rozwiń zwiń
MagdaM

Profil użytkownika: MagdaM

śląskie Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 5 lata temu
75
Przeczytanych
książek
138
Książek
w biblioteczce
14
Opinii
95
Polubień
opinii
śląskie Kobieta
Dodane| 4 cytaty
Magdalena. Studentka i pasjonatka Sztuki.

Opinie


Na półkach:

Na okładce czytam: Kultowy inspektor Arkadij Renko... Kultowy? Dla mnie na pewno nie jest kultową postacią. Pierwszy raz w życiu o nim w ogóle słyszę, ale nieczęsto czytam kryminały. Raczej rzadko. Sporadycznie. Jak to z dobrymi książkami często bywa, w moje ręce trafiła zupełnie przypadkiem. Wzięłam pierwszą lepszą książkę z siostrzanej półki. Miała uprzyjemnić mi podróż z Polski do domu. Szybko się okazało, że przebrnięcie przez pierwsze strony w takich a nie innych warunkach jest niemalże niemożliwe a ciężki specyficzny klimat Rosji wcale w tym nie pomaga. Wtedy Na własną rękę zastąpiłam niezbyt ambitnym romansem, ale o tym może nie tutaj.


W domu, na spokojnie, do lektury wróciłam. Gdy udało mi się przeczytać pierwsze kilka rozdziałów, nagle nic już nie przeszkadzało w czytaniu. Ludzkie głosy w środkach komunikacji zniknęły, brak obiadu nie stanowił problemu. Ba! nawet w pracy, swoją pracę wykonałam tak szybko, że jeszcze zostało mi półtorej godziny na czytanie. Ostatnie rozdziały czytałam już z wypiekami na twarzy. Przyłapałam się nawet na omijaniu niektórych słów, aby szybciej dowiedzieć się CO NAPRAWDĘ SIĘ WYDARZYŁO?


Ostrzegam, moja opinia nie jest spoilerem. Ha! I tak Wam nie powiem jak się historia skończy. Zresztą, w ogóle nie opowiem Wam jej treści. W tym miejscu odsyłam do przeczytania całej powieści.


Może to ja jestem tak słaba w czytaniu kryminałów, ale do samego końca nie podejrzewałam, w jaki sposób autor poprowadzi swoich bohaterów. Wciąż mnie zaskakiwali swoimi decyzjami. Mnogość wątków, początkowo pozornie zbieżnych, specyficzni bohaterowie, zmieniający swoje sympatie jak kameleony. Nic, absolutnie nic, nie było dla mnie oczywiste od samego początku do samego końca.


Rosja to takie miejsce na świecie, które ma swój specyficzny klimat i ten klimat jakoś tak niezwykle się udziela we wszystkich powieściach, których akcja się tam dzieje. Kiedyś dzieliłam się już tym wrażeniem tutaj, po lekturze Bułhakowa. Jednak Bułhakow to inna bajka, to Rosjanin z krwi i kości, a Martin Cruz Smith to, jakby na to nie patrzeć amerykański pisarz. Jeszcze zanim zaczęłam czytać, zastanawiałam się, jak to jest, Amerykanin piszący o Rosji? Czy jest to możliwe? Okazuje się, że jest. Autor wykreował rosyjską rzeczywistość realistycznie a bohaterowie i akcja powieści zgrabnie się wpisały w ten właśnie specyficzny rosyjski klimat. Smith przeciwstawia sobie dwa światy - Moskwę i Kaliningrad. Chociaż obydwie miejscowości mieszczą się w granicach jednego państwa, to jakże bardzo się od siebie różnią. Zresztą, co łączyć może morderstwo w Kaliningradzie z morderstwem w Moskwie? A co wspólnego z tym wszystkim ma Natalia Gonczarowa, żona jednego z najwybitniejszych rosyjskich pisarzy, Aleksandra Puszkina?


Gdzieś pomiędzy wierszami, odczytujemy smutną prawdę o realiach zawodu dziennikarza w dzisiejszej Rosji. Czy media mają szansę stać się tą słynną czwartą władzą również tam? Jaki los spotyka niezależnych, niewygodnych dla Kremla dziennikarzy? Czy ich niezależność musi równać się ryzyku jakie ponoszą każdego dnia?


Pamiętam, jak niegdyś denerwował mnie, główny bohater powieści Eduarda Mendozy, o którym pisałam tutaj. I właśnie nasz inspektor Arkadij Renko ma w sobie coś z tej postaci. Coś niepokojąco irytującego. Nie pociąga, nie wzrusza, nie przywiązuje do siebie. Po prostu jest.


