-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać4
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2019-01-27
2013-08-02
Kim jest singiel?
Swojego czasu zapewne parę osób byłoby zdziwione użyciem takiego określenia, w szczególności, gdy nie miały styczności z językiem angielskim. Dziś każdy wie, iż mowa o osobie, która żyje sobie sama, bez partnera. Często potępiana przez rówieśników, którzy „dugą połówkę” odnaleźli wieki temu, zapominana przez przyjaciół, styrana, raz samotniczka raz bogata w doświadczenia melanżowiczka… Czy tak przedstawia się obraz osoby samotnej?
W „Singlach” zdecydowanie tak. W książce tej mamy do czynienia z młodymi ludźmi, ich rozterkami, rozbitymi marzeniami i aspiracjami, które wciąż mają prawo głosu.
Jedna z przyjaciółek tytułowych singli bierze ślub. W trakcie przygotowań staje przed wielkim dylematem (mało kto mógłby sobie z nim poradzić, nie ma co), mianowicie nie wie co zrobić z osobami bez pary – gdzie ich posadzić?! Od tego przecież zależy cała impreza!
Szczęśliwie pannie młodej udaje się wyjść z opresji. Gdy ona radosna i piękna bawi się, zadowolona z tego iż w dniu jej ślubu nie doszło do wielkiej katastrofy ( na przykład wybuchu tortu, poplamionej sukni czy zwiędłych kwiatów) nieszczęśliwi samotnicy próbują odnaleźć się wśród pozostałych gości – Czy starszemu panu uda się zaciągnąć do łóżka młodą laskę? Czy Hannah odzyska dawną miłość (swoją drogą co ona w tym typie widziała?)? Czy przystojny ochroniarz pozbędzie się kompleksu mamusi? Kto zaliczy zgon, a kto numerek godny taniego romansidła?
Tego dowiecie się z książki, która moim zdaniem nie błyszczy jakimś specjalnym blaskiem wśród wielu jej podobnych. Nie powala ani humorem, ani akcją, ani intensywnością przeżyć, ani też (wielkie niestety) dbałością o sylwetki bohaterów, których jest zbyt dużo na tak liche gabaryty książeczki.
Z notki biograficznej autorki dowiadujemy się, że ma wiele wspólnego z pisaniną dla kobiet. Wydaje mi się, że krótkie teksty w gazetach, związane luźną paplaniną o związkach, nowej pomadce czy walce z teściową, przeplatane humorem i wnikliwością (jeśli tak owe są) mogą budzić uznanie. Niestety w „Singlach” jest to dostrzegalne średnio na jeża.
Początek nudny, z miejsca przywodzący na myśl tępawą blond amerykankę z teledysku Pink do piosenki „Family portrait”. Wszyscy są piękni, młodzi, nie do końca spełnieni, a jednak idealni, pożądani, ważni i poganiani.
Wielkie pokłady flegmy, wspomnień, niespełnionych marzeń i … tak od środka powolna akcja powoli nabiera tempa, dwa razy zmuszając mnie do napadu śmiechu. Za ta jestem wdzięczna. Za resztę podziękuję, chyba, że mogłabym ją ujrzeć po raz kolejny po ostrych poprawkach.
Czytając tę książkę człowiek dochodzi do wniosku, że młodzi ludzie (w sumie nie tacy znowu młodzi, skoro przychodzi czas na żeniaczkę) niewiele mają w życiu problemów, po za tym głównym – jak znaleźć drugą połówkę?! Żeby nie było łatwo, musi być to osoba przystojna, z dobrą pracą, bardzo wykształcona, ale nie jakiś wapniak, imprezowa, ale bez przesady, bezgranicznie oddana, ale bez maniakalnych odchyleń… Czy ktoś już znalazł?
Z jednej strony lektura miała być lekka, śmieszna, rozluźniająca – udało się gdzieś w ¼. Z drugiej strony miała pokazać, możliwe, że troszkę z powagą i przesłaniem, że nie ma się co przejmować, na miłość zawsze znajdzie się czas, wystarczy odrobina odwagi, dystansu i samozaparcia. W tym aspekcie poszło troszkę lepiej.
