rozwiń zwiń
mateo

Profil użytkownika: mateo

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 32 tygodnie temu
237
Przeczytanych
książek
318
Książek
w biblioteczce
48
Opinii
299
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 2 książki
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Kto z nas nie lubi eksperymentów? Jedne z lepszym, inne z gorszym skutkiem, wskazują na naszą potrzebę ciągłego poszukiwania, zmieniania, ulepszania. Nie omija to rynku wydawniczego: James Frey i Nils Johnson-Shelton publikacją Endgame wprowadzili na tym polu niemałą rewolucję. Bo jestem niemal pewien, że nie mieliście kontaktu z równie intermedialną książką, co Endgame. Wezwanie.

Cały tom czyta się jak jedno baaardzo długie zadanie tekstowe z matematyki. I nie pozwólcie tu sobie na uprzedzenia - w tym wypadku nikogo głowa raczej nie powinna rozboleć. Formuła projektu opiera się na korelacji świata fikcyjnego i rzeczywistego: opisywane losy bohaterów książki są wskazówkami do rozwiązania konkursowej zagadki umieszczonej w naszym świecie. Geniusz, który jej podoła, zgarnia nagrodę pieniężną. I choć pierwszego zwycięzcę już mamy, to gra wciąż trwa: na przewidzianą trylogię do tej pory wyszły dwa tomy, a każdy jest objęty konkursem. Jednak nie ma lekko: zagadki bywają zagmatwane, niektóre wskazówki wcale wskazówkami nie są, a gra toczy się na skalę światową. Pomijając Wasze indywidualne aspiracje do walki o nagrodę, warto po prostu zwrócić uwagę na samą ideę stworzenia książki, która wykracza poza zwyczajną powieść. Akcja szczególnie łączy się z zapisem, ten z zamieszczonymi ilustracjami-wskazówkami oraz z samym wydaniem książki, dokładamy do tego odwołania do rozgrywki w Internecie i w końcu działanie w świecie rzeczywistym. Niesamowita intermedialność.

Ale to tylko połowa projektu, w której uczestniczyć nie trzeba. Sama historia zawarta w Wezwaniu to mieszanka fantasy, science fiction i akcji wpleciona w młodzieżową konwencję. Grupa młodych ludzi zostaje wybrana do walki o przetrwanie swojego ludu. Gra, do której zostają zmuszeni, zwiastuje początek końca świata, jaki znamy. Każdy z bohaterów ma zupełnie inny charakter, każdy został inaczej przygotowany do walki i każdy inaczej radzi sobie na arenie, którą stała się Ziemia. Wszyscy potraktowani są równo, a udowadnia to styl narracji, jednak wyraźnie na pierwszy plan wysuwa się dwójka nastolatków: Amerykanka Sarah i Peruwiańczyk Jago, którzy zawiązują ze sobą sojusz (a może i coś więcej). I tu wchodzimy w nutę naiwności, która wskazuje na główny target powieści: relacja wspomnianej dwójki przekształca się w trójkątną figurę, gdy za dziewczyną w drogę rusza Christopher, jej ukochany, którego powinna wyrzucić ze swojego życia wraz z pierwszą oznaką rozpoczynającej się gry. Co zrobi Sarah? Kogo wybierze? A kogo powinna wybrać? Typowy młodzieżowy wątek zostaje odratowany w ostatnich rozdziałach, gdzie zostaje rozwiązany w dość niekonwencjonalny sposób.

Do wspomnianego wcześniej sposobu narracji można mieć ambiwalentny stosunek: z jednej strony rozdziały są bardzo krótkie, przynoszą na myśl opisy scenek i sytuacji widocznych na jakimś obrazku. Książkę czyta się przez to bardzo szybko, lecz jednocześnie przychodzą chwilę, gdy owa "mechaniczna" narracja nuży i trzeba Endgame na moment odstawić. Wynagradzają to jednak niesamowite opisy walk: dynamizm i bogactwo tych scen wyciągniętych żywcem z kina akcji to jedna z najjaśniejszych stron powieści. Oprócz tego na uwagę zasługuje erudycja autorów: historia prowadzi nas przez różne części globu ziemskiego, w różnym stopniu zostają nam przybliżone kultura i cechy geograficzne danego miejsca, a zagadka i składające się na nią wskazówki zaprojektowane zostały bardzo przemyślanie. Wszystko to składa się po prostu na dobrą książkę, w której słuszna obawa o znaczny przerost formy nad treścią zostaje obalona: koniec końców o obie te wartości zadbano w równych proporcjach.