Chociaż powieść nie porusza, nie wzbudza żadnych górnolotnych emocji a ja jako czytelnik nie poczułam więzi z żadnym z jej bohaterów, to uważam, że jest to porządna, dobrze napisana historia z dobrze oddanym klimatem rzeczywistości, w której jej akcja się toczy. Kto wie, może powinnam częściej sięgać po kryminały?

Na okładce czytam: Kultowy inspektor Arkadij Renko... Kultowy? Dla mnie na pewno nie jest kultową postacią. Pierwszy raz w życiu o nim w ogóle słyszę, ale nieczęsto czytam kryminały. Raczej rzadko. Sporadycznie. Jak to z dobrymi książkami często bywa, w moje ręce trafiła zupełnie przypadkiem. Wzięłam pierwszą lepszą książkę z siostrzanej półki. Miała uprzyjemnić mi podróż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Znacie ten moment, kiedy jedziecie autobusem, czytacie sobie spokojnie książkę a ktoś Wam uporczywie zagląda przez ramię próbując rozszyfrować, jaki to tytuł Was tak całkowicie pochłonął?Dokładnie taka sytuacja mnie spotkała, kiedy kontemplowałam wraz z Whartonem jego proces tworzenia autoportretu. "To jeszcze dzisiaj ktoś czyta Whartona?" Słyszę za plecami. Właśnie, kto jeszcze dzisiaj czyta Whartona? Czego dzisiaj oczekujemy od powieści? Wartkiej akcji, nieoczywistych zakończeń, lekkiej i szybkiej lektury, niewielu opisów, najlepiej samych dialogów. Braku miejsca na refleksję, bo przecież żyjemy szybko i nie mamy na to czasu? Jeśli ktoś właśnie tego oczekuje od książki, Werniks zapewne go rozczaruje i zniechęci do innych dzieł tego pisarza. Bo taki właśnie jest Werniks. Melancholijny, spokojny, refleksyjny, osobisty.

Wharton zabiera mnie zawsze w podróż niezwykłą i jeszcze nigdy mnie nie rozczarował. Jego twórczość jest dla mnie zupełnie wyjątkowym doznaniem, niemal intymnym. Sięgam po jego powieści kiedy potrzebuję tego charakterystycznego ciepła, szczerości, intymności, po prostu... spokoju. Z tym właśnie kojarzy mi się jego nazwisko. Do tego jest również artystą. Takim, co wiąże sztalugi na plecach i jeździ swoim motocyklem po Paryżu w poszukiwaniu inspirujących miejsc i ludzi do malowania. No, jak go nie kochać? Moja miłość do Whartona nie jest pewnie dla Was niczym nowym. Jednak któż potrafi równie pięknie opowiadać o procesie twórczym?

Dlatego, pozwólcie, że dzisiaj oddam głos właśnie jemu. Posłuchajcie, jak pięknie opowiada o malowaniu i jak bardzo osobisty jest jego stosunek do sztuki.


"Autoportrety to zdecydowanie najciekawsze obrazy. (…). Są równocześnie aktywne i pasywne, ciało i umysł postrzegają umysł poprzez ciało, oko maluje oko, które je widzi. Z autoportretu można dowiedzieć się wszystkiego; tego, jaki malarz jest, a jaki chciałby być; jak maluje, a jak chciałby malować, wszystko w tym samym miejscu i w tym samym czasie."

"Zaglądanie we własne wnętrze jest najtrudniejszą, a zarazem najbardziej satysfakcjonującą rzeczą, do jakiej zdolny jest człowiek."

"Potrzeba malowania oblewa mnie jak rumieniec, opanowuje mnie, wciąga w siebie. Staram się jej nie poddawać. Jest coś z szaleństwa w tym nagłym przypływie potrzeby, chęci wyrażenia siebie pędzlem"

"Kiedy kogokolwiek maluję, nawet siebie, wariuję odrobinę. Pożądam czegoś, co nie istnieje, a prawdopodobnie w ogóle nie powinno istnieć."

"Kiedy maluję kogoś innego, jesteśmy bardzo blisko siebie, model, ja, sztalugi, tworzymy trójkąt, dotykamy się kolanami, zaplątani w siebie, przytuleni do sztalug. Potrzebujemy zbliżyć się, w przeciwnym razie mogę tylko patrzeć. A samo patrzenie podobne jest do obliczania, mierzenia czy opisywania, a może, co jest jeszcze gorsze, do szacowania."

