Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Wyspy na Golfsztromie to ostatnia książka Ernesta Hemingwaya (1899-1961), która została opublikowana w 1970 r. Powieść została znaleziona przez Mary Hemingway wśród 332 pozostawionych dzieł pisarza. Być może dlatego, wydaje się książką niedokończoną, niedopracowaną, potraktowaną po macoszemu. Powieść nie ma więc raczej takiej formy, jaką by wybrał Hemingway, i nie ma takiej wiarygodności, jaką miały powieści opublikowane za jego życia. Opowieść oparta jest głównie na dialogach i odznacza się stylem dość powściągliwym.
To historia artysty i poszukiwacza przygód, człowieka bardzo podobnego do samego Hemingwaya (był alkoholikiem, miał cztery żony i trzech synów). Główny bohater jest więc odwzorowaniem samego pisarza. Amerykanin Thomas Hudson znajduje spokój na wyspie Bimini na Bahamach w latach 30. XX wieku. Podczas wakacji przybywają do niego trzej synowie. Ta część kojarzy mi się z nowelą Stary człowiek i morze, być może ze względu na wyprawę na ryby. Wkrótce nadchodzi pierwsza zła wiadomość. W drugiej części przenosimy się do Hawany na Kubie. Mamy lata 40. XX wieku, trwa druga wojna światowa, a Hudson otrzymuje kolejną wiadomość. Bohater staje się bardziej cyniczny. Intensywnie pije, spędza czas w barach i zajmuje się zwiadami morskimi dla armii amerykańskiej. W trzeciej części Hudson wraz z załogą łodzi, tropi ocalałych żołnierzy z zatopionego niemieckiego U-Boota wzdłuż archipelagu Jardines del Rey na północnym wybrzeżu Kuby.
Mimo, że historia jest nierówna, to Hemingway dobrze opisał atmosferę wydarzeń, doszukał się głębokich obserwacji na temat życia i oddał momentami przerażające i momentami obrzydliwe, szczere emocje. Czasami jednak główny bohater czuje i zachowuje się w sposób nierealistyczny. To proza prosta, zwięzła, uboga w środki stylistyczne powieść, która staje się jednak pasjonującą lekturą. Dla niektórych czytelników może jednak wydawać się nudną. To jednak powieść o sensie życia, podkreślająca siłę wspomnień i pokazująca przebłysk humoru Hemingwaya, choć właściwie jest to powieść pełna smutku. Odnosi się głównie do życia wewnętrznego bohatera. Zakończenie jest niejednoznaczne. Warto wspomnieć, że w 1977 r. powstał film fabularny pod tym samym tytułem.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/05/ernest-hemingway-wyspy-na-golfsztromie.html

Wyspy na Golfsztromie to ostatnia książka Ernesta Hemingwaya (1899-1961), która została opublikowana w 1970 r. Powieść została znaleziona przez Mary Hemingway wśród 332 pozostawionych dzieł pisarza. Być może dlatego, wydaje się książką niedokończoną, niedopracowaną, potraktowaną po macoszemu. Powieść nie ma więc raczej takiej formy, jaką by wybrał Hemingway, i nie ma takiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/04/hans-von-trotha-ramie-pollaka.html?m=0&fbclid=IwAR0pxOJD6DDEmQ4MeGKKlZPEOW0dweUe9EgYU_RHYi1xCUvW2MVZPX1Jr68

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/04/hans-von-trotha-ramie-pollaka.html?m=0&fbclid=IwAR0pxOJD6DDEmQ4MeGKKlZPEOW0dweUe9EgYU_RHYi1xCUvW2MVZPX1Jr68

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niedawno ukazał się wyczekiwany przeze mnie szósty tom w tłumaczeniu Pani Anny Bańkowskiej. Ania ze Złotego Brzegu stała się Anne ze Złotych Iskier. Anne Blythe wraz z mężem Gilberthem i piątką dzieci: Jemem, Walterem, bliźniaczkami Di i Nan oraz Shirleyem, mieszkają w domu, któremu nadali nazwę Złote Iskry. W dodatku Anne pod sercem nosi kolejne dzieciątko, które niebawem przyjdzie na świat. To mała Rilla. Dzięki mieszkańcom dom wypełnia się ciepłem i miłością. Mijają dni, tygodnie, miesiące, następują kolejne pory roku ...
Po tygodniu spędzonym na Zielonym Wzgórzu, sentymentalnych spacerach, rozmowach z bliskimi, Anne wraca do domu pełnego rodzinnego ciepła i miłości, w prowadzeniu którego pomaga jej Susan. Pani doktorowa Blythe jest kochającą matką: wspiera, pociesza, doradza, pomaga, przytula i nigdy nie okazuje zniecierpliwienia. Z wyrozumiałością podchodzi do spraw, które zajmują dzieci. Nadal musi mierzyć się jednak z wyzwaniami. Znacznie więcej miejsca autorka poświęca perypetiom i emocjom, które przeżywają Jim i Walter. Być może dlatego, że są oni najstarsi z rodzeństwa. Czasami oczywiście Anne nadal bawi się też w swatkę. Gdy rodzinę odwiedza ciotka Gilberta - Mary Maria, za którą nikt nie przepada, bowiem strofuje, zrzędzi, poucza i nie potrafi okazywać uczuć, Anne potrafi z anielską cierpliwością przyjmować jej słowa. Anne z pieczołowitością dba o swój ogród. Czuje też, że rozdrażniony i przepracowany Gilbert potrzebuje wypoczynku.
To kolejna wspaniała książka, która pokazuje czym jest rodzina, na czym polega rodzicielstwo w bliskości i na czym powinno opierać się małżeństwo oraz kontakty międzysąsiedzkie. To książka pełna rodzinnego ciepła, szacunku, dobroci. Z wiekiem zrobiłam się bardzo sentymentalna, doceniam wartość książek L.M. Montgomery, które w dodatku teraz mogę czytać we wspaniałym przekładzie Pani Anny Bańkowskiej.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/03/lucy-maud-montgomery-anne-ze-zotych.html

Niedawno ukazał się wyczekiwany przeze mnie szósty tom w tłumaczeniu Pani Anny Bańkowskiej. Ania ze Złotego Brzegu stała się Anne ze Złotych Iskier. Anne Blythe wraz z mężem Gilberthem i piątką dzieci: Jemem, Walterem, bliźniaczkami Di i Nan oraz Shirleyem, mieszkają w domu, któremu nadali nazwę Złote Iskry. W dodatku Anne pod sercem nosi kolejne dzieciątko, które niebawem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę obawiałam się grubości tej powieści, ale gdy zajrzałam do niej po raz pierwszy jeszcze w bibliotece wiedziałam, że to będzie szybka lektura. Wpłynęły na to: dobry rozstaw wierszy, dość duża czcionka, duże marginesy po obydwu stronach i dość liczne dialogi. W dodatku temat bardzo dobrze mi znany z historycznego punktu widzenia. Alison Weir jest autorką książek także stricte historycznych, a nie tylko powieści.

Czytając powieść czułam się więc tak, jakbym oglądała serial o losach Katarzyny (1475-1536), córki Izabelli (Kastylia) i Ferdynanda (Aragonia), która na mocy zawartego układu w Medina del Campo w 1489 r. zostaje poślubiona per procura 19 maja 1499 r. Arturowi, najstarszemu synowi Henryka VII. Kiedy Artur ukończył piętnasty rok życia, szesnastoletnia Katarzyna w końcu przybywa do Anglii. Nie cieszy się zbyt długo pierwszym małżeństwem i wkrótce zostaje zaręczona z drugim synem Henryka, przyszłym Henrykiem VIII. Oczywiście najpierw musi cierpliwie poczekać i znosić różnego rodzaju konszachty osób wokół niej skupionych, aż młodszy od niej narzeczony osiągnie pełnoletność. Jak wiadomo zostaje królową Anglii, a w 1516 r. rodzi córkę (przyszłą Marię I Tudor). Pomimo wielkich chęci i kilkukrotnych próbach, Katarzyna nie może jednak syna. A na tym przede wszystkim zależało Henrykowi, który małżeństwo z Katarzyną rozpatruje w kategoriach przeklętych. Niestety w 1523 r. zaczął się romans Henryka z Marią Boleyn, damą dworu Katarzyny, starszą siostrą Anny Boleyn, która urodzi mu dzieci. W 1525 r. Henryk zakochuje się w kolejnej dwórce - Annie Boleyn, młodszej od Katarzyny o 16 lat. Rozpoczyna też staranie o stwierdzenie nieważności pierwszego małżeństwa. Autorka opowiada o losach Katarzyny aż do jej śmierci w roku 1536.

Weir barwnie opisuje początek XVI w. na dworze angielskim: zwyczaje, ubiory, życie codzienne, podziały społeczne, rolę kobiety oraz jak niełatwą drogę musiała przebyć Katarzyna, aby wypracować swoją pozycję. Jest tu wiele odniesień historycznych, politycznych i kulturowych. Katarzyna miała otwarty umysł, ale silny charakter, bowiem mimo przeciwności do końca pozostała wierna wyznawanym wartościom. Wciągająca i zajmująca lektura, chociaż nie jestem pewna czy kiedykolwiek sięgnę po kolejną powieść poświęconą żonom Henryka VIII. Ileż można?

Słowem malowane blog

Trochę obawiałam się grubości tej powieści, ale gdy zajrzałam do niej po raz pierwszy jeszcze w bibliotece wiedziałam, że to będzie szybka lektura. Wpłynęły na to: dobry rozstaw wierszy, dość duża czcionka, duże marginesy po obydwu stronach i dość liczne dialogi. W dodatku temat bardzo dobrze mi znany z historycznego punktu widzenia. Alison Weir jest autorką książek także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękna i wzruszająca książka dla dzieci i rodziców, która zawiera pięć opowiadań przybliżających czytelnikowi to, co się kryje za innością i odmiennością. Inny to nie znaczy gorszy. Bohaterami są dzieci w wieku wczesnoszkolnym, którzy mają swoje ograniczenia poprzez choroby, czegoś się boją, są wyczuleni bardziej na dźwięki i hałas, są nadwrażliwi na bodźce zewnętrzne, mają dziwaczne zainteresowania, brakuje im pewności siebie. Dzieci zazwyczaj unikają takich odmieńców, toteż tym ostatnim brakuje przyjaciół. Każde dziecko jest jednak wspaniałym człowiekiem. Książka zwraca uwagę na to, jak ważna jest w rozwoju dziecka empatia i akceptacja wobec odmienności. Na bazie opowiadań nauczyciele mogą budować scenariusze lekcji wychowawczych. Bardzo polecam.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/03/aleksandra-struska-musia-w-rytmie-serca.html

Piękna i wzruszająca książka dla dzieci i rodziców, która zawiera pięć opowiadań przybliżających czytelnikowi to, co się kryje za innością i odmiennością. Inny to nie znaczy gorszy. Bohaterami są dzieci w wieku wczesnoszkolnym, którzy mają swoje ograniczenia poprzez choroby, czegoś się boją, są wyczuleni bardziej na dźwięki i hałas, są nadwrażliwi na bodźce zewnętrzne, mają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka o książkach. Lubię tego rodzaju pozycje, choć są pisane w głównej mierze w oparciu o nieznaną (bo nietłumaczoną na język polski) literaturę. Wobec zalewania rynku wydawniczego niepotrzebnymi zupełnie książkami, odczytuję to jako wielką stratę. Największy mankament, jest więc taki, że nie można tak naprawdę cieszyć się lekturą. Istnieje więc lekki niedosyt, choć sama lektura jest fascynująca. Myślę też, że jednorazowa lektura tej książki nie przyniesie bynajmniej żadnego ukojenia, więc na pewno do niej jeszcze będę wracać.
To pozycja bardzo ciekawa, bowiem odnosi się bezpośrednio do ukazania książek w książkach. Chodzi tu nie tylko o powieści i zamiłowania bohaterów/postaci/autorów do posiadania książek. Znajdują się tu bowiem liczne cytaty i niezwykłe odniesienia książkowe, które wzbudzają refleksje. Mowa jest o bibliotece jako schronieniu przed światem zewnętrznym, ostoją czytelniczej rozkoszy, ciszy i inspiracji. Wiele książek/bibliotek zostało bezpowrotnie utraconych wskutek decyzji samych autorów czy posiadaczy. Zniszczenie może nastąpić także wskutek dziwactwa, niedbałości lub pożaru. Od dawna posiadanie biblioteki zaopatrzonej w manuskrypty, w rzadkie okazy stanowiło o pozycji. Kolekcjonerstwo rozpowszechniło się zresztą we wszystkich epokach. Potem książka dzięki drukowi stała się towarem. Bardzo interesujący jest rozdział poruszający pojęcia bibliofila (nie jest zainteresowany samym posiadaniem książek, wybiera książki) i bibliomana (zbieracz, nie wybiera- kupuje). Bibliofila cechuje namiętność i pasja. Potrafi cieszyć się szelestem kartek, zapachem papieru, oprawą książki. Mowa jest o relacji między czytelnikiem, a książką; czytelnikiem a autorem; miejscach, gdzie najlepiej odłożyć książkę; typologiach książki. Cytowane są utwory m.in.: Lukiana, Alberto Manuela, Umberto Eco, Italo Calvino, Gustawa Flauberta, Honoriusza Balzaca, Milana Kundery.
Na końcu dodano reprodukcje dzieł malarskich o tematyce, a pomiędzy rozdziałami znajdują się grafiki, odnoszące się do podejmowanego tematu. Przypisy obecnej są na każdej stronie. Polecam wszystkim wielbicielom książek.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/03/alberto-castoldi-bibliofollia-czyli.html

Książka o książkach. Lubię tego rodzaju pozycje, choć są pisane w głównej mierze w oparciu o nieznaną (bo nietłumaczoną na język polski) literaturę. Wobec zalewania rynku wydawniczego niepotrzebnymi zupełnie książkami, odczytuję to jako wielką stratę. Największy mankament, jest więc taki, że nie można tak naprawdę cieszyć się lekturą. Istnieje więc lekki niedosyt, choć sama...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Histeria sztuki” Soni Kiszy to książka napisana na fali modnych tez wywodzących się z feminizmu i genderyzmu, aczkolwiek z punktu widzenia historyka sztuki, nie ma w niej nic nowatorskiego. Jest to książka popularyzatorska, pisana jasnym, klarownym językiem i przede wszystkim z myślą o czytelniku, będącym swoistym laikiem w postrzeganiu dzieł sztuki. Z punktu widzenia historyka sztuki – badacza, nie będzie ona niczym odkrywczym. Nie nazwałabym tej książki też obrazoburczą (Babka od histy), bowiem wybór dokonany przez autorkę jest subiektywny, a wszystkie tematy poruszane są z zachowaniem należnego im szacunku. To zupełnie inne spojrzenie na postrzeganie kobiecości w sztuce, które posiada nie tylko łagodne, subtelne, zmysłowe oblicze, ale także gniewne i otwarte na emocje. /.../


https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/02/sonia-kisza-histeria-sztuki-niemy-krzyk.html

„Histeria sztuki” Soni Kiszy to książka napisana na fali modnych tez wywodzących się z feminizmu i genderyzmu, aczkolwiek z punktu widzenia historyka sztuki, nie ma w niej nic nowatorskiego. Jest to książka popularyzatorska, pisana jasnym, klarownym językiem i przede wszystkim z myślą o czytelniku, będącym swoistym laikiem w postrzeganiu dzieł sztuki. Z punktu widzenia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

/.../ Powieść można analizować pod względem między innymi religijnym, moralnym, romansu pasterskiego, świadomości politycznej, prowincjonalnego życia, roli kobiety oraz dzieciobójstwa. Niewątpliwie ukazuje mikrokosmos wiktoriańskiego społeczeństwa. Wielkim atutem powieści Adama Bede jest połączenie emocjonalnej siły i uniwersalności tragedii ze skomplikowanym, historycznie precyzyjnym i zakorzenionym społecznie realizmem dojrzałej powieści wiktoriańskiej.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/02/george-elliot-adam-bede.html

/.../ Powieść można analizować pod względem między innymi religijnym, moralnym, romansu pasterskiego, świadomości politycznej, prowincjonalnego życia, roli kobiety oraz dzieciobójstwa. Niewątpliwie ukazuje mikrokosmos wiktoriańskiego społeczeństwa. Wielkim atutem powieści Adama Bede jest połączenie emocjonalnej siły i uniwersalności tragedii ze skomplikowanym, historycznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

/.../ Krasicki uczynił z z bajki gatunek literatury filozofującej, który występuje obok aforyzmu, eseju, rozmowy zmarłych, powiastki filozoficznej. Obecna w bajkach ironia wzmacnia ich przekaz. W prezentowanym wydaniu obok tekstu polskiego zamieszczone zostało tłumaczenie Andrzeja Malkiewicza (1927-2019) na język angielski. Andrzej Malkiewicz urodził się w Krakowie w rodzinie lekarskiej. Pod koniec II wojny światowej na tajnych kompletach zdał maturę. Wkrótce po wojnie wyjechał do ojca, do Edynburga, który wykładał pediatrię na polskim wydziale lekarskim. W latach 1946-1950 studiował historię na Uniwersytecie w Edynburgu, a w l. 1950-1951 w Magdalen College w Oxfordzie. Od 1952 r. wykładał historię na Uniwersytecie w Edynburgu. Nigdy się nie ożenił. W 2013 r. powrócił na stałe do Krakowa. Zmarł w 2019 r. Pochowany na cmentarzu Rakowickim.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/02/ignacy-krasicki-bajki-i-przypowiesci.html

/.../ Krasicki uczynił z z bajki gatunek literatury filozofującej, który występuje obok aforyzmu, eseju, rozmowy zmarłych, powiastki filozoficznej. Obecna w bajkach ironia wzmacnia ich przekaz. W prezentowanym wydaniu obok tekstu polskiego zamieszczone zostało tłumaczenie Andrzeja Malkiewicza (1927-2019) na język angielski. Andrzej Malkiewicz urodził się w Krakowie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

/.../ Lubię wracać do książek Marii Rodziewiczówny. W średniej szkole na pewno przeczytałam wszystkie, które były wówczas w bibliotece, do której chodziłam wypożyczać książki. Mówiąc szczerze nie pamiętałam już treści Magnata, więc cieszę się, że zdecydowałam się na wybór tej książki. To powieść pisana wspaniałym językiem polskim, poetyckim, często już dziś zapomnianym, niezrozumiałym i uważanym za archaiczny. A ten język Rodziewiczówny jest po prostu piękny! To opowieść o życiu ziemiaństwa końca XIX wieku, życiu codziennym chłopów i panów. Jasno widać rozgraniczenie między ciężką pracą, a przyjemnościami; sprawiedliwością, a błahostkami; uczciwością, a zepsuciem; wytrwałością, a lenistwem. To także powieść o trochę toksycznym, niszczącym uczuciu. Miłość nawet w książkach, nie zawsze czyni drugiego człowieka szczęśliwym.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/01/maria-rodziewiczowna-magnat.html

/.../ Lubię wracać do książek Marii Rodziewiczówny. W średniej szkole na pewno przeczytałam wszystkie, które były wówczas w bibliotece, do której chodziłam wypożyczać książki. Mówiąc szczerze nie pamiętałam już treści Magnata, więc cieszę się, że zdecydowałam się na wybór tej książki. To powieść pisana wspaniałym językiem polskim, poetyckim, często już dziś zapomnianym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/01/john-berger-sposoby-widzenia.html

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/01/john-berger-sposoby-widzenia.html

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W 2001 r. została wydana niewielka książka jubileuszowa, zawierająca esej amerykańskiej historyczki sztuki Lindy Nochlin (1931-2017). Esej nosił tytuł Dlaczego nie było wielkich artystek? i po raz pierwszy został opublikowany w 1971 r. na łamach magazynu „ARTnews”. Oprócz tego w książce znalazł się kolejny esej z 2006 r. zatytułowany: „Dlaczego nie było wielkich artystek?”. Trzydzieści lat później. Za wstęp do wydania mającego uświetnić 50 lat jakie minęły od ukazania się eseju, odpowiedzialną była Catherine Grant. Podkreśliła w nim, że esej stał się fundamentem dla feministycznej teorii sztuki.

