Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

haruki murakami. norwegian wood.
są książki, które poruszają od pierwszej strony, a każde następne zdanie wywołuje coraz więcej emocji. książki, od których nie można się oderwać, a jednocześnie żal każdej kolejnej przerzuconej kartki. książki przedstawiające historie, w które można całkowicie się zagłębić. i przepaść.
norwegian wood jest właśnie jedną z takich książek. jeśli już macie przeczytać coś tego autora, to niech to będzie ta pozycja.
mimo że wypożyczyłam ją z biblioteki, to mam zamiar kupić swój egzemplarz. i to chyba najlepsza rekomendacja.

'wkrótce nadszedł sen i zamknął za mną ciężką, ołowianą bramę - po drugiej stronie snów nie było'

haruki murakami. norwegian wood.
są książki, które poruszają od pierwszej strony, a każde następne zdanie wywołuje coraz więcej emocji. książki, od których nie można się oderwać, a jednocześnie żal każdej kolejnej przerzuconej kartki. książki przedstawiające historie, w które można całkowicie się zagłębić. i przepaść.
norwegian wood jest właśnie jedną z takich książek....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

tom hanks, kolekcja nietypowych zdarzeń. miało być wzruszająco, zabawnie, czasem melancholijnie. jak było? przeraźliwie nudno. w przedstawionych siedemnastu opowiadaniach nie doszukałam się żadnej nietypowości. nic. zero. null. nada. siedemnaście opowiadań o.. niczym. większych wrażeń dostarczy lektura etykiety na butelce szamponu. słabo, panie hanks.
jednak koniec końców książę mogę polecić - warunkowo. jeśli w alternatywie macie 'nad niemnem'.

tom hanks, kolekcja nietypowych zdarzeń. miało być wzruszająco, zabawnie, czasem melancholijnie. jak było? przeraźliwie nudno. w przedstawionych siedemnastu opowiadaniach nie doszukałam się żadnej nietypowości. nic. zero. null. nada. siedemnaście opowiadań o.. niczym. większych wrażeń dostarczy lektura etykiety na butelce szamponu. słabo, panie hanks.
jednak koniec końców...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

hubert selby, requiem dla snu. książka zaintrygowała mnie od samego początku. dlaczego? wystarczy pobieżne ją przekartkować, aby odpowiedzieć na to pytanie. otóż na próżno szukać w niej wyraźnie zaakcentowanych rozdziałów czy chociażby minimalnie zaznaczonych opisów. ba, nie ma tam nawet w jakikolwiek sposób wyodrębnionych dialogów. a są i strony, na których przez wiele linijek tekstu nie sposób wypatrzeć chociażby kropki czy przecinka. szukajcie, a.. nie znajdziecie. aczkolwiek, uwaga, można natrafić na akapity. krótko mówiąc, mamy do czynienia z całkowitym wymieszaniem trzecioosobowej narracji z wypowiedziami bohaterów. czy jest to mieszanka wybuchowa? nie wiem. ale z pewnością wymaga od czytelnika dużego skupienia. no ale chwila, w końcu to książka o narkotykach, więc nie ma co liczyć na lekką lekturę.
taak, teraz chyba wypadałoby odnieść się do fabuły. harry, tyrone oraz marion wpadają na pomysł zbicia majątku na sprzedaży narkotyków, a konkretnie - heroiny. na początku wszystko idzie świetnie, biznes kwitnie - chciałoby się powiedzieć. jednak z czasem nasi bohaterowie zostają wciągnięci (hehe) w wir nałogu, by ostatecznie stać się zakładnikami heroiny. i cały misterny plan.. no. równolegle do tej historii toczą się losy matki harry'ego, sary, która wiedzie spokojne życie, ograniczające się głównie do spędzania długich godzin przez ekranem telewizora. lawinę kłopotów rozpoczyna jeden telefon. otóż okazuje się, że spośród wielu milionów ludzi to właśnie sara - niemożliwe! - zostaje wybrana do wzięcia udziału w teleturnieju. od tej pory jej każdy dzień jest zdeterminowany tym, aby udało jej się wcisnąć w czerwoną sukienkę, która była na nią dobra jakąś dekadę temu, a która, jak jej się wydaje, świetnie prezentowałaby się w telewizji. po kilku dniach diety, nasza bohaterka stwierdza, że to nie dla niej i za namową koleżanki udaje się do lekarza, aby ten przepisał jej tabletki na odchudzanie. nie trzeba być sherlockiem, aby domyślić się co było dalej..
czy polecam tę książkę? jeśli lubicie utwory o takiej tematyce, to myślę, że się nie zawiedziecie. bo o ile pierwsza połowa dłuży się - chwilami - niemiłosiernie, o tyle drugą się wręcz chłonie. aczkolwiek muszę przyznać, że zdarzyło mi się przeczytać lepsze książki poruszające tą problematykę (żeby nie być gołosłowną: 'milion małych kawałków', 'my, dzieci z dworca zoo').
dziękuję, dobranoc.