"Jest to swego rodzaju osmoza, ludzie pozostają przeze mnie przefiltrowani. Nigdy nie zdarza mi się malować i patrzeć równocześnie. Maluję jak we śnie, absorbując moich modeli, jestem przez nich absorbowany. Stają się krwią, komórkami, związkami chemicznymi, elektrycznością w moim mózgu. Przechodzą przeze mnie, mieszają się ze mną, moimi kationami i anionami, moimi łańcuchami węglowodanów, chemicznymi bankami pamięci. Przez chwilę wszystko wrze dziko, a potem spływa po moich nerwach, wzdłuż ramienia do koniuszków palców i dalej do pędzla. Z pędzla wylewają się kolory i światło kierowane przez mój mózg, moje ciało, moją psychikę, przed moimi oczami, a wzrok mam zamglony przez modela, kogoś, nie mnie; wspomaga, przemienia mnie, symbiotycznie, trochę kanibalizmu z odrobiną rzymskiego pogaństwa."

"Każdy portret musi być nowym człowiekiem. Nową istotą, która powstaje ze zmieszania się drugiego człowieka ze mną. Jest to małżeństwo, chwilowe, ale spełnione, portret zaś jest naszym dzieckiem, narodzinami, drugim wspólnym spełnieniem."

"Gdyby ktoś mógł obserwować mnie przy pracy, oszalałby z całą pewnością. Wydawało by mu się, że patrzy na krawca, który pracuje starannie, ma do dyspozycji najlepszy materiał i nici i szyje płaszcz, który ma jeden rękaw dłuższy od drugiego albo brakuje mu w ogóle otworu na głowę."

"… naśladowanie życia nie ma sensu, podobnie jak jego odtwarzanie, muszę je wynaleźć, wyobrazić sobie na nowo. Nie oznacza to malowania abstrakcyjnych przedmiotów ani teatralnych przekształceń czy wysilonych intelektualnie prób kompozycji. Wszystko to jedynie proste chwyty, techniki uniku. Trzeba pokazać życie takim, jakim się je widzi, jak się je odczuwa."

" … moje kolejne obrazy wychodzą powykrzywiane w dziesięciu różnych kierunkach. Wszystko w porządku, taki właśnie jestem. Walczę o to, by pokazać moją osobistą rzeczywistość, jedyną, jaką znam. Staram się malować ostrożnie, z pełną uwagą i miłością."

"Zagłębiam się we wnętrzu nas obojga i staram się zebrać wszystko w jednym miejscu. Jesteśmy tak bardzo blisko kontaktu, to poważny wysiłek, sklejenie wszystkiego razem."

"… rzadko przyglądam się sobie z bliska, jedynie wtedy, gdy maluję swój autoportret. Przypomina to sprawdzanie zegarka, patrzę, ile jeszcze zostało mi czasu, nie która jest właściwie godzina, tylko ile czasu już minęło, ile jeszcze mogło mi zostać."

"Jestem szczęśliwy, równocześnie żonglując dwoma, trzema wymiarami. Samo to wystarcza, by chciało mi się żyć"

"Teraz żyję, oddycham pędzlem, kolor jak krew, światło jak tlen."


Werniks nie jest jedynie opowieścią o życiu artysty, jego stosunku do pracy i samej sztuki. To także powieść o przemijaniu, miłości, spełnianiu swoich marzeń, przekraczaniu granic i chyba o tym, co dzisiaj najtrudniejsze, życiu w taki sposób, w jaki chcemy żyć, a nie w taki, jaki narzuca nam konsumpcyjna rzeczywistość.

Mam nadzieję, że mimo opinii, że Wharton to nudziarz, każda jego książka jest taka sama, pozbawiona akcji i ciągnie się, jak spaghetti, to nie przestaniemy go czytać. To naprawdę mądry i wrażliwy mężczyzna.

Znacie ten moment, kiedy jedziecie autobusem, czytacie sobie spokojnie książkę a ktoś Wam uporczywie zagląda przez ramię próbując rozszyfrować, jaki to tytuł Was tak całkowicie pochłonął?Dokładnie taka sytuacja mnie spotkała, kiedy kontemplowałam wraz z Whartonem jego proces tworzenia autoportretu. "To jeszcze dzisiaj ktoś czyta Whartona?" Słyszę za plecami. Właśnie, kto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nastawiam wodę na herbatę. Będę pisać. Zapalam lampę. Wiele razy już siadałam do tej recenzji.. Przynoszę herbatę i stawiam ją na stole obok komputera. Pulpit, Teksty, Recenzje, Dziennik Helgi. Próbuję zebrać myśli. Czuję jak atmosfera w pokoju się zagęszcza. Otwieram okno. Mała Helga. Kilkuletnia dziewczynka. Przeżyła. Cudem. Herbata już ostygła. A mnie wciąż brak odpowiednich słów do opisania tego, co przeżyła...

Dziennik Helgi Helgi Weissovej to jedna z tych książek, które jeszcze długo po przeczytaniu tkwią w naszych głowach i niebezpiecznie dają znać o sobie. Do tych książek należy również Dziennik Anne Frank. Chociaż Dziennik czytałam wiele lat temu, nadal, kiedy o nim myślę, czuję ten charakterystyczny ucisk w żołądku. Teraz, przy lekturze wspomnień małej Helgi, to wszystko wróciło.

