No więc terraformacja Marsa to lotny temat, a wykorzystanie alg (modyfikowanych) tym bardziej. Tutaj dodali do tego karaluszki, co finalnie wyszło na to, że się to tałatajstwo rozpierzchło. I spoko, załoga Robaka 2 (serio? taka nazwa?) ma robaczki nasze sprzątnąć, no ale, wiecie, ewolucja na Marsie nie śpi i karaluchy są... olbrzymie.

Brawa na rysownika, który potrafił narysować karalucha tak, że nie wygląda jak groteskowa modyfikacja człowieka, i która — to chyba najważniejsze — wygląda po prostu strasznie. Bardzo nie-ludzko, a jednak ludzko.

Nie-brawa dla przekazu fabuły. Sama fabuła jest spoko, ludzie lądują na Marsie, spodziewają się dwóch dni pracy i fajrantu, a tu mają potwory zabijające taśmowo. Ale to jest tak po łebku potraktowane... Praktycznie żadna postać mnie nie zaciekawiła, jak ginęli, to nic mnie to nie ruszało, ci, co przeżyli... no okej, niech sobie żyją, mi to zwisa.

Plus taki, że manga przytoczyła różne robactwo, które ma niesamowite zdolności — warto sobie wpisać w wiki i poczytać, co owady potrafią robić (a niektóre ich zdolności są wręcz nie z tej ziemi).

No więc terraformacja Marsa to lotny temat, a wykorzystanie alg (modyfikowanych) tym bardziej. Tutaj dodali do tego karaluszki, co finalnie wyszło na to, że się to tałatajstwo rozpierzchło. I spoko, załoga Robaka 2 (serio? taka nazwa?) ma robaczki nasze sprzątnąć, no ale, wiecie, ewolucja na Marsie nie śpi i karaluchy są... olbrzymie.

Brawa na rysownika, który potrafił...

Fuj, paskudna manga. O robalach. Ble... paskudztwo.

Fuj, paskudna manga. O robalach. Ble... paskudztwo.