Lindy Nochlin otwarcie tłumaczyła, że twórczość zależna jest od kształcenia i formy edukacji, a nie od posiadania talentu. Podkreślała, że wymagania społeczne stawiane wobec mężczyzn i kobiet były od zawsze odmienne. Istniały ideologiczno-kulturowe ograniczenia, które wpłynęły na pozycję kobiet w świecie sztuki. Nie było wielkich artystek, choć nie brakowało tych interesujących i bardzo dobrych. Autorka wymienia artystki, które ugruntowały swoją pozycję w świecie mężczyzn takie, jak: Angelika Kauffman, Artemisia Gentileschi, Berthe Morisot, Madame Vigee-Lebrun. Takie wyjątki są jednak nieliczne, a doświadczenia i sytuacja kobiet w społeczeństwie była od wieków odmienna od doświadczeń i sytuacji mężczyzn. Kobiety to zazwyczaj uległe istoty, którym trudno było zrezygnować z wygód i dóbr materialnych. Autorka zauważa, że nie było wielkich artystów/artystek wśród arystokratów, pomimo że w takich rodzinach były przecież fundusze na edukację. Dla arystokratek zajęcia artystyczne bywały swego rodzaju zainteresowaniem. Z kolei kobiety z niższych klas społecznych nie było stać na kształcenie. Zaznacza, że wielu artystów już od dzieciństwa miało zapewnioną odpowiednią domową edukację przychodząc na świat w rodzinach profesorów akademickich (np. Picasso). Czy jednak, gdyby urodzili się dziewczynkami, ich ojcowie poświęcaliby na ich naukę tyle samo czasu? Autorka krytykowała też pojęcie kobiecego stylu artystycznego. Uważała, że nie należy definiować twórczości kobiet jedynie jako delikatnej i kruchej. Cechy te niejednokrotnie można przecież odnaleźć w pracach mężczyzn. Podkreślała również, że kobieta miała właściwie drogę zamkniętą w świecie artystycznym zdominowanym przez mężczyzn np. nie mogła malować nagiego modela.
Perspektywa naukowa i krytyczna Lindy Nochlin zmieniała się wraz z rozrastaniem się ruchu feministycznego. W drugim eseju pisanym trzydzieści lat później, autorka przyznaje, że dostęp kobiet do świata artystycznego radykalnie uległ zmianie. Współcześnie ważna jest ekstrawagancja, ekscentryczna koncepcja i wyobraźnia, niekonwencjonalne intencje i rozwiązania, które wzburzą, zaintrygują, a nawet obrażą publiczność. w ten sposób buduje listę kobiet nowatorek, ktore w róznych dziedzinach sztuki zaczęły osiągać sukcesy i być popularne. Autorka wymienia najbardziej znane projekty i artystki. Zauważa też wpływ artystek kobiet na artystów - mężczyzn.
Linda Nochlin zwracała uwagę, że pomimo zmian, które nastąpiły na przestrzeni lat w postrzeganiu kobiety jako artystki, kobiety oczywiście powinny być świadome swoich osiągnięć. Muszą jednak zdawać sobie sprawę z zagrożeń i trudności, które stoją na drodze, aby głos kobiet był słyszalny w świecie artystycznym.
Esej Lindy Nochlin w l. 70.XX w. wyznaczał program badań na estetyką feministyczną. Zwracał uwagę na umiejscowienie problemów feministycznych w perspektywie politycznej i społecznej.
Książka została wydana pięknej oprawie graficznej. Czytelnik znajdzie w niej reprodukcje obrazów, na które powołuje się Nochlin w eseju (-ach) oraz spis publikacji, które - chyba poza jedną - nie kazały się w przekładach polski do tej pory. Należy odnotować, że po raz pierwszy esej Nochlin został przetłumaczony na język polski w 1999 r. W Polsce ukazała się również praca doktorska Lindy Nochlin Realizm (1974), w tłumaczeniu Wiesława Juszczak i Tomasza Przestępskiego, która co prawda nie miała nic wspólnego z feminizmem, ale którą również warto przeczytać.
https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/01/linda-nochlin-dlaczego-nie-byo-wielkich.html

W 2001 r. została wydana niewielka książka jubileuszowa, zawierająca esej amerykańskiej historyczki sztuki Lindy Nochlin (1931-2017). Esej nosił tytuł Dlaczego nie było wielkich artystek? i po raz pierwszy został opublikowany w 1971 r. na łamach magazynu „ARTnews”. Oprócz tego w książce znalazł się kolejny esej z 2006 r. zatytułowany: „Dlaczego nie było wielkich artystek?”....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Duchy zimowej nocy to kolejna klasyczna bożonarodzeniowa perełka, która ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka. To antologia osiemnastu opowiadań rodem z epoki wiktoriańskiej, w którym motywem przewodnim są zjawy. W XIX wieku groza podbiła głównie krótkie formy literackie. Pojawia się dreszczyk emocji, niewytłumaczalne zjawiska, gotycka atmosfera niesamowitości, grozy i przerażenia. W tomie znaleźć można opowiadania autorstwa: G.K. Chestertona, Henry Jamesa, Johna Buchana, Jerome’a K. Jerome’a, Johna Berwicka Harwooda, Mary Elizabeth Brandon, Mrs Henry Wood, W. W. Fenn i jedno opowiadanie nieznanego autora. Jak to bywa w przypadku zbioru opowiadań, nie prezentują one jednakowego poziomu, ale czytelnik na pewno znajdzie takie które mu się najbardziej spodobają.
Opowiadanie G.K. Chestertona przypomina ideę Ducha Świąt. W opowiadaniu Henry’ego Jamesa Upiorny czynsz, dwudziestodwulatek podejmuje studia w Cambridge. Pewnego dnia jadąc skrótem do domu z Medford, widzi tajemniczą, osnutą pewnego rodzaju aurą melancholii, rezydencję. Jego pierwszą myślą było to, że ten dom musi być nawiedzony. Ten sam autor w Ołtarzu zmarłych pisze o znaczeniu życia i śmierci. Opowiada o tym, jak bohater stara się zachować pamięć o swoim zmarłych przyjaciołach. Historia ukazuje głęboką duchowość w podejściu do śmiertelności i transcendentnej mocy bezinteresownej miłości.