Czy z „Singlami” warto się zapoznać? Sądzę, że tak, ale nie wszyscy powinni do tego dążyć. Po pierwsze jest to książka głównie dla kobiet. Po drugie dla tych, które może chcą się trochę pocieszyć, pośmiać przy tym i upłynnić jakoś czas spędzony na opalaniu. Po trzecie, sądzę, że spodobałaby się w szczególności nastolatkom, wystarczy, że wyobrażą sobie, iż jednym z bohaterów jest wampir – wtedy mogłoby być ciekawie.
Osobiście książką nie jestem zachwycona, raczej na pewno do tej pozycji nie powrócę, jednakże was nie zniechęcam, może odkryjecie w niej coś czego ja nie dojrzałam?
Kim jest singiel?
Swojego czasu zapewne parę osób byłoby zdziwione użyciem takiego określenia, w szczególności, gdy nie miały styczności z językiem angielskim. Dziś każdy wie, iż mowa o osobie, która żyje sobie sama, bez partnera. Często potępiana przez rówieśników, którzy „dugą połówkę” odnaleźli wieki temu, zapominana przez przyjaciół, styrana, raz samotniczka raz bogata...
2013-06-03
[b]„Trudne wybory drogi życiowej”[/b]
Głównym problemem, jaki zatruwa czas młodości jest wybór drogi życiowej. Z pozoru proste pytanie : Kim chce być z zawodu? Może sprawić naprawdę wiele kłopotu. Niby mam predyspozycje na florystykę, ale lubię też dzieci, niby kręci mnie poznawanie chorób, odkrywanie i próba leczenia oraz nałogowo oglądam House’a, ale lubię też architekturę, tworzenie nowych budynków byłoby super i kasa z tego dobra. Strażak, policjant, patolog, nauczyciel, barman, psycholog, mechanik… zawodów wiele, a człowiek w sumie tylko jeden może sobie wybrać na całe życie.
Przed takim dylematem staje główna bohaterka powieści „Kelnerka”. Kate, gdyż to o niej mowa, nie może się zdecydować. Latka lecą, ona ukończyła psychologię, od dłuższego czasu pracuje jako kelnerka i nie wie co dalej robić w życiu. W dodatku nie ma żadnego chłopa, gdyż boi się związków i ma naprawdę zerową orientację w terenie. Wszystko ma się zmienić, gdy na wieczorze panieńskim swojej przyjaciółki ze studiów poznaje Daniela. Ciacho z niego niezwykłe, w dodatku obyty, wygadany, śmieje się z jej żartów i bosko całuje – czego tu więcej chcieć?
Kate umawia się z nim na randkę. I tutaj jest pies pogrzebany, gdyż bohaterka źle znosi tego typu spotkania. Tym bardziej, że za rogiem czyha była dziewczyna Dana. I tak oto nasza kelnerka ucieka i po jakimś czasie zapomina o swoim księciu. Do czasu gdy ten staje na jej drodze zawodowej, w nie byle jaki sposób, gdyż zostaje jej szefem – zaręczonym w dodatku…
Jak potoczą się dalsze losy tej kłótliwej dwójki o twardym charakterze? Czy Kate odnajdzie swoje prawdziwe życiowe powołanie? Czy uda jej się żyć w zgodzie z przyjaciółmi i Danielem, którego wciąż nie potrafi przeszkodzić? Co na to rodzice głównej bohaterki? Jaką rolę Kate odegra w biznesie Dana?
Melissę Nathan poznałam lata temu dzięki „Niani w Londynie”, uznawanej za najlepszą powieść jej autorstwa. Pisarka i dziennikarka zadebiutowała książką „Duma, uprzedzenie i gra pozorów” inspirowaną powieścią Jane Austin. Z racji tego iż dawno nie czytałam jej powieści, nie wiedziałam jak przykry los spotkał tą utalentowaną i pełną życia kobietę. Mianowicie w 2006 roku mając zaledwie 38 lat zmarła na raka piersi, pozostawiając na swym koncie pięć powieści dla kobiet, które bawią i wzruszają do łez.
Pamiętając o tym jak wielką radość sprawiła mi lektura wyżej wspomnianej książki uznałam, że nie ma co czekać i sięgnąć po kolejną powieść autorstwa pani Nathan.
