musi znaleźć ludzi, którzy na to czekają. To tu przydają się lekcje chłopca i tu jest odpowiedni moment żeby je zastosować.
Koleżka powraca by wrócić do początku. Tak jakby Bailey wiedział, że nie może jednak umrzeć bo jego chłopiec go potrzebuje. Nie może opuścić świata dopóki jeszcze raz nie zobaczy chłopca. Przechodzi długą drogę i w końcu trafia na farmę gdzie wszystko się zmieniło. Nie ma już starego kota. Nie ma konia i osiołka. Brakuje również dziadka i babci. Tylko jakby kaczki były wciąż te same. No i chłopiec jest na miejscu tylko już stary, smutny i osamotniony. Ale przecież kto miał mu poprawić humor skoro zabrakło jego ukochanego psa? Nikt! Dlatego czas na ostatnią i największą misję.
Kto wie czy Bailey nie pojawił się gdzie indziej na świecie? Kto wie czy i my nie mamy takiego psa koło siebie, który tylko czeka aby mógł spełnić swój psi obowiązek?
Jak pokazuje autor psy nie rozumują tak dokładnie jak my i ich priorytety są inne ale zawsze będą chciały dla nas jak najlepiej. Będą stać u naszego boku, bronić nas i szukać kiedy my się zgubimy.
Tylko uważajcie! Nie zostawiajcie psa i kota w jednym domu bo te drugie to sprytne i przebiegłe bestie i nigdy nie wiecie kiedy wykorzystają waszego pieska do swoich i niecnych celów!
Serdecznie polecam lekturę tej książki. Jedyne o co proszę to zaopatrzcie się w paczkę chusteczek bo każde pożegnanie jest tak samo trudne jak to pierwsze nawet jeśli chodzi tylko o psa ze stron książki.

Na początku muszę napisać, że jest to książka bardzo wzruszająca.
W. Bruce Cameron wciela się w psa i z jego perspektywy opisuje losy Baily’ego, Ellie i Koleżki. Każdy z tych psów jest tak naprawdę duchowo jednym psem lecz każdy z nich przeżywa swoją własną, inną historię.
Każdy z tych psów ma swoją lekcję, której musi się nauczyć. Każdy z nich ma swoją misję do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo długo zabierałam się za tą książkę. Uważałam, że w moim wieku już nie wypada czytać takich książek.(Książka z rodzaju Young adult zwłaszcza dla dziewczyn) Obawiałam się, że uznam ją za zbyt dziecinną i szybko będę żałować, że straciłam na nią czas. Tymczasem już po rozdziale zaczęłam żałować, że tak późno się za nią zabrałam. Książka jest cudowna, wciągająca i nie można się od niej oderwać. Jednym zdaniem: Dagmar Bach odwaliła dobrą robotę! Dzięki niej z każdym zapachem cynamonu ja będę przeskakiwać do świata z jej opowieści.
Zastanawialiście się kiedyś co by było gdybyście byli inną wersją siebie? Jak mogłoby wyglądać wasze alter ego? Albo co by było gdyby? Albo jak to jest być w ciele kogoś innego ?
Na te pytania w sposób opowieści o przygodach pewnej dziewczyny odpowiada nam Dagmar Bach w swojej książce „Cynamon, chłopaki i ja”. W opowieść o nastolatce wplata swoje odpowiedzi na te pytania i tak jak ona to widzi. Główna bohaterka, Victoria jest prawie normalną nastolatką. Razem z mamą prowadzi pensjonat w ich małej miejscowości. Ma najlepszą przyjaciółkę, zakochana jest w Konstantinie ze wzajemnością, uczy się całkiem nieźle, nawet z ojcem, który rozwiódł się z jej mamą ma dobry kontakt. Co by mogło pójść źle? Pomijając ekscentrycznych dziadków? Nawiedzający ją zapach cynamonu w najmniej oczekiwanych momentach. Chwilę po tym kiedy Vicky go poczuje zamienia się miejscami ze swoim drugim „ja”. Ląduje w świecie Tori gdzie wszystko staje na głowie! Dziewczyna mieszka z ojcem i jego nową żoną i swoją przyrodnia siostrą. Nie brzmi źle prawda? Niekoniecznie, Vicky i Tori różnią się diametrycznie, uczą się innych przedmiotów, mają inny styl i stosunek do życia. Jedyne co je łączy to miłość do Konstantina. Co z tego wyniknie? Czy dziewczyny się „dogadają”? Czy Vicky odkryje o co w tym wszystkim chodzi? A co ma z tym wspólnego mały niewinny piesek? Jaki sekret skrywa jej ciocia? Czemu tak właściwie jej rodzice się rozstali? Czy największy wróg może się stać przyjacielem? A może Konstantin też skrywa jakieś sekret?
Mam nadzieję, że na te i inne pytania autorka da nam odpowiedź w kolejnych częściach, na które czekam z niecierpliwością.
Na sam koniec chciałabym się podzielić z wami moimi przemyśleniami i znalezionymi podobieństwami do trylogii czasu Kerstin Gier bo to do tych książek od razu przyszło mi skojarzenie jak tylko przeczytałam opis „cynamonu”. Może niektórzy z was się ze mną zgodzą lub nie. Nie oszukujmy się ciężko przebić przygody czy zbudować tak charakterystyczne postaci jak Gwendolyn i Gideon. (No bo jakiej dziewczynie by się Gideon nie podobał? ) Co mnie mile zaskoczyła Dagmar radzi sobie z tym bez problemu. Ale skąd moje skojarzenia z tą serią? Wynikały one z faktu, że obie bohaterki przeskakiwały, Gwendolyn przeskakiwała w czasie, a Victoria przeskakuje do paralelnej rzeczywistości. W obu przypadkach były przed nimi zatajone fakty dotyczące ich rodziny i tylko ich ciotki naprowadzały je na to co się dzieje bardziej lub mniej oczywistymi sposobami. W obu książkach głównej bohaterce towarzyszy najlepsza przyjaciółka, chłopak i ta znienawidzona dziewczyna, która trzyma się za blisko. Co prawda w przeciwieństwie do trylogii Gier, gdzie to była kuzynka Charlotte, w „Chłopaki, cynamon i ja” jest to największy wróg, który jak na ironię w paralelnym świecie jest najlepszą przyjaciółką Tori jak kto woli. Trudno do końca porównywać te dwie trylogie skoro druga jeszcze nie jest w całości dostępna na polskim rynku. Moim zdaniem tych podobieństw jest całkiem sporo już po pierwszym tomie. Zobaczymy co przyniosą nam kolejne dwa. Nie zmienia to jednak tego, że te książki mimo iż całkiem podobne są całkowicie różne.