W tomie znaleźć można też opowiadania Mary Elizabeth Branddon. W opactwie Chrighton to opowieść o bożonarodzeniowych duchach. Akcja opowiadania „Cień w kącie” rozgrywa się w starym domu z makabryczną przeszłością, który zamieszkany jest przez starsze, samotne osoby. Bohaterowie odrzucali wiarę w duchy. W opowiadaniu Twarz w lustrze mamy z kolei stary, posępny dwór położony w dalekim Yorkshire, który wskutek tragicznej śmierci właściciela była niezamieszkały. Właśnie pojawili się w nim nowi właściciele, państwo Monroe, energiczni i odważni nowożeńcy. We dworze jest komnata duchów, a młodzi nie wierzą w duchy. Z kolei w kolejnym opowiadaniu autorki poznajemy średniozamożnego chłopa, Johna Grangera, który bez wzajemności zakochał się w Susan. Wskutek tego postanawia opuścić miejscowość, ale obiecuje pisać listy do Suzy. Tymczasem dziewczyna wyszła za mąż, a od Johna nie nadszedł żaden list. Pewnego dnia w fotelu widzi Johna Grangera. Ciekawe są również opowiadania Mrs Henry Wood, której opowiadania ukazywały się seryjnie w licznych periodykach okresu wiktoriańskiego.
Duchy – martwe, a jednak żywe, nieobecne, a jednak obecne, potrafią jednak przekroczyć granice doświadczenia. W literaturze były przywoływane niejednokrotnie. Opowiadania o duchach oczywiście są dziwne i niezwykłe, ale w XIX w. cieszy się ogromną popularnością. Obecnie należą do klasyki literatury popularnej, która ma równie szerokie grono sympatyków. Polecam.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2024/01/duchy-zimowej-nocy-antologia-opowiadan.html

Duchy zimowej nocy to kolejna klasyczna bożonarodzeniowa perełka, która ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka. To antologia osiemnastu opowiadań rodem z epoki wiktoriańskiej, w którym motywem przewodnim są zjawy. W XIX wieku groza podbiła głównie krótkie formy literackie. Pojawia się dreszczyk emocji, niewytłumaczalne zjawiska, gotycka atmosfera niesamowitości, grozy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Grudniowy czas sprzyja czytaniu świątecznych książek. Zbliża się Boże Narodzenie 1935 roku. Podczas próby do przestawienia nowej adaptacji „Opowieści wigilijnej” w reżyserii Harrisona na deskach Theatre Royale w Londynie umiera aktor grający Scrooge’a. Oficjalna wersji brzmi, że śmierć nastąpiła na skutek niewydolności serca. W tym samym miejscu znalazła się dziennikarka, ambitna i kreatywna panna Daphne King. Kobieta znana z pisania porad w popularnej kolumnie w "Chronicle", ale zajęcie to nie przynosi jej satysfakcji. Czuje jednak, że popada w rutynę i ma dość tego, że ciągle awansują jej mniej utalentowani koledzy. Korzysta wiec z nowej powierzonej jej misji i decyduje się zastąpić innego reportera, aby przeprowadzić wywiad ze słynnym reżyserem teatralnym Chesterem Harrisonem i jego żoną aktorką, Theodorą D'Arby oraz poczuć atmosferę świątecznej teatralnej krzątaniny. Teraz podejrzewa, że być może popełnione zostało przestępstwo. Pani redaktor postanawia przeprowadzić śledztwo i korzystając z wymówki i zgody naczelnego, pozostaje w teatrze. Potem następuje kolejna śmierć i tym razem wyraźnie to już morderstwo. Sprawa więc nabiera tempa. Daphne prowadzi amatorskie śledztwo, które obejmuje wszystkich podejrzanych.
To kryminał świąteczny, pełen tajemnic i intryg, a całe śledztwo zajmuje zaledwie parę godzin. widoczne są więc nawiązania do starych, dobrych kryminałów. Daphne to typ nieustraszonej reporterki, która marzy o tym, aby w końcu zająć się prawdziwym dziennikarstwem. Lekka, ale wiarygodna i dobrze napisana lektura detektywistyczna akurat właściwa na przedświąteczny i świąteczny domowy harmider.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2023/12/ada-moncrieff-morderstwo-w-theatre.html

Grudniowy czas sprzyja czytaniu świątecznych książek. Zbliża się Boże Narodzenie 1935 roku. Podczas próby do przestawienia nowej adaptacji „Opowieści wigilijnej” w reżyserii Harrisona na deskach Theatre Royale w Londynie umiera aktor grający Scrooge’a. Oficjalna wersji brzmi, że śmierć nastąpiła na skutek niewydolności serca. W tym samym miejscu znalazła się dziennikarka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poświąteczne morderstwo to klimatyczna powieść napisana z humorem i swadą. Jest to książka, wydana po raz pierwszy w 1944 r., napisana przez mało znanego autora Ruperta Latimera, którego życie zostało tragicznie przerwane, zanim jego kariera nabrała kształtu. Rupert Latimer to pseudonim przyjęty przez Algernona Vernona Millsa (1905–1953), który urodził się w Wildernesse Park w Sevenoaks w hrabstwie Kent, w domu babci - wdowy Lady Hillingdon. W dzieciństwie zachorował na dur brzuszny. Gdy on przeżył, zmarła jego siostra i ich pielęgniarka. Przez resztę życia kulał i cierpiał na epilepsję. Nigdy się nie ożenił i nie miał dzieci. Przez pewien czas zajmował się karierą sceniczną. Potem zainteresował się pisaniem i opublikował humorystyczną powieść „Jam Today” (1933). Przypisuje mu się także opublikowanie „The Unenchanted Circle” (1933), a potem zaczął pisać kryminały: „Death in Real Life” (1943) i „Murder After Christmas” (1944) – „Poświąteczne morderstwo”. Jego zdrowie zaczęło się jednak pogarszać, a ostatecznie zdiagnozowano guza mózgu.
Akcja powieści toczy się podczas II wojny światowej na angielskiej prowincji, aczkolwiek wojna jest jedynie gdzieś w tle. Podczas zaleconej ewakuacji mieszkańców miast, krewni mający domy na ich obrzeżach i na głębokiej angielskiej wsi przyjmowali swoich krewnych, bliskich i dalszych znajomych. Do jednej z wiejskich rezydencji zostaje, aczkolwiek niechętnie, zaproszony przez Rhodę i Franka Redpath’ów na Święta Bożego Narodzenia sir Willoughny Keene-Cotton, który w skutek działań wojennych nie może wyjechać do swojej willi w San Remo. Wujek Willie był nieprzyzwoicie bogaty, prowadził kolorowe i burzliwe życie, ale niezbyt był lubiany przez krewnych. Chodzi jednak przecież o to, aby jeszcze przed śmiercią pomyślał o zapisach w testamencie. Najlepiej mieć przecież pewność do kogo trafią jego pieniądze. Jak się jednak okazuje, to będą ostatnie jego święta i spotkanie z rodziną. Oczywiście w ten sposób grono podejrzanych o niecny czyn zostaje zawężone do grona gości przebywających akurat w posiadłości. Jest jednak mnóstwo motywów, które należy przecież dokładnie prześwietlić i zanalizować. A nie jest to proste wobec planów i zamiarów krewnych zmarłego. Pojawiają się też nadinspektor Culley i komendant policji - major Smythe, którzy próbują solidnie podejść do skomplikowanej, ekscentrycznej sprawy i połączyć wszystkie elementy, aby rozwikłać zagadkę.

To pewnego rodzaju kryminalna farsa, aczkolwiek wszystko będzie zależeć czy danemu czytelnikowi spodoba się humor w powieści. Są fragmenty całkiem zabawne, chociaż właściwie wszyscy bohaterowie, łącznie w wujkiem Williem, wydają się nastawieni na zysk i są mało sympatyczni. Fabuła jest zawiła, obsada chciwych krewnych liczna i trudno nie zgubić się w ich rodzinnych powiązaniach.