Endgame. Wezwanie można porównywać do różnych utworów science fiction, jednak książka ta wyróżnia się na ich tle z więcej niż jednego powodu. Tym głównym jest oczywiście jej wyjątkowa symbioza z innymi mediami, która z czasem może okazać się zapalnikiem do niemałej rewolucji w relacji pomiędzy literaturą a rynkiem literackim. I już samo to zachęca do zapoznania się z eksperymentem panów Jamesa i Nilsa.


http://revievv.blogspot.com

Kto z nas nie lubi eksperymentów? Jedne z lepszym, inne z gorszym skutkiem, wskazują na naszą potrzebę ciągłego poszukiwania, zmieniania, ulepszania. Nie omija to rynku wydawniczego: James Frey i Nils Johnson-Shelton publikacją Endgame wprowadzili na tym polu niemałą rewolucję. Bo jestem niemal pewien, że nie mieliście kontaktu z równie intermedialną książką, co Endgame....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nowa tożsamość, program ochrony świadków i zagrożenie ze strony kartelu narkotykowego - czy to nie za dużo jak na format młodzieżówki? Okazuje się, że nie. Becca Fitzpatrick, autorka popularnej serii Szeptem, powraca z nową historią, po raz kolejny wprowadzając powiew świeżości na rynek literatury dla młodzieży.

Estella dla własnego bezpieczeństwa musi stać się Stellą i przeprowadzić się do miasteczka w Nebrasce. Zupełnie nowa rzeczywistość jest dla dziewczyny ogromnym wyzwaniem, z którym musi zmierzyć się przez całe wakacje. Prawdę zna tylko kilka osób i nastolatka musi postarać się o utrzymanie tego wąskiego kręgu wtajemniczonych za wszelką cenę. W grę wchodzi przyszłość Estelli i jej najbliższych. Schody pojawiają się, gdy na scenę wchodzi miłość i sprawiedliwość...

Ciężko jest pisać o narkotykach dla nastoletniego odbiorcy. Nie do końca wiadomo, co mówić, a czego nie, trudno wyznaczyć pewną granicę. Becca Fitzpatrick balansuje tu na cienkiej linii, z jednej strony ukazując problem dobitnie, a jednak zbyt powierzchownie. Liczne powtórzenia obracające się wokół matki głównej bohaterki bywają irytujące, jednak okazują się konieczne, by wyraźnie przedstawić ciąg przyczynowo-skutkowy akcji. I to idzie autorce świetnie: podaje czytelnikowi odpowiedzi w małych dawkach, stopniując napięcie i powoli odsłaniając prawdę zza mgły. Również kreacje bohaterów zasługują na uznanie, a szczególnie głównej bohaterki: jest to postać dynamiczna, zmieniająca swoje spojrzenie na otaczającą ją rzeczywistość przez całą historię, dojrzewającą na oczach czytelnika. Początkowo irytująca dziewczyna z Filadelfii zaczyna akceptować nowe środowisko i uczy się nowych wartości.

A teraz czas na małe wyznanie każdego z nas: kto oglądał Hannah Montana: Film? Jeśli już przyznacie się do tego sami przed sobą i przypomnicie sobie, że nie ma żadnego powodu do zażenowania, to przypomnijcie sobie fabułę tej produkcji. Znalazłem tu zabawne podobieństwo pomiędzy disneyowskim filmem a książką pani Fitzpatrick. Dziewczyna z podwójną tożsamością, małe wiejskie miasteczko, a w nim atrakcyjny mieszkaniec. Jeśli podobała Wam się słodka historia z Disneya, na pewno z zainteresowaniem poznacie podobne realia w bardziej gorzkiej odsłonie. Autorka realistycznie oddaje klimat małego miasta kontrastującego z wielką Filadelfią, przedstawia mentalność jego mieszkańców i ich obyczaje. Okazuje się, że nie tylko główna bohaterka skrywa jakiś sekret, a to buduje tajemniczość społeczności Thunder Basin. Również Chet, nowy przyjaciel Stelli, ma coś na sumieniu mimo swojego niewiarygodnie czystego wizerunku. Kłamstwa nawarstwiają się, tworząc lepką sieć, z której coraz trudniej się wydostać. Tak czuje się przynajmniej główna bohaterka stojąca pomiędzy młotem a kowadłem: chętnie ujawniłaby swoją prawdziwą twarz, z którą niekoniecznie się identyfikuje, jednak jest zmuszona cały czas nosić maskę w obronie najbliższych, jednocześnie czując wyrzuty sumienia wobec oszukiwania nowych osób, na których jej zależy.