hubert selby, requiem dla snu. książka zaintrygowała mnie od samego początku. dlaczego? wystarczy pobieżne ją przekartkować, aby odpowiedzieć na to pytanie. otóż na próżno szukać w niej wyraźnie zaakcentowanych rozdziałów czy chociażby minimalnie zaznaczonych opisów. ba, nie ma tam nawet w jakikolwiek sposób wyodrębnionych dialogów. a są i strony, na których przez wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

nele neuhaus, śnieżka musi umrzeć. 'kryminał na najwyższym poziomie. światowy bestseler'. bynajmniej. kupiłam tę książkę zachęcona wysokimi ocenami i przychylnymi opiniami. liczyłam na coś naprawdę dobrego, jednak szczerze się zawiodłam. największym minusem okazały się dialogi, które wręcz poraziły mnie swą trywialnością i debilizmem. przedzierając się przez kolejne strony (co było prawdziwą męczarnią) miałam nieodparte wrażenie, że zdecydowana większość bohaterów jest co najmniej upośledzona. niejednokrotnie (w rzeczywistości niemalże po przeczytaniu każdej strony) miałam przemożną chęć odłożenia tej książki i jak najszybszego wyrzucenia jej z pamięci, jednakże dzielnie brnęłam do przodu, mając nadzieję, że mimo wszystko może coś z tego będzie. na próżno.
narracja również pozostawiała wiele do życzenia. była, no cóż, po prostu kiepska. mimo dosyć ciekawego pomysłu na fabułę - zdobywczyni jedynej gwiazdki, nie trzeba było wykazywać się nadzwyczajną przenikliwością (ani zbyt uważnym wczytywaniem się), aby rozgryźć jeśli nie większość to przynajmniej jej część.
zupełnie nie rozumiem fascynacji tą książką. przyznam z czystym sumieniem, że już dawno nie czytałam gorszej. nie tego spodziewałam się po 'kryminale na najwyższym poziomie'.
krótko mówiąc - nie polecam.

nele neuhaus, śnieżka musi umrzeć. 'kryminał na najwyższym poziomie. światowy bestseler'. bynajmniej. kupiłam tę książkę zachęcona wysokimi ocenami i przychylnymi opiniami. liczyłam na coś naprawdę dobrego, jednak szczerze się zawiodłam. największym minusem okazały się dialogi, które wręcz poraziły mnie swą trywialnością i debilizmem. przedzierając się przez kolejne strony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

james frey. milion małych kawałków. mistrz. mistrzostwo. zdecydowanie. trafiłam na tę książkę przez przypadek. już po kilku pierwszych stronach podejrzewałam, że będzie ona moją ulubioną. w trakcie lektury coraz bardziej upewniałam się w tym. a pod koniec byłam tego pewna. początek rozpierdolił mnie na milion małych kawałków. środek rozpierdolił mnie na milion małych kawałków. na milion małych kawałków rozpierdoliło mnie zakończenie. nie będę mówić o fabule z prostego powodu - nie da się jej w pełni oddać w kilku zdaniach. w kilkunastu czy kilkudziesięciu też nie. ani w kilkuset. trzeba to po prostu przeczytać. przy tej książce będziecie się śmiać. będziecie się wkurzać. płakać. i prawdopodobnie do końca będziecie mieć nadzieję.
dziesięć gwiazdek. arcydzieło. gdyby była możliwość zaznaczenia jedenastu, zrobiłabym to. gdyby można było zaznaczyć sto gwiazdek - postąpiłabym tak samo.
polecam.

james frey. milion małych kawałków. mistrz. mistrzostwo. zdecydowanie. trafiłam na tę książkę przez przypadek. już po kilku pierwszych stronach podejrzewałam, że będzie ona moją ulubioną. w trakcie lektury coraz bardziej upewniałam się w tym. a pod koniec byłam tego pewna. początek rozpierdolił mnie na milion małych kawałków. środek rozpierdolił mnie na milion małych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

ilość gwiazdek mówi sama za siebie - arcydzieło, nic dodać nic ująć.

ilość gwiazdek mówi sama za siebie - arcydzieło, nic dodać nic ująć.

Pokaż mimo to