-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Cytaty z tagiem "populizm" [23]
[ + Dodaj cytat](...) ludzie po prostu chcieli wierzyć w cuda. (...) Populiści zawsze potrafili wykorzystać ten mechanizm i dlatego ci, którzy wzywali do roboty, z reguły nie zapisywali się na kartach historii w przeciwieństwie do tych, którzy prowadzili ludzi na bezsensowne wojny, mające przynieść zdobycze i bogactwa, a dające biedę i stosy trupów.
Polska" nie jest filmem, by do jej tytułu dodawać kolejne cyfry.
Populizm podszywa się pod idee demokratyczne i parodiuje je. Często, i nie bez podstaw, uważa się, że populizm jest być może wstępem do ruchów czysto faszystowskich, które operują podobnymi hasłami (wróg, czyli obcy, kult wodza, niechęć do prawa i instytucji demokratycznych, skrajna demagogia) i stosują zbliżoną technikę mobilizacji mas.
Jest psychologicznym banałem, że aby względnie trwałe tendencje w ludzkiej psychice w pełni się zamanifestowały, potrzebne są czynniki zewnętrzne. Wychowanie, otoczenie społeczne, doświadczenia, wreszcie pewna aura psychospołeczna. Można być urodzonym ekstrawertykiem i nigdy się o tym nie dowiedzieć, pracując całe życie w bibliotece. Mocniej: można było mieć skłonności psychopatyczne i o nie się nie podejrzewać, dopóki jakiś dyktator nie skieruje człowieka jako funkcyjnego do lagru czy łagru. Bardziej współcześnie: można być zadowolonym z tego, co los dał, i życzliwym światu człowiekiem, dopóki ktoś nie zacznie ci każdego dnia wmawiać, że jesteś skrzywdzony. Zwróćmy uwagę, jaką pedagogikę społeczną uprawia obecna populistyczna władza. Nie ty ponosisz odpowiedzialność za swoje – bez wątpienia – spaprane życie, ale oni: złodzieje, aferzyści, komuchy, zdrajcy. I np. Angