Jak na mój gust - trochę przekombinowana część cyklu. Z wyspy zaginionych dzieciaków Kriss trafia na Górę Czasu - miejsce, które dotąd nie pojawiło się w żadnym z albumów, a tutaj przedstawione zostało jako legendarne miejsce, o którym wszystkim wiadomo. Kto podrzucił Kriss pomysł, że Aniel jest w Bagdadzie? Że zdobycie Góry Czasu umożliwi jej dotarcie do niego? Nie wiadomo. I ten przeskok w całej historii jest dość denerwujący, tym bardziej, że dotychczas wszystko fajnie się komponowało w logiczną całość.

Kolejny dziwny zabieg autorów: podzielenie tomiku na dwie niezależne opowieści: jedną z Kriss w roli głównej, drugą - z Jolanem. Obie urywają się w newralgicznym momencie, co dodatkowo irytuje (tym bardziej, że na kolejny tomik pewnie znowu przyjdzie trochę poczekać).

I ostatnia sprawa: kreska nowego rysownika, Vignaux. Jakoś nie mogę się do niej przekonać, trochę za mocno różni się od poprzednich części.

Cóż, trzeba cierpliwie czekać na następny tomik. I mieć nadzieję, że będzie lepiej...

Jak na mój gust - trochę przekombinowana część cyklu. Z wyspy zaginionych dzieciaków Kriss trafia na Górę Czasu - miejsce, które dotąd nie pojawiło się w żadnym z albumów, a tutaj przedstawione zostało jako legendarne miejsce, o którym wszystkim wiadomo. Kto podrzucił Kriss pomysł, że Aniel jest w Bagdadzie? Że zdobycie Góry Czasu umożliwi jej dotarcie do niego? Nie...