Robert Falcon Scott. Dziennik. Ostatnia wyprawa Scotta
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Tytuł oryginału:
- Scott's Last Expedition
- Wydawnictwo:
- Mireki
- Data wydania:
- 2021-10-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-10-22
- Liczba stron:
- 536
- Czas czytania
- 8 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365902252
- Tłumacz:
- Ignacy Bukowski
- Tagi:
- Robert Falcon Scott Antarktyda Dziennik Biegun Południowy wyprawa literatura faktu
„Żałuję, ale wydaje mi się, że nie będę już mógł dalej pisać. Wielki Boże, miej w opiece naszych najbliższych” - brzmiał ostatni zapis w dzienniku kapitana Roberta Scotta, nim zamarzł wyczerpany w namiocie na lodowym pustkowiu Antarktyki.
Był dobrze rokującym oficerem marynarki brytyjskiej. W wieku 32 lat został dowódcą angielskiej wyprawy antarktycznej. Dopłynął dalej niż ktokolwiek przed nim. Dekadę później, w 1910 roku, udał się na kolejną wyprawę. Tym razem jego celem było zdobycie bieguna południowego - chciał zostać pierwszym w historii, który tam dotrze.
Jednak nie tylko Scott postawił sobie taki cel. Jego konkurentem w wyścigu na biegun był Norweg, Roald Amundsen. Polarnicy zorganizowali swoje wyprawy w całkowicie odmienny sposób. Scott wyposażył swoich ludzi w brezentowe kombinezony, Norwegowie mieli stroje z foczych skór, Brytyjczycy użyli jako zwierząt jucznych kucy, zaś Amundsen zdecydował się na psie zaprzęgi. Strategia Amundsena okazała się skuteczniejsza -- zdobył biegun 14 grudnia 1911 roku, Scott – z wielkim trudem – dotarł tam dopiero miesiąc później.
Wycieńczonym marszrutą polarnikom pozostał jeszcze powrót, Scott nie był pewny, czy podołają drodze powrotnej.
„Wątpię czy uda nam się to zrobić. Teren jest wciąż okropny, nie do przebycia. Zimno przenikliwe. Nasz stan fizyczny coraz gorszy, na wyczerpaniu. Boże dopomóż nam” - zanotował w Dzienniku pod datą 12 marca 1912 roku.Bezlitosna arktyczna pogoda dawała się coraz bardziej we znaki ekipie Scotta. Jeden z jego towarzyszy, cierpiący na odmrożenia porucznik Lawrence „Titus” Oates 17 marca 1912 roku wyszedł z namiotu w szalejącą zamieć na pewną śmierć. Zdawał sobie sprawę, że opóźnia marsz towarzyszom i nie chciał narażać ich życia. Jego ciała do dzisiaj nie odnaleziono.
Scott i pozostali polarnicy przebyli ponad tysiąc kilometrów. Ciągłe zmaganie z żywiołem doprowadziło ich na skraj wyczerpania. Przez dziesięć dni nie byli w stanie wyjść z namiotów. Kończyły się zapasy jedzenia i paliwa.
Już w chwili samobójczej decyzji Oatesa nie opuszczał ich myśl o bliskiej śmierci. Ta dopadła ich niecałe 20 kilometrów od bazy. Jak napisał Scott, świadectwem dokonanego przez nich wyczynu stały się ich martwe ciała i dziennik z zapiskami drugiego człowieka na Biegunie Południowym.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 155
- 27
- 11
- 3
- 3
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
To nie jest książka o bogatych w emocje staraniach o przetrwanie w skrajnie niesprzyjających warunkach. I jeżeli na to się godzicie zapraszam na jedną z pierwszych wypraw polarnych na Antarktydę.
Następnie trzeba mieć świadomość, że jest to dziennik angielskiego kapitana statku „Terra Nova”, który opisuje wyprawę na początku XX wieku. 1911. Marie Skłodowska- Curie dostała Nobla z chemii. Gdzieś woduje się taka duża łajba co potem rąbnie w górę lodową a di Caprio nie zmieści się na tratwie. Urodził się Ronald Reagan. Amerykański uczony, profesor Bingham odkrył w Peru Machu Picchu. A 8 marca po raz pierwszy obchodzono Międzynarodowy Dzień Kobiet. Rozumiecie. Było to dawno.
Powtórzę - Angielski kapitan, owszem odkrywca i fascynat ale jednak marynarz i jego dziennik. Nie będzie tu zbędnych emocji. Suche fakty. Dzień po dniu. Płyniemy. Idziemy. Marzniemy. Odkrywamy. Badamy. Czym, z kim. Mamy psy, koniki. Są tu pingwiny. Jest rozrywka.
Trochę sobie dworuję. Książka dla pasjonatów wypraw polarnych. Ciekawe spojrzenie na próbę zdobycia bieguna od strony Nowej Zelandii. Swoisty wyścig z Amundsenem. Świadectwo odwagi, męstwa, heroizmu, bohaterstwa i niezłomnej wiary w marzenia. Osobiście uwielbiam literaturę polarną a zwłaszcza z początków ekspedycji polarnych. Z powodu tej jednak dość suchej formy niełatwa lektura. Listy Scotta wypełniają jednak ten niedosyt. Całości dopełnia omówienie wyprawy i opis akcji ratunkowej. Pozycja historyczna.