Choć, jak to na literaturę młodzieżową przystało, nie zabrakło schematów, tak autorce udało się zastawić parę pułapek na czytelnika, a także wprowadzić trochę akcji i dramatyzmu, zwłaszcza pod koniec powieści. Fitzpatrick pisze lekko, posługuje się prostym językiem, choć nieraz wprowadza naprawdę ładne metafory. Bardzo trafnie ukazuje zmienne relacje pomiędzy Stellą a jej otoczeniem i ludźmi w jej życiu (konfrontacja dziewczyny z matką to scena-perła), a pierwszoosobowa narracja, mimo znacznej subiektywności, jest tutaj niezastąpiona. Pani Becca umie pisać o młodzieży dla młodzieży.

Niebezpieczne kłamstwa to bardzo ciekawa nowość na rynku. Wnosi ciekawe rozwiązania, które mogą wskazać nową stronę, w jakiej powinna iść literatura młodzieżowa. Becca Fitzpatrick wplata poważne sprawy w lekką i przyjemną historię, idealną na zbliżające się lato.


http://revievv.blogspot.com

Nowa tożsamość, program ochrony świadków i zagrożenie ze strony kartelu narkotykowego - czy to nie za dużo jak na format młodzieżówki? Okazuje się, że nie. Becca Fitzpatrick, autorka popularnej serii Szeptem, powraca z nową historią, po raz kolejny wprowadzając powiew świeżości na rynek literatury dla młodzieży.

Estella dla własnego bezpieczeństwa musi stać się Stellą i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wyzwolona Kristin Cast, Phyllis Christine Cast
Ocena 7,2
Wyzwolona Kristin Cast, Phyll...

Na półkach: ,

Nic nie może przecież wiecznie trwać - czasami na szczęście. Są takie serie, które towarzyszą nam od dawna i wydają się nigdy nie skończyć. Tak było z Domem Nocy. No, może nie jest to formuła na skalę Sagi o Ludziach Lodu, ale dwanaście tomów to jednak trochę jest, prawda? Seria, którą zacząłem w gimnazjum, która długo mnie bawiła, potem irytowała, a potem znowu miała kilka lepszych momentów, w końcu niespodziewanie (bo nie obserwowałem już premier ostatnich tomów na bieżąco) doczekała się tomu ostatecznego. Brzmi to patetycznie nie bez powodu: autorki momentami przesadzają z wyniosłością w książkach młodzieżowych, ale o tym za moment. Czy Wyzwolona jest godnym zakończeniem jednej z najpopularniejszych serii o wampirach? Nie jest źle, o.

Zoey trochę świruje, bo przypada jej rola Tej, Która Musi Uratować Świat Przed Ciemnością (I Tą Zołzą Neferet). Nie sprzyjają jej w tym wewnętrzne konflikty moralne, a wspomniana zołza chce zrobić sobie z Tulsy królestwo, a za tymczasowy pałac służy jej hotel, w którym prowadzi rzeź za rzezią. Na nastoletniej adeptce ciąży wielka presja, prastara magia, która ma jej służyć za pomoc, tylko ją przerasta. Ale na pewno wszystko jakoś będzie trzymać się kupy, dopóki przy dziewczynie stoi jej baranie stadko, przyjaciele, na których zawsze może liczyć.

Dom Nocy to nie lada huśtawka emocji rezerwowana dla czytelnika: seria miała wiele wzlotów i upadków. Wielu z niej zrezygnowało, a część z nas wciąż coś do niej ciągnęło. Jestem osobą, która niemal zawsze brnie do końca ze wszystkim, co zacznie, dlatego po prostu nie mogłem odstawić losów wampirów z Tulsy na półkę przedwcześnie. Co więcej, nie był to przymus: większość tomów spisanych przez duet Cast czytałem w gimnazjum i te ostatnie części czytane w liceum przywodziły mi na myśl wiele przyjemnych odczuć z tamtego czasu. Został mi jakiś sentyment do przygód Zoey i spółki. Dowiadując się o polskiej premierze ostatniego tomu, Wyzwolonej, z jednej strony krzyczałem w duchu "nareszcie!", a z drugiej czułem, że zamyka się kolejny etap mojego późniejszego dzieciństwa (obecnie, w wieku osiemnastu lat mówię o okresie dzieciństwa bardzo późnego i proszę to zaakceptować albo śmiać się ze mnie poza przestrzenią tego tekstu). Nie powiem, byłem ciekaw, co autorki zafundują na zakończenie.