Szczęśliwie w bibliotece natknęłam się na „Kelnerkę” i nie zawiodłam się w żadnym calu, odczuwając czystą przyjemność ze zgłębiania tej humorystycznej i nieco zakręconej pozycji. Moja siostra niemal podskakiwała na kanapie podczas czytania, łapiąc wielkiego bakcyla na wszystko co wyszło spod klawiatury autorki.
Dlaczego? W Jaki sposób pani Nathan potrafi zjednywać sobie serca młodszych i starszych kobiet? Co sprawia, że jej bohaterki zostają w nas na dłużej, a po przeczytaniu danej pozycji pozostaje chęć na dalsze zatracenie się w lekturze, pewien niedosyt i żal, że to jednak już koniec?
Na pewno pełne, żywe i tętniące energią postaci, których humor i cięte riposty wyrywają z butów. Chociażby święta trójca „Kelnerki”, czyli Kate i dwójka jej przyjaciół – Jon i (jakas tam). Nie są to bohaterowie krystalicznie idealni, zawsze ofiarni, skorzy do pomocy. To normalni ludzie, którym czasami doradza pani wredność i irytacja, osoby walące prawdę prosto z mostu, skore do gniewu i wybuchów płaczu, mające za sobą setki porażek i małe zwycięstwa. Kochający i nienawidzący, borykający się z samotnością, ciągłymi dołkami od losu i poszukiwaniami tej drugiej połówki.
Kolejnym aspektem za który ja osobiście lubię książki pani Nathan to plastyczne opisy brytyjskich widoków – czy to szarego Londynu, czy tez urokliwej wsi, z której pochodzi główna bohaterka.
W „Kelnerce” nie ma czasu na nudę. Życie Kate tak bardzo obfituje w wydarzenia, że ta nawet nie ma za bardzo kiedy dokładnie i na spokojnie się nad wszystkim zastanowić – a wraz z nią i my. Dopiero wraz z ostatnim zdaniem książki, bierzemy głęboki wdech i uśmiechamy się delikatnie trawiąc jeszcze raz całą treść.
Jednakże żeby nie było tak kolorowo, w książce dostrzegłam (ależ ze mnie gorliwy obserwator) początkowo zbyt powolny rozwój wypadków pomiędzy główną parą, czyli Kate i Danielem, który następnie z prędkością błyskawicy atakuje nas na ostatnich stronach powieści. Przyznam iż wytrąciło mnie to lekko z równowagi i tempa jakie wcześniej narzuciła autorka, czyniąc lekki galimatias i niezadowolenie. Uważam, iż pisarka z pewnymi wydarzeniami powinna wystartować parę rozdziałów, a nie kartek wcześniej przed końcem.
„Kelnerka” stanowi wspaniały przykład lekkiej literatury kobiecej, nie skrępowanej nazbyt ciężkimi tematami, dającej pełen relaks i wytchnienie od zwykłych codziennych problemów. Polecam każdej kobiecie oraz dziewczynie spragnionej dobrej lektury dla pań, która nie robi papki z mózgu.
[b]„Trudne wybory drogi życiowej”[/b]
Głównym problemem, jaki zatruwa czas młodości jest wybór drogi życiowej. Z pozoru proste pytanie : Kim chce być z zawodu? Może sprawić naprawdę wiele kłopotu. Niby mam predyspozycje na florystykę, ale lubię też dzieci, niby kręci mnie poznawanie chorób, odkrywanie i próba leczenia oraz nałogowo oglądam House’a, ale lubię też...
Książka przyjemna w odbiorze, szybko się czyta. Główna bohaterka może nieco irytować, w szczególności, gdy żywi się wielki sentyment do Gór Świętokrzyskich😉 Bardzo dobrze się sprawdza w zimowe wieczory, z gorącą herbatą, przenosząc do zielonego, ciepłego lata 😉
Książka przyjemna w odbiorze, szybko się czyta. Główna bohaterka może nieco irytować, w szczególności, gdy żywi się wielki sentyment do Gór Świętokrzyskich😉 Bardzo dobrze się sprawdza w zimowe wieczory, z gorącą herbatą, przenosząc do zielonego, ciepłego lata 😉
Pokaż mimo to