Za Lordem Tennysonem pożegnam dzielnego kapitana i jego załogę - „Walczyć, poszukiwać, znaleźć i nie ugiąć się”
To nie jest książka o bogatych w emocje staraniach o przetrwanie w skrajnie niesprzyjających warunkach. I jeżeli na to się godzicie zapraszam na jedną z pierwszych wypraw polarnych na Antarktydę.
więcej Pokaż mimo toNastępnie trzeba mieć świadomość, że jest to dziennik angielskiego kapitana statku „Terra Nova”, który opisuje wyprawę na początku XX wieku. 1911. Marie Skłodowska- Curie dostała...
Odpowiedź na pytanie: „gdybys miała zabrać na bezludną wyspę tylko jedną książkę...”
Odpowiedź na pytanie: „gdybys miała zabrać na bezludną wyspę tylko jedną książkę...”
Pokaż mimo toKażdy przeciętnie wykształcony czytelnik zna przynajmniej w przybliżeniu historię wyprawy Roberta Falcona Scotta na biegun południowy i wie czym się ona skończyła. Zna także opinie wydawane już od stu lat przez historyków, polityków, badaczy na temat tej wyprawy i jej głównego organizatora. Opinie bardzo sprzeczne. Dla jednych Robert Scott jest wielkim bohaterem. Inni widzą w nim aroganta, który naraził siebie i innych na tragiczny koniec. I taki przeciętny czytelnik, posiadający podstawową wiedzę w danym temacie, podejmując się lektury dzienników nie oczekuje niespodzianek. Ot, szczegółowa relacja z wydarzenia.
Ja również z takim podejściem rozpoczęłam moją przygodę z tą książką. I co się stało? Otóż okazało się, że nie przewidziałam głębi empatii, jaka się we mnie obudzi w stosunku do autora dzienników… Dzień po dniu spisywana relacja pomimo, że czasami nużąca, z przygotowań do wyprawy obudziła we mnie namiętnego logistyka. Razem z autorem przeliczałam, rozpatrywałam, zamartwiałam się wręcz stanem przygotowań. Mało tego, zaczęłam przywiązywać się do jego towarzyszy podróży. Poznawać ich, lubić, interesować się ich zdrowiem, poczynaniami, pasjami. Razem z nimi ciągnęłam sanie, marzłam, dzieliłam się prowiantem, chorowałam. Jednym słowem wpadłam w pułapkę. Znając z góry zakończenie całej tej historii, pozwoliłam sobie na współodczuwanie z jej bohaterami kolejno radości, nadziei, porażki i rozpaczy…
Inaczej czyta się sprawozdania, opracowania, czy też popularnonaukowe lub fabularyzowane opowieści o tej wyprawie. Oj, zupełnie inaczej. Można wtedy wdawać się w dyskusje na temat tego, co zostało zrobione źle, co można było zrobić lepiej. Z perspektywy czasu ocenianie i wartościowanie poczynań kapitana R.F. Scotta wydaje się łatwe i oczywiste. Natomiast w dziennikach mamy nie postać historyczną, ale żywego człowieka, który jest tu i teraz, na bieżąco obserwuje, odczuwa, cieszy się lub cierpi. Jeżeli go dostrzeżemy, poznamy, zrozumiemy – to siłą rzeczy stanie się on kimś nam bliskim. I wtedy jego opowieść przestaje być relacją, a staje się życiem. W wypadku tej książki - życiem zakończonym tragedią.
Przyznaję „Ostatniej wyprawie Scotta” maksymalną ilość gwiazdek. Nie za jej walory literackie. Nie za jej język czy styl. W tej książce powyższe elementy naprawdę nie są najważniejsze. Przyznaję te gwiazdki za to, co przeżyłam czytając dzienniki, za to, że mogłam poczuć to wszystko co poczułam, że mogłam zbliżyć się poprzez kartki papieru do innego człowieka, do jego szczęścia i jego tragedii. Wiem, że brzmi to nad wyraz patetycznie, ale właśnie chcę, by tak zabrzmiało.
Każdy przeciętnie wykształcony czytelnik zna przynajmniej w przybliżeniu historię wyprawy Roberta Falcona Scotta na biegun południowy i wie czym się ona skończyła. Zna także opinie wydawane już od stu lat przez historyków, polityków, badaczy na temat tej wyprawy i jej głównego organizatora. Opinie bardzo sprzeczne. Dla jednych Robert Scott jest wielkim bohaterem. Inni widzą...
więcej Pokaż mimo toPo takiej książce i takiej historii w niej zawartej, żadna inna książka nie będzie już chyba wydawać się dostatecznie ważna, a żaden inny temat wystarczająco interesujący.
(A ciekawym uzupełnieniem do tej pozycji będzie "Najgorsza wyprawa na świecie" A.Cherry-Gerrard)
Po takiej książce i takiej historii w niej zawartej, żadna inna książka nie będzie już chyba wydawać się dostatecznie ważna, a żaden inny temat wystarczająco interesujący.
Pokaż mimo to(A ciekawym uzupełnieniem do tej pozycji będzie "Najgorsza wyprawa na świecie" A.Cherry-Gerrard)
To jest jedna z tych książek, do których nie pasują gwiazdki ani oceny.
I jest to też jedna z tych książek, po których tym głębiej rozumie się, dlaczego można powiedzieć, że "Chwała zwyciężonym".
To jest jedna z tych książek, do których nie pasują gwiazdki ani oceny.
Pokaż mimo toI jest to też jedna z tych książek, po których tym głębiej rozumie się, dlaczego można powiedzieć, że "Chwała zwyciężonym".