Powieść zawiera jednak wiele elementów świątecznej radości (Mikołaj, paszteciki, czekoladki, ciepło kominka, śnieg) i wspaniale się czyta właśnie w tym świątecznym okresie oczekiwania. To rodzaj książki, w której dochodzimy do końca i chcemy wrócić i ponownie przeczytać, aby tym razem nie przegapić wskazówek. To zabawna, niekonwencjonalna, kryminalna tajemnica bożonarodzeniowa.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2023/12/rupert-latimer-poswiateczne-morderstwo.html

Poświąteczne morderstwo to klimatyczna powieść napisana z humorem i swadą. Jest to książka, wydana po raz pierwszy w 1944 r., napisana przez mało znanego autora Ruperta Latimera, którego życie zostało tragicznie przerwane, zanim jego kariera nabrała kształtu. Rupert Latimer to pseudonim przyjęty przez Algernona Vernona Millsa (1905–1953), który urodził się w Wildernesse...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bohaterką najnowszej powieści Michała Kubicza, nota bene kontynuacji Liwii. Matki bogów, jest córka Gajusza Cezara Oktawiana i jego poprzedniej żony Skryboni. Czternastoletnia Julia jest piękną, młodą dziewczyną, której serce już dokonało wyboru mężczyzny. Myli się jednak ten, co sądzi, że będzie to opowieść ckliwa, romantyczna i pełna słodyczy. Żadnego lukru nie było bowiem w świecie starożytnej wpływowej rodziny, która jak podkreśla autor powieści, na pewno nie była wolna od intryg, potajemnych spisków i tajemnic. Zemstę pielęgnuje w sobie nawet po upływie czternastu lat, matka Julii, skrzywdzona Skrybonia. Obsesja władzy nęka również Oktawię, siostrę ojca Julii, byłą żonę nieżyjącego już Marka Antoniusza, w dodatku opiekunkę jego dzieci, córek: Antonii Starszej i Antonii Młodszej; Jullusa – syna Marka Antoniusza i Fulwii, oraz Selene – jego córki z Kleopatrą. Jest jeszcze przecież obecna żona Oktawiana, Liwia Druzylla oraz jej synowie z pierwszego małżeństwa, których chce wywyższyć – Tyberiusz i Druzus.
Tymczasem Gajusz Cezar Oktawian od trzech lat przebywał w Hiszpanii, gdzie dowodził legionami. Do Rzymu wraca jego posłaniec, syn Oktawii, siedemnastoletni Marcellus, który podtrzymuje nadzieje matki na podniesienie ich pozycji. Życie w domu dla Julii stało się więzieniem. Pocieszenia szukała niejednokrotnie w nierozcieńczonym winie i u wielkiego maga Serapusa. Liwia podczas nieobecności męża, nie starała się kryć niechęci do jego córki. Julia stawiała jej czoła, a wsparcia szukała u matki Skrybonii. Niestety ta ostatnia musiała niejednokrotnie błagać o wstawiennictwo u mających wpływy, aby mogła wyjednać zgodę na odwiedziny. Życie w pałacowych murach skupia się wokół intryg, tajemnic, potajemnych spotkań, zleconych zadań i realizacji planów. W tle przemykają niewolnicy posłusznie wykonujący polecenia. Los Julii zostaje przesądzony, jej życie uzależnione od woli ojca, pozbawia ją złudzeń i nie będzie usłane różami.
Michał Kubicz po raz kolejny wykorzystując swoją fascynację starożytną historią, kreśli na kartach powieści znakomitą opowieść. Sam jednak przyznaje, że to fikcja historyczna, wyobrażenie autora, które powstało na skutek dedukcji znajomości dostępnych faktów, źródeł i opracowań. Interpretacji tego co niejasne, jest przecież wiele. Powieściowe charakterystyki rzeczywistych bohaterów historii zostały w głównej mierze zainspirowane nie tylko źródłami, ale także przekazywanymi plotkami. Znakomicie jednak odtworzone zostało życie codzienne w Domus Augustea, obowiązujące normy, wierzenia religijne, podporządkowanie kobiet mężczyznom czy istniejące podziały społeczne. Kontynuacja została już zapowiedziana, więc niedosyt jaki pozostał, zostanie zaspokojony przez czytelnika… niebawem. To co bardzo dobre, warto polecać.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2023/12/micha-kubicz-julia-dom-cezarow.html

Bohaterką najnowszej powieści Michała Kubicza, nota bene kontynuacji Liwii. Matki bogów, jest córka Gajusza Cezara Oktawiana i jego poprzedniej żony Skryboni. Czternastoletnia Julia jest piękną, młodą dziewczyną, której serce już dokonało wyboru mężczyzny. Myli się jednak ten, co sądzi, że będzie to opowieść ckliwa, romantyczna i pełna słodyczy. Żadnego lukru nie było...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka bardzo inspirująca i w dodatku wydana we wspaniałej oprawie graficznej i z bogatą bazą ikonograficzną. Nie bójcie się po nią sięgać, bowiem pomimo podania wielu szczegółów, mnóstwa nazwisk, tekst podczas czytania płynie. To bowiem lektura bardzo wciągająca, a przeczytanie jej staje się niezwykłą satysfakcją. Polecam.


https://slowemmalowane.blogspot.com/2023/12/katarzyna-jasioek-tkanina-sztuka-i.html

Książka bardzo inspirująca i w dodatku wydana we wspaniałej oprawie graficznej i z bogatą bazą ikonograficzną. Nie bójcie się po nią sięgać, bowiem pomimo podania wielu szczegółów, mnóstwa nazwisk, tekst podczas czytania płynie. To bowiem lektura bardzo wciągająca, a przeczytanie jej staje się niezwykłą satysfakcją. Polecam....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W tomie znalazły się pisma J.R.R. Tolkiena, które zostały zredagowane przez Briana Sibleya i oprawione graficznie przez Alana Lee, który ilustrował również Władcę Pierścieni i Hobbita. Pozycja gromadzi wszystkie opublikowane materiały dotyczące Drugiej Ery Śródziemia. Wcześniej teksty zostały opublikowane Silmarillionie, Niedokończonych opowieściach, Historii Śródziemia i Naturze Śródziemia, które zostały wydane pod redakcją Christophera Tolkiena i Carla F. Hostettera. Wszystko złożyło się na na historię upadku Númenoru, wzrostu potęgi Saurona, wykucia Pierścieni Władzy i ostatniego przymierza elfów i ludzi, którzy stanęli do wali z władcą Mordoru. Książka została opublikowana w listopadzie 2022 r. W tym czasie miała miejsce premiera serialu telewizyjnego Władca Pierścieni: Pierścienie Mocy, którego akcja rozgrywa się w Drugiej Erze. Serial widziałam, recenzje jego są skrajne od „podoba mi się” do „nie podoba mi się”, więc oczywiście wzbudza kontrowersje i jak to ekranizacja - mało ma wspólnego z tym, co zapisał Tolkien.
Númenor nazywana też Elenną (od qya. Númenórë – Ziemia Zachodnia) to wyspa o kształcie pięcioramiennej gwiazdy, wydźwignięta przez Valarów z morza Belegaer na początku Drugiej Ery dla Edainów, którzy założyli na niej królestwo. Jego historia, tocząca się przez całą Drugą Erę, miała kluczowy wpływ na wydarzenia dziejące się w czasach późniejszych. Númenor był jednym z najpotężniejszych królestw Drugiej Ery, a jego lud, zwany Númenorejczykami, a także ich potomkowie, nadal wywierali znaczące wpływy przez całą Trzecią Erę. Wyspa miała znajdować się po środku Beleageru, bliżej jednak Amanu niż Śródziemia. W badaniach prowadzonych przez Christophera Tolkiena wynika, że opowieść o Númenoryjczykach powstawała w harmonii z Sillmarillionem i Historią Śródziemia. Zatonięcie wyspy prowadziło zdaniem Tolkiena do „zakrzywienia” świata z płaskiego w kulisty. Krainy Zachodu zostały na zawsze usunięte poza kręgi świata. We wstępie czytamy, że wzlot i upadek wyspy ukształtowała filozofia Platona oraz narracja judeochrześcijańska o słabości i omylności ludzi (wg Księgi Rodzaju). Historię porównuje się też do mitu o Atlantydzie.
Wydarzenia, które zostały wybrane, zostały ułożone w porządku chronologicznym, które wyznacza z kolei chronologia krain Zachodu („Rachuba lat”). Każde wydarzenie to właściwie jeden rozdział, więc są one dłuższe i krótsze. Númenoryjczykom nie wolno było żeglować na zachód dalej niż można było sięgnąć okiem z ich wybrzeży, ani tez postawić stopy w Nieśmiertelnych Krainach. Żyli długo, ale mieli zostać jednak śmiertelnikami. Królestwo powstało w 32 r. Drugiej Ery. O królach opowiada Kronika Królów. Mowa jest to florze i faunie wyspy, życiu jej mieszkańców, organizowanych wyprawach. Zaznaczone zostały wzrostu niepokoju Saurona, który widział zagrożenie w potędze Númenoryjczyków i wyboru przez niego głównego miejsca jakim był Mordor. Mowa jest też o etapach wykuwania Pierścieni Władzy, wojny elfów z Sauronem, ukryciu trzech Pierścieni, buntach i podziałach wśród Númenoryjczyków oraz wojnach domowych, katastrofy Númenoru, założenia królestw na wygnaniu (Arnoru i Gondoru) i ostatnim przymierzu elfów i ludzi (3430 r.). W dodatku znaleźć można krótką Kronikę Trzeciej Ery Śródziemia oraz dotyczące Númenoru rozdziały z Utraconej drogi.
To książka dla pogubionych w tolkienowskim świecie, rodzaj pomocnika, który porządkuje wiedzę i pozyskane informacje. Nie ma tu nowego materiału, ale chronologia wydarzeń umożliwia czytelnikowi swobodne czytanie tych fragmentów, które akurat poszukujemy. W rezultacie powstała spójna opowieść o upadku Númenoru. Pomocna jest datacja, wskazanie aktualnych panujących królów, zawarte mapy, a na końcu przypisy. To niezastąpiona pozycja zarówno dla laików, jak i fanów twórczości Tolkiena.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2023/12/j-rr-tolkien-upadek-numenoru.html

W tomie znalazły się pisma J.R.R. Tolkiena, które zostały zredagowane przez Briana Sibleya i oprawione graficznie przez Alana Lee, który ilustrował również Władcę Pierścieni i Hobbita. Pozycja gromadzi wszystkie opublikowane materiały dotyczące Drugiej Ery Śródziemia. Wcześniej teksty zostały opublikowane Silmarillionie, Niedokończonych opowieściach, Historii Śródziemia i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To czwarte już wydanie wspomnień Pani Haliny Szyrmerowej z domu Donimirskiej (1918-2008), które tym razem ukazało się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka w pięknej oprawie graficznej. W porównaniu z poprzednimi wydaniami opracowano na nowo lub wniesiono poprawki w niektórych tablicach genealogicznych. Książkę uzupełniono o posłowie i na nowo opracowany wybór literatury, indeks rzeczowy i indeks osobowy. W książce dodano też wkładki z archiwalnymi fotografiami.
Wspomnienia Haliny z Donimirskich – Szyrmerowej spisane w latach 1992-2000, to pasjonująca historia o Ziemi Malborskiej, rodzinie, przyjaciołach i znajomych. Autorka starała się przybliżyć własne refleksje związane z codziennością minionych lat. Opierała się na własnej pamięci, więc zwraca uwagę czytelnika i przeprasza za niedokładność. Układ wspomnień jest chronologiczny. Autorka opisuje pochodzenie swojej rodziny, swoje dzieciństwo, młodość, czasy wojny i jak wyglądało jej życie po niej.
Wywodziła się z pomorskiego ziemiaństwa pochodzącego z dawnej szlachty kaszubskiej. Była córką Wandy z Sikorskich (1890–1974) i Witolda Donimirskiego (1874–1939), którzy pobrali się w 1910 r. Matka autorki otrzymała staranne wykształcenie: ukończyła lwowską pensję, a potem pobierała nauki w Paryżu. Ojciec autorki z kolei studiował w Halle. W 1900 r. objął po prababce Czernin, gdzie po ślubie zamieszkał z żoną. Autorka opisuje działalność społeczną rodziców i jak wyglądało życie we dworze w dni powszednie i świąteczne. Nie zapomina o nakreśleniu losów swojego rodzeństwa. Rodzice mieli bowiem ośmioro dzieci, ale nie wszystkie dożyły dorosłości. Wspomina dziecięce zabawy, wyjazdy do Sztumu, pobliskie majątki, sąsiadów zasłużonych dla sprawy polskiej. Opisuje żywe kontakty rodziców z ich rodzinami oraz zakup nowego majątku Marusza pod Grudziądzem przez rodziców po przegranym plebiscycie. Opisuje rolę matki w roli pierwszej nauczycielki, naukę języków, czytane książki i gazety, wspomina zatrudnionych nauczycieli, decyzję rodziców o wysłaniu jej do gimnazjum Sióstr Nazaretanek w Rabce po powiększeniu się gruczołów limfatycznych na szyi i naświetlaniach, naukę w Berlinie i na SGH w Warszawie.
Autorka wspomina represje niemieckie, działalność bojówek hitlerowskich, polskich organizacji młodzieżowych, organizacji podziemnych, wybuch wojny, tajną naukę, podjęcie pracy, wstąpienie w szeregi AK, czas powstania warszawskiego. Po 1945 r. zamieszkała w Olsztynie, wyszła za mąż za kpt. Józefa Szyrmera (1907-1985), a na świecie pojawiły się dzieci. Pan Jacek Schirmer kreśli losy wnuków i prawnuków w dodanym Posłowiu.
To zapis wydarzeń z przeszłości dotyczący historii rodziny, przyjaciół i znajomych, ale także historii lokalnej i miejsc, w których autorce dane było mieszkać czasowo lub stale. Wspomnienia wzmacniają poczcie tożsamości, ale są też wyrazem spełnienia. Pokazują rolę środowiska domowego w przekazywaniu polskich wartości, wiary, miłości do Ojczyzny. To przecież z domu rodzinnego autorka wyniosła silne relacje i poczucie więzi, które dało podwaliny mocnego fundamentu w jej życiu.