Moje odczucia są trochę mieszane. Poprzedni tom prezentował się naprawdę przyzwoicie. Ten stoi na podobnym poziomie, ale czegoś w nim zabrakło. I mam na to najprostszą, najbardziej błahą i najbardziej subiektywną odpowiedź: zabrakło Afrodyty! Mojej ulubionej bohaterce, która rozjaśniała nawet najsłabsze tomy serii, autorki bardzo poskąpiły miejsca w książce. Owszem, pojawia się regularnie, ale nie mówi już tak wiele, stoi trochę bardziej z boku. Rzeczywiście, trzeba przyznać, że dojrzała, ale nie trzeba była redukować przy tym humoru, za który większość czytelników ją pokochała. Wspominałem na początku o patosie: widoczny jest w całej serii, ale w finale jakoś się uwydatnia. Może to kwestia tłumaczenia, a może nadużycia stylu pisarek. Przez to dialogi bywają sztywne, a opisy obrzędów dość schematyczne.

Da się to jednak przeżyć dla całego humoru i świeżej energii płynącej od bohaterów. Mimo większej dojrzałości, to wciąż ci sami, czasem dziecinni, nastolatkowie. Tu trzeba ukłonić się Kristin Cast: to ona odpowiadała za oddanie młodzieżowych realiów w całej serii i poradziła sobie na tym polu naprawdę dobrze. Częste żarty, lekka wulgarność i typowe dla młodych problemy podtrzymują, że wciąż jest to seria o nastolatkach dla nastolatków. Co lepsze, w tym tomie nie było ani jednej irytującej mnie postaci! Nawet Stark jakoś się uspokoił. Każdy coś robi, stara się o najlepsze dla siebie i bliskich, i w końcu zaczyna się to jakoś układać. Bardzo intrygująca jest ta druga strona: Neferet i jej chore dążenie do władzy. Terror, jaki sieje, jej potęga i charyzma, czasem trochę przerysowana, wciąż wzbudza zainteresowanie w czytelniku i nadaje Wyzwolonej spójność. Ciekawą nową postacią jest Lynette: jedna z ludzkich zakładniczek Neferet, starająca się wkupić w jej łaski, by przetrwać. Zrobiło się tu miejsce na syndrom sztokholmski, a ciekawy wątek tej bohaterki nadawałby się nawet na kolejną nowelkę z cyklu. Lynette stoi gdzieś pomiędzy dobrem tulskiego Domu Nocy, a złem sianym przez Neferet. Wszystkie jej działania są jednak spowodowane obawą o własne życie. Autorki wprowadziły do powieści ciekawy portret psychologiczny, szkoda że tak późno.

Koniec końców, Wyzwolonej będę bronił. Jeśli myślisz nad przeczytaniem jej, na pewno przebrnąłeś już przez wszystkie tomy Domu Nocy niezrażony albo jesteś bliski mety. Nie zrażaj się: finał będzie Ci się czytało przyjemnie i z pewnym spokojem. Autorki zapewniły Ci bardzo miłą okazję do pożegnania się z Zoey i spółką. Możesz przeczytać ten tom w następstwie książkowego kaca albo jak ja: pogodzony z całą Tulsą. To była bardzo długa, ale ciekawa podróż, panie Cast, dziękuję Wam za nią.


http://revievv.blogspot.com

Nic nie może przecież wiecznie trwać - czasami na szczęście. Są takie serie, które towarzyszą nam od dawna i wydają się nigdy nie skończyć. Tak było z Domem Nocy. No, może nie jest to formuła na skalę Sagi o Ludziach Lodu, ale dwanaście tomów to jednak trochę jest, prawda? Seria, którą zacząłem w gimnazjum, która długo mnie bawiła, potem irytowała, a potem znowu miała kilka...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika mateo

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [11]

George R.R. Martin
Ocena książek:
7,2 / 10
96 książek
14 cykli
Pisze książki z:
5852 fanów
Marie Lu
Ocena książek:
7,2 / 10
18 książek
7 cykli
273 fanów
Stephenie Meyer
Ocena książek:
6,5 / 10
33 książki
4 cykle
2722 fanów

Ulubione

Stephenie Meyer Intruz Zobacz więcej
Nicholas Sparks Ostatnia piosenka Zobacz więcej
Marie Lu Legenda. Rebeliant Zobacz więcej
Stephenie Meyer Intruz Zobacz więcej
Nicholas Sparks Ostatnia piosenka Zobacz więcej
Sara Shepard Kłamczuchy Zobacz więcej
J.K. Rowling Trafny wybór Zobacz więcej
Trudi Canavan Uczennica maga Zobacz więcej
Kristin Cast Ukryta Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
237
książek
Średnio w roku
przeczytane
18
książek
Opinie były
pomocne
299
razy
W sumie
wystawione
235
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
1 145
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
15
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
2
książek [+ Dodaj]