Bardzo długo zabierałam się za tą książkę. Uważałam, że w moim wieku już nie wypada czytać takich książek.(Książka z rodzaju Young adult zwłaszcza dla dziewczyn) Obawiałam się, że uznam ją za zbyt dziecinną i szybko będę żałować, że straciłam na nią czas. Tymczasem już po rozdziale zaczęłam żałować, że tak późno się za nią zabrałam. Książka jest cudowna, wciągająca i nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to kolejna książka autorstwa Kerstin Gier, jednej z moich ulubionych niemieckojęzycznych pisarek. Tak samo jak jej trylogie czasu i snów, książka ta skradła moje serce i pozostanie ze mną na zawsze. Mogę ją z czystym sercem polecić każdemu fanowi Young adult i każdemu kto uwielbia styl pisania Kerstin, chociaż po cichu muszę przyznać, że książka bardziej spodoba się dziewczynom.
Książkę czytało mi się bardzo dobrze i szybko. Zanim się obejrzałam byłam już na samiutkim końcu. Chociaż chciałam zwolnić tempo aby móc się delektować zakończeniem, lekkie pióro autorki i świetny pomysł, który wzbudził moją ciekawość, nie pozwoliły mi na to. Warto też wspomnieć, że jako fanka krajów niemieckojęzycznych i górskich krajobrazów, opisy wyglądu hotelu oraz otoczenia, w którym się znajduje sprawiły, że czułam się tak jakbym tam była. Nawet zimowa pora nie odbierała uroku temu krajobrazowi, wręcz przeciwnie sprawiała, że gdyby to miejsce rzeczywiście istniało byłabym tam częstym gościem podczas ferii.
Nakreślając lekko fabułę: „Podniebny” opowiada o hotelu Château Janvier w Alpach gdzie 17-letnia Fanny odbywa roczny staż. Cała akcja zaczyna się przed świętami kiedy do hotelu zjeżdżają się sławni goście od łyżwiarki przez pisarza thrillerów po właściciela klejnotów carycy Katarzyny. Nie wymienię to nikogo więcej niż zrobiono to w oficjalnym opisie książki żeby nikomu nie psuć niespodzianki. Oprócz nich przybywa tajemniczy Tristan i Ben, syn właścicieli. Jak możemy się domyślić Fanny będzie musiała wybrać jednego z dwóch chłopców ale zanim do tego dojdzie rozwiązać zagadkę tajemniczego rosyjskiego oligarchy, skradzionego pierścionka, a przede wszystkim ujarzmić gromadkę niegrzecznych dzieci. Fanny będzie mogła się przekonać jak smakuje zdrada dowiedzieć się, że najciemniej jest pod latarnią, a ludzie, których znamy nie zawsze okazują się tacy jakimi ich widzimy.
Kerstin Gier jak to ma w zwyczaju przez całą książkę trzyma czytelników w napięciu. Nawet w momentach kiedy już byłam pewna, że rozwiązałam zagadkę hotelu autorka zaskakiwała mnie nowymi faktami, które wywracały całą akcje do góry nogami, a ja musiałam się od nowa głowić kto, po co, kiedy oraz dlaczego?
Kolejnym aspektem, który czyni tę książkę tak wyjątkową jest budowa postaci. Autorka skupiła się nie tylko na pierwszo planowych bohaterach ale także na tych drugo i trzecio planowych. Każdy z nich jest charakterystycznie napisany. Ma swoją własną osobowość i to co ja sobie bardzo cenię jest wyraźny. Żaden z nich nie został zaniedbany i nie jest w tej książce przez przypadek. Kerstin nie jest brutalna wobec swoich postaci i nie powołuje ich do życia tylko po to żeby zaraz zniknęły w książce w bliżej nieokreślonych okolicznościach, co ta książka pokazuje najlepiej bo pomimo tego, że jest krótka żadnego bohatera nie spotyka taki okrutny los.
Na koniec gwoli podsumowania chciałabym powiedzieć parę słów o okładce. Na pierwszy rzut oka jest niepozorna i nic konkretnego nie przedstawia ale kiedy przyjrzeć się jej bliżej dostrzegamy bohaterów książki i ze zwykłej okładki staje się ona metaforą tego co nas czeka na kolejnych stronach.
Serdecznie zapraszam do czytania!

Jest to kolejna książka autorstwa Kerstin Gier, jednej z moich ulubionych niemieckojęzycznych pisarek. Tak samo jak jej trylogie czasu i snów, książka ta skradła moje serce i pozostanie ze mną na zawsze. Mogę ją z czystym sercem polecić każdemu fanowi Young adult i każdemu kto uwielbia styl pisania Kerstin, chociaż po cichu muszę przyznać, że książka bardziej spodoba się...

więcej Pokaż mimo to