Proponuję "Niech każdy czyta co chce." ogłosić hasłem dnia :)

Proponuję "Niech każdy czyta co chce." ogłosić hasłem dnia :)

@Zakazany

Nie tylko hasłem dnia, ale i tygodnia, miesiąca, roku i wieczności ;)

@Zakazany

Nie tylko hasłem dnia, ale i tygodnia, miesiąca, roku i wieczności ;)

Czyli Twoim zdaniem produkt i reklama (ramię w ramię) są odpowiedzią na zapotrzebowanie czytelnicze? Trochę to smutna konstatacja, choć nie mówię, że nieprawdziwa. Problem jednak w tym, że trudno to zweryfikować. Brak marketingu lub skromny marketing na pewno nie pomagają produktowi, w tym przypadku książce, niezależnie od jego rzeczywistej jakości. Nie ułatwia też tego ilość wydawanych pozycji. Trzeba się przez nie niejednokrotnie przekopać, by odnaleźć coś interesującego, ambitniejszego. Ówczesny pośpiech, tempo życia nie sprzyjają tym poszukiwaniom. W tym przypadku trudno wygrać z marketingiem. Zgadza się, że marketing wspiera produkty, które się sprzedadzą. Nie wiemy jednak, czy odpowiedni marketing nie przyciągnąłby czytelników do ambitniejszej (bez cudzysłowu) literatury.

Zgadzam się z Tobą, że nie powinno się oceniać czytelników, którzy sięgają po tego typu literaturę (tak też odbieram to zdanie: "kto czyta takie badziewie?"). Każdy czyta to, co chce, na co ma ochotę, czego potrzebuje i co w danym momencie jest mu potrzebne. Nikomu nic do tego. Nie musi się usprawiedliwiać, tłumaczyć.
Krytyki książek, której się nie miało nigdy w ręku także nie zrozumiem. Hołduję zasadzie: najpierw przeczytaj, potem skrytykuj. W przypadku, gdy nie czytałam i wiem, że nie przeczytam (tak zazwyczaj mam z szeroko rozumianą fantastyką) - uciekam się do słów: nie jestem zainteresowana. Tyle.

Czyli Twoim zdaniem produkt i reklama (ramię w ramię) są odpowiedzią na zapotrzebowanie czytelnicze? Trochę to smutna konstatacja, choć nie mówię, że nieprawdziwa. Problem jednak w tym, że trudno to zweryfikować. Brak marketingu lub skromny marketing na pewno nie pomagają produktowi, w tym przypadku książce, niezależnie od jego rzeczywistej jakości. Nie ułatwia też tego...

2malena: W kwestii niezgody na ocenę gustów czytelniczych innych osób jesteśmy spójni :)
Odnośnie reklamy, przysłowiowej dźwigni handlu. Już dawno nikt nie pompuje środków w jakiekolwiek przedsięwzięcie bez badania rynku. Wątpię też, że wydawnictwom zależy bardziej na wyrobieniu gustu czytelniczego niż utrzymującej się sprzedaży przynoszącej zyski. Szeroko zakrojona kampania reklamowa pochłonie też sporo kosztów, które powinny się zwrócić ze sprzedaży książek. Tutaj mamy przysłowiowego trupa w szafie. Stare wydania mają podany nakład w egzemplarzach. Aktualnie w książkach nie ma ilości wydanych sztuk. A przy różnego rodzaju zestawieniach top - brak przeniesienia na konkretne liczby.
To jest jednak temat rzeka. Gust czytelniczy ma wyrabiać otoczenie a nie kampanie reklamowe wydawnictw. Jak popularne sieci fastfood'ów nie kreują preferencji smakowych, gdyż szafranu i trufli w ich menu nie uświadczysz :)

2malena: W kwestii niezgody na ocenę gustów czytelniczych innych osób jesteśmy spójni :)
Odnośnie reklamy, przysłowiowej dźwigni handlu. Już dawno nikt nie pompuje środków w jakiekolwiek przedsięwzięcie bez badania rynku. Wątpię też, że wydawnictwom zależy bardziej na wyrobieniu gustu czytelniczego niż utrzymującej się sprzedaży przynoszącej zyski. Szeroko zakrojona...

"Lepiej należeć do niektórych niż do wszystkich" ;D Popieram.

"Lepiej należeć do niektórych niż do wszystkich" ;D Popieram.

Uruchomię uszczypliwość :)
Patrzę na Twoja półkę i widzę, że jak większość ludzi nie czytasz wcale. Statystyki są nieubłagane :D

Uruchomię uszczypliwość :)
Patrzę na Twoja półkę i widzę, że jak większość ludzi nie czytasz wcale. Statystyki są nieubłagane :D

ZaaQazany, to, że na LC ktoś nie ma wpisanych książek, nie znaczy, że nie czyta. Sama na stronie mam niewiele lektur przeczytanych, po prostu nie pamiętam innych teraz lub nie mam czasu na umieszczanie. Taka mała uwaga ;)

ZaaQazany, to, że na LC ktoś nie ma wpisanych książek, nie znaczy, że nie czyta. Sama na stronie mam niewiele lektur przeczytanych, po prostu nie pamiętam innych teraz lub nie mam czasu na umieszczanie. Taka mała uwaga ;)

Rzeczywiście, trochę to przerażające, że ludzie czytają takie badziewie. O ile po Żulczyka bym z ciekawości sięgnął, to po pozostałe raczej nie. W tym roku zdecydowanie największe wrażenie zrobiły na mnie Biesy [bookLink]57685|Biesy [/bookLink], Syn [bookLink]292129|Syn [/bookLink] i nowy przekład Mistrz i Małgorzata [bookLink]3836897|Mistrz i Małgorzata [/bookLink] rodziny Przebindów. I jestem dumny, że wreszcie przeczytałem kupioną dwa lata temu biografię Hitlera Hitler. Reportaż biograficzny [bookLink]234095|Hitler. Reportaż biograficzny [/bookLink] - opasłe tomiszcze, ale warto było.

Rzeczywiście, trochę to przerażające, że ludzie czytają takie badziewie. O ile po Żulczyka bym z ciekawości sięgnął, to po pozostałe raczej nie. W tym roku zdecydowanie największe wrażenie zrobiły na mnie Biesy [bookLink]57685|Biesy [/bookLink], Syn [bookLink]292129|Syn [/bookLink] i nowy przekład Mistrz i Małgorzata [bookLink]3836897|Mistrz i Małgorzata [/bookLink] rodziny...

 [bookCover]57685|Biesy[/bookCover]  [bookCover]292129|Syn[/bookCover]  [bookCover]3836897|Mistrz i Małgorzata[/bookCover]  [bookCover]234095|Hitler. Reportaż biograficzny[/bookCover]

Użytkownik wypowiedzi usunął konto