rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nazywanie tej rzeczy mianem książki jest obrazą dla książek!
Każde kolejne przeczytane zdanie powodowało u mnie stopniowe zmniejszanie się objętości mózgu, musiałam bardzo się wysilać, żeby zrozumieć coś z tego bełkotu, aczkolwiek jest to możliwe - wymaga tylko przeniesienia się na poziom minus 1000 punktów IQ.
Jestem przekonana, że większy zasób kultury i słownictwa posiada żul spod monopolowego po obaleniu 0,7 spirytusu.

Nazywanie tej rzeczy mianem książki jest obrazą dla książek!
Każde kolejne przeczytane zdanie powodowało u mnie stopniowe zmniejszanie się objętości mózgu, musiałam bardzo się wysilać, żeby zrozumieć coś z tego bełkotu, aczkolwiek jest to możliwe - wymaga tylko przeniesienia się na poziom minus 1000 punktów IQ.
Jestem przekonana, że większy zasób kultury i słownictwa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

brak mi slow zeby opisac jak oszalamiajace wrazenie zrobila na mnie druga czesc cyklu o Klaudynie.
uwielbiam Colette, uwielbiam delektowac sie kazdym zdaniem, upajac doborem slow...
to jedna z tych ksiazek (a jest ich niewiele na swiecie), ktore nalezy czytac powoli, rozkoszowac sie trescia, zachwycac stylem, przeciagac te chwile przyjemnosci w nieskonczonosc.
nie ma juz dla mnie na swiecie niczego piekniejszego, nic juz nie potrzebuje zeby byc bardziej szczesliwa. zostalam calkowicie obezwladniona.

moglabym zostac tam na zawsze. czytac i czytac bez konca. powrot do rzeczywistosci byl wyjatkowo bolesny. juz tesknie i nie moge wytrzymac, a kolejne czesci dostane dopiero w przyszlym tygodniu...

brak mi slow zeby opisac jak oszalamiajace wrazenie zrobila na mnie druga czesc cyklu o Klaudynie.
uwielbiam Colette, uwielbiam delektowac sie kazdym zdaniem, upajac doborem slow...
to jedna z tych ksiazek (a jest ich niewiele na swiecie), ktore nalezy czytac powoli, rozkoszowac sie trescia, zachwycac stylem, przeciagac te chwile przyjemnosci w nieskonczonosc.
nie ma juz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

kazdy czlowiek na swiecie powinien to przeczytac

kazdy czlowiek na swiecie powinien to przeczytac

Pokaż mimo to

Okładka książki Harry Potter i Przeklęte Dziecko J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Ocena 6,2
Harry Potter i... J.K. Rowling, Jack ...

Na półkach:

Nie potrzebuje zmieniacza czasu. Wystarczy mi Harry Potter.

Kiedy wyszla pierwsza czesc mialam 7 lat. Dorastalam razem z bohaterami, zyjac rownolegle w rzeczywistosci i swiecie magii, przezywajac ich rozterki i przywiazujac sie jak do prawdziwych przyjaciol.
Ostatnia czesc towarzyszyla mi gdy bylam w pierwszej klasie liceum.

Nie mialam w planach siegniecia po czesc 8. Wiadomosc o wydaniu jakos specjalnie mnie nie obeszla; w koncu dala mi ja moja mlodsza siostra.

Poczatek to byla meczarnia. Oprocz jednego momentu zatytułowanego Peron 9 i 3/4, przy ktorym przez chwile poczulam to charaktersytyczne mrowienie przeszywajace cale cialo, dalej bylo juz tylko gorzej. W pierwszej chwili chcialam ja odlozyc. Poczulam zlosc na autorke, bo przeciez jak mogla zrobic cos takiego z moja ulubiona ksiazka z dziecinstwa? Nie chcialam niszczyc sobie tego nieskazonego niczym swiata, w ktorym zylam, jak tylko wracalam z mojej mugolskiej szkoly.
Niestety, ciekawosc i patologiczna potrzeba czytania ksiazek do konca, niewaznie jak sa zle, wygraly.

Po zrobieniu sobie jednodniowej przerwy na ochloniecie postanowilam, ze postapie z nia tak jak z obrzydliwym syropem na kaszel albo (wersja dla pelnoletnich) z shotem wodki.

Przerzucajac beznamietnie kolejne strony, smutek, rozczarowanie i niesmak ustapily na rzecz calkowitej obojetnosci. Gdzies kolo 150 strony pogodzilam sie z forma tej ksiazki, a jest ona naprawde odpychajaca. Same dialogi, zero tresci, ktora, w tym przypadku ma kluczowe znaczenie. Wszystko takie suche, puste i calkowicie wyprane z magii. Kolejne strony, kilka zenujaco-irytujacych wymian zdan pomiedzy bohaterami... Az tu nagle, bum!... dostalam jak uderzona obuchem w glowe.
To byl TEN moment.
Juz wiedzialam, ze przepadlam i zostalam calkowicie wciagnieta w te odchlan. Znow to poczulam, jakbym przeniosla sie w czasie, znowu bylam dzieckiem i znow nie moglam spac w nocy podekscytowana tym, co dalej nastapi.
Ah ten Snape...
Osiagnelam maksymalny poziom poruszenia i autentycznie poczulam tesknote za przeszloscia. Ta, w ktorej zylam, tylko w swojej wyobrazni.

Kazdy wyciaga z ksiazek jakas nauke dla siebie. To podrozowanie w czasie i zmienianie biegu wydarzen zrobilo na mnie piorunujace wrazenie. Zwalilo mnie z nog. Zaczelam myslec o swoim zyciu.
Tyle popelnionych bledow, ktore chcialabym naprawic. Kilka rzeczy, ktore chcialabym zmienic...

Ksiazka zadzialala niesamowicie oczyszczajaco sprawiajac, ze pogodzilam sie z rzeczami, na ktore i tak nie mam wplywu.
Bo moze, gdyby nie one, nie byloby mnie teraz w tym miejscu, w ktorym czuje sie najszczesliwsza na swiecie?

Nie potrzebuje zmieniacza czasu. Wystarczy mi Harry Potter.

Kiedy wyszla pierwsza czesc mialam 7 lat. Dorastalam razem z bohaterami, zyjac rownolegle w rzeczywistosci i swiecie magii, przezywajac ich rozterki i przywiazujac sie jak do prawdziwych przyjaciol.
Ostatnia czesc towarzyszyla mi gdy bylam w pierwszej klasie liceum.

Nie mialam w planach siegniecia po czesc 8....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę pod choinkę dostała moja młodsza siostra. Oprócz niej dostała 5 innych więc pozwoliłam sobie przeczytać tę ze względu na te wszystkie zachwyty, nagrody i spazmy, które wywołała. W ogóle nie rozumiem tego fenomenu. Tzn. rozumiem - autor porusza trudne tematy, ale nie sądzę, żeby była to literatura odpowiednia dla 9-latki, dlatego cieszę się, że ją uprzedziłam.
Widzę, że dużo ludzi spuszcza się tutaj nad tym jak to fajnie, że w książce przeznaczonej dla dzieci poruszane są tematy z kategorii przemoc domowa i fanatyczny katolicyzm. Myślę, że do dzieci, u których te problemy faktycznie istnieją ta książka i tak nie dotrze, wiadomo z jakich powodów, a z kolei te, które miały to szczęście, że wychowują się w tzw. dobrych domach, wg mnie, nie muszą być tak wcześnie uświadamiane. Nie oznacza to oczywiście, że uważam, że należy wychowywać dzieci pod kloszem, ale po co tak wcześnie odkrywać przed nimi całe zło tego świata? Jeszcze będą miały czas żeby się o tym przekonać, czasem niestety, na własnej skórze.

Książkę pod choinkę dostała moja młodsza siostra. Oprócz niej dostała 5 innych więc pozwoliłam sobie przeczytać tę ze względu na te wszystkie zachwyty, nagrody i spazmy, które wywołała. W ogóle nie rozumiem tego fenomenu. Tzn. rozumiem - autor porusza trudne tematy, ale nie sądzę, żeby była to literatura odpowiednia dla 9-latki, dlatego cieszę się, że ją uprzedziłam.
Widzę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej ksiazki.
Zaznaczam, ze jestem fanka zespolu i w trakcie czytania czulam sie coraz bardziej rozczarowana.
Pod koniec czar prysl.
Jedyna rzecza, ktora wywarla na mnie pozytywne wrazenie to opisy Nowego Jorku z lat 70.-80. i koncertow w kultowym CBGB, az poczulam klimat tego miasta i rownoczesnie tesknote za czyms czego nigdy nie dane mi bylo doswiadczyc, gdyz blizej mi do wieku corki Kim.

Pierwsze wrazenie jakie odnioslam juz na samym poczatku ksiazki to jeden wielki chaos. Brakuje jej spojnosci, jakby Kim chciala w niej upchnac cale swoje zycie, w wyniku czego powstal zlepek oderwanych od siebie historii, ktore wcale nie ukladaja sie w logiczna calosc. Kazdy rozdzial to inny watek, nie majacy czesto nic wspolnego z poprzednim.
Czytalam wczesniej 'Poniedzialkowe dzieci' Patti Smith i bylam nastawiona na cos podobnego. Tutaj brak glownego toru, jakiegos punktu zaczepienia, odnosze wrazenie jakby ksiazka skladala sie z samych watkow pobocznych. Zdecydowana wiekszosc historii zostala potraktowana powierzchownie, nie da sie w tej ksiazce nikogo polubic bo dla kazdego przeznaczona jest norma kilku zdan, jakby najwazniejsze bylo pochwalenie sie kogo to Kim nie zna i z kim sie nie przyjazni.

Meczy to ciagle przeskakiwanie z tematu na temat, wplatanie jednej opowiesci w druga i czeste zostawianie tej wyjsciowej bez dokonczenia.
Draznia rowniez litanie nazwisk, nazw klubow i rozczarowan Kim pt. 'kiedys wszystko bylo lepsze'. Nie podobaly mi sie tez jej osobiste, negatywne opinie dotyczace Courtney Love, Madonny czy Billy'ego Corgana, jak dla mnie niepotrzebne i bez klasy.

Watek dotyczacy Thurstona i jego kochanki, z ktorej to powodu rozpadl sie ich zwiazek, a w konsekwencji zespol wzbudzil we mnie tylko niesmak.
Oczywiscie, rozumiem jej rozgoryczenie i zal, dla mnie i pewnie dla wielu fanow byli najbardziej rockandrollowa para na swiecie, ale po co tak brutalnie niszczyc to utrwalone w wielu umyslach wyobrazenie odzierajac je z calej magii i sprowadzajac do tak przyziemnych, zwyczajnych, ludzkich odruchow?

5/10 to i tak za duzo, ale w moim przypadku ocena przepuszczona jest przez klisze Sonic Youth.

Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tej ksiazki.
Zaznaczam, ze jestem fanka zespolu i w trakcie czytania czulam sie coraz bardziej rozczarowana.
Pod koniec czar prysl.
Jedyna rzecza, ktora wywarla na mnie pozytywne wrazenie to opisy Nowego Jorku z lat 70.-80. i koncertow w kultowym CBGB, az poczulam klimat tego miasta i rownoczesnie tesknote za czyms czego nigdy nie dane...

więcej Pokaż mimo to