Lektura warta uwagi.


https://slowemmalowane.blogspot.com/2023/11/halina-donimirska-szyrmerowa-by-taki.html

To czwarte już wydanie wspomnień Pani Haliny Szyrmerowej z domu Donimirskiej (1918-2008), które tym razem ukazało się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka w pięknej oprawie graficznej. W porównaniu z poprzednimi wydaniami opracowano na nowo lub wniesiono poprawki w niektórych tablicach genealogicznych. Książkę uzupełniono o posłowie i na nowo opracowany wybór literatury, indeks...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lady Susan to powieść epistolarna. Piękna, dowcipna, zalotna i niedawno owdowiała trzydziestopięcioletnia Lady Susan Vernon ma szesnastoletnią córkę Federicę. Chcąc zawrzeć kolejne małżeństwo szuka dla siebie korzystnego dżentelmena. Przy okazji próbuje wciągnąć córkę w fatalny związek. Lady Susan jest intrygantką, manipulatorką i kobietą drapieżną. Jest przebiegła, samolubna i właściwie bezwstydna. Uwielbia otaczać się mężczyznami, bez względu na ich wiek, mężami innych kobiet i zalotnikami. Nie poprzestaje jednak na filtrach, bowiem nie krępuje się spędzać nocy z innymi mężczyznami. To wspaniale napisana powieść o manierach i obyczajach z okresu regencji, która obnaża prawdziwe intencje tytułowej bohaterki, która pozbawiona jest jakichkolwiek skrupułów.
Z kolei Sanditon (1817) to niedokończona powieść Jane Austen. Autorka napisała jedynie jedenaście rozdziałów. Akcja rozgrywa się w rozwijającej się nadmorskiej wiosce Sanditon na wybrzeżu Sussex. Poznajemy jej najważniejszych mieszkańców. Wśród nich wyróżnia się pan Parker, lokalny właściciel ziemski, który ma wielkie plany przekształcenia wioski rybackiej w modne uzdrowisko. Plany finansuje miejscowa wielka dama Lady Denham. Historia opowiedziana jest z perspektywy Charlotte Heywood, która jest gościem państwa Parker. Dziewczyna poznaje szereg osób. Bratanek Lady Denham, Sir Edward Denham, jest przystojny, sympatyczny i utytułowany, ale ma skłonność do długich, nadętych przemówień w najbardziej pompatycznym i afektowanym stylu. Clara Brereton jest ubogą krewną Lady Denham, wobec której Edward ma swoje plany. Clara nie należy jednak do słabych dziewcząt i konkuruje z nim o względy swej opiekunki. Na uwagę zasługuje Pan Parker oraz jego rodzeństwo, z których trójka mają ciągle jakieś dolegliwości. Sidney to brat Pana Parkera, który można się domyślać z listów ma poczucie humoru i nie stroni od wyrażania szczerych opinii. Pozostaje jednak tajemniczym bohaterem powieści. Dopowiedzenia można odnaleźć w popularnym serialu (nie widziałam jeszcze trzeciego sezonu). Warto jednak zaznaczyć jak wspaniałą obserwatorką była Austen, która ironizuje na temat hipochondryków, spekulacji biznesowych i relacjach. Powieść Austen pisała tuż przed chorobą, a mimo to odznacza się ona pewną świeżością i lekkością. Teraz nie jednostka, ale cała społeczność walczy o polepszenie przyszłości, choć oczywiście nadal liczą się przede wszystkim pieniądze. Mamy też Pannę Lamb, która jest „półmulatką”.

Watsonowie to książka uważana za szkic do Emmy. Autorka pracę nad książką rozpoczęła w 1804 r. , ale nigdy jej nie ukończyła. W tym tomie po raz pierwszy jest publikowane jej dokończenie napisane przez L. Oulton. Ramy czasowe powieści pisanej przez Jane Austen obejmują około dwóch tygodni i służą przedstawieniu głównych bohaterów. Pan Watson jest owdowiałym i schorowanym duchownym, mającym dwóch synów i cztery córki. Najmłodsza córka, Emma, ​​bohaterka opowieści, została wychowana przez zamożną ciotkę, dzięki czemu jest lepiej wykształcona i bardziej wyrafinowana niż jej siostry. Emma zmuszona jest jednak wrócić do domu, po tym jak jej ciotka zawarła drugie małżeństwo. Martwi się dość prymitywnym i lekkomyślnym zachowaniem swoich sióstr, które chcą jak najszybciej pozyskać mężów. Szczególnym przedmiotem ich zainteresowania jest Tom Musgrave. Niedaleko Watsonów mieszkają Osborneowie. Emma zwraca na siebie uwagę młodego i niezdarnego Lorda Osborne'a, gdy bierze udział w balu w pobliskim mieście. Z kolei pani Blake przedstawia Emmę bratu, panu Howardowi, wikariuszowi w kościele parafialnym w pobliżu zamku Osborne. Tymczasem w domu Watsonów pojawia się jeszcze brat Robert i jego apodyktyczna i snobistyczna żona. Tutaj historia się urwała, L. Oulton ukończył/ła swoja wersję w 1923 r. Nie zostały wprowadzone już żadne nowe postacie, a kontynuacja jest pisana w stylu Jane Austen. Zawiera co prawda notatki siostry - Cassandry i siostrzenicy Jane - Catherine, ale wygląda już jednak jak streszczenie.

Wszystkie trzy opowieści pokazują jak wielki talent i zmysł obserwacji miała Jane Austen, która bezlitośnie obnażała przywary sobie współczesnych. Dla mnie uniwersalne opowieści, zresztą jak każda Jane Austen.

https://slowemmalowane.blogspot.com/2023/11/jane-austen-lady-susan-sandition.html

Lady Susan to powieść epistolarna. Piękna, dowcipna, zalotna i niedawno owdowiała trzydziestopięcioletnia Lady Susan Vernon ma szesnastoletnią córkę Federicę. Chcąc zawrzeć kolejne małżeństwo szuka dla siebie korzystnego dżentelmena. Przy okazji próbuje wciągnąć córkę w fatalny związek. Lady Susan jest intrygantką, manipulatorką i kobietą drapieżną. Jest przebiegła,...

więcej Pokaż mimo to