„Rano, gdy się obudziłam, tatuś z mamusią siedzieli ze zawieszonymi głowami przy radiu. Z początku nie wiedziałam, co się stało, ale zaraz zrozumiałam. Z radia dobiegł drżący głos: . Wprawdzie niewiele z tego zrozumiałam, ale czułam, że to coś strasznego.”

Holocaust oczami dziecka. Żydowskiej ośmioletniej dziewczynki. Nie potrzeba mocno rozbudowanej wyobraźni, aby zrozumieć, jak z dnia na dzień, jej życie uległo diametralnym zmianom. Jak odbierała kolejne zaostrzenia wprowadzane względem Żydów?

„Poza tym żaden Aryjczyk (słowo wcześniej nieznane) nie może zatrudniać Żyda – nie- Aryjczyka. Teraz to już idzie raz po raz, rozporządzenie za rozporządzeniem. Ludzie już sami nie wiedzą, co im wolno, a czego nie. Zakazano: wstępu do kawiarni, kina, teatru, na boisko, do parku... jest tego tyle, że nawet wszystkiego nie pamiętam.”

Helga zaczęła pisać swój dziennik w 1938 roku jako ośmioletnia dziewczynka. Nie muszę chyba mówić, jak bardzo szokujące są dla współczesnego czytelnika informacje o kolejnych zaostrzeniach wprowadzanych dla Żydów, transportach, następnie obozach pracy a w ostatniej kolejności o obozach koncentracyjnych? Taką właśnie drogę musiała przejść Helga. To, że wraz ze swoją mamą, obie przeżyły, można tylko nazwać cudem.

Czytając wspomnienia ośmioletniej dziewczynki mimowolnie nachodzą mnie moje własne wspomnienia z podobnego okresu. Pierwsze prawdziwe przyjaźnie, tajemnice, miłostki, to uczucie, że cały świat do mnie należy i stoi mi otworem. Chociaż życie Helgi było nieporównywalnie trudniejsze, to wciąż zachowywało namiastkę tego wszystkiego. Mimo już trwających represji, uczęszczała na lekcje tak długo jak było to możliwe. W Terezinie zaprzyjaźniła się z innymi dziewczynkami, organizowały potańcówki a nawet zakochała się w niezwykłym chłopcu. Nie była to jednak miłość z szczęśliwym zakończeniem. Niestety.

Dziennik Helgi robi wrażenie treścią i formą. Wspomnienia pisane prostym językiem dziecka, czasem pozornie chaotyczne, urywkowe, pełne wątpliwości i emocji, wzbogacone są rysunkami. Helga nie tylko spisywała swoje przeżycia, ale również je ilustrowała. Zachęcona przez swojego tatę, sporządziła szereg rysunków dokumentujących życie w Terezinie.

Dzisiaj Helga Weissova jest malarką, graficzką. W jej pracach widzimy wciąż obecny Holocaust. Jak widać, jest to coś, od czego nie można się, tak po prostu, uwolnić. Są to doświadczenia, z którymi przychodzi, tym nielicznym którzy przeżyli, żyć.

Nastawiam wodę na herbatę. Będę pisać. Zapalam lampę. Wiele razy już siadałam do tej recenzji.. Przynoszę herbatę i stawiam ją na stole obok komputera. Pulpit, Teksty, Recenzje, Dziennik Helgi. Próbuję zebrać myśli. Czuję jak atmosfera w pokoju się zagęszcza. Otwieram okno. Mała Helga. Kilkuletnia dziewczynka. Przeżyła. Cudem. Herbata już ostygła. A mnie wciąż brak...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika MagdaM

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [5]

Gabriel García Márquez
Ocena książek:
7,0 / 10
37 książek
1 cykl
Pisze książki z:
1822 fanów
Haruki Murakami
Ocena książek:
7,2 / 10
45 książek
4 cykle
4214 fanów
William Wharton
Ocena książek:
6,7 / 10
20 książek
0 cykli
1125 fanów

Ulubione

William Wharton Werniks Zobacz więcej
William Wharton Werniks Zobacz więcej
William Wharton Werniks Zobacz więcej
William Wharton Werniks Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

William Wharton Werniks Zobacz więcej
William Wharton Werniks Zobacz więcej
William Wharton Werniks Zobacz więcej
William Wharton Werniks Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
75
książek
Średnio w roku
przeczytane
4
książki
Opinie były
pomocne
95
razy
W sumie
wystawione
59
ocen ze średnią 6,8

Spędzone
na czytaniu
368
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
4
minuty
W sumie
dodane
4
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]