Cytaty
Nie ma powodów by bać się trupów (...) bać się należy raczej żywych.
[...] nie zawsze trzeba wygrywać, żeby zostać zwycięzcą. Czasem wystarczy, że inni przegrają.
Będzie niezły ubaw, gdy się przekonasz, że Bóg jednak istnieje
Być może jestem głupi, ale zostało mi jeszcze kilka komórek mózgowych, które starają się, jak mogą.
Loki stanął na palce i pocałował Gabriela. – Aniołku, nie rób scen. Jak możesz być tak małostkowy? – Jeszcze raz mnie pocałujesz – Gabriel ze wstrętem wytarł policzek – a zobaczysz, dlaczego zwą mnie posłańcem śmierci.
Michał raz jeszcze zbliżył płonący miecz do torsu wisielca. – Tym razem wypal coś dłuższego – poradził Loki, oglądając czarne ślady na piersi demona układające się w imiona egzorcystów. – Na przykład Konstantynopol albo Już nigdy nie będę próbował spiskować z szatanem przeciwko armii Nieba, tak mi dopomóż Bóg. A najlepiej i jedno i drugie. – Ale po co o robimy? – zapytał arch...
RozwińZza drzewa wyszedł wielki i paskudny wilk... -Dokąd idziesz, czerwony kapturku? zapytał. -Nie jestem czerwony Kapturek. Jestem Maciej Wędrowycz -odpowiedział malec z godnością. -Z tych Wędrowyczów? -przeraził się wilk.
- Co tu się stało? - zapytał Loki, stając w progu piwnicy. Siedzący na przewróconej ambonce Gabriel nawet na niego nie spojrzał. Wzruszył tylko ramionami. - Michał dał się ponieść emocjom. Loki zszedł powoli po śliskich od krwi stopniach i podniósł dłoń leżącą w kałuży wosku. Przytaknął z uznaniem. - I on to wszystko sam? Z emocji? Nie ma co, wrażliwy typ...
A jak powszechnie wiadomo, piękny krajobraz znakomicie podnosi walory smakowe spożywanego w plenerze jabola.
Wklepiemy im i tyle. – Jesteś nadmiernie agresywny – wytknął mu kozak. – Wcale nie jestem agresywny – obraził się egzorcysta – Ja tylko czasem po prostu mam ochotę komuś przypierdolić.
(...)najlepsze kłamstwa są w dziewięćdziesięciu procentach prawdziwe.
W sobotę znów próbowałem znaleźć kobietę mego życia. W niedzielę uznałem, że ona nie istnieje.
- Jesteś... aniołem? - Pewnie - zakpił nieznajomy - tylko skrzydła zostawiłem w przedpokoju, by nie nabłocić.
- No to wchodzę do Jakuba na podwórze a on coś sobie opieka na ognisku. Na rożnie znaczy się... Ja go pytam: "Jakub, gdzie upolowałeś taką żółtą wiewiórkę?", a on mi na to: "Powiedziało, że nazywa się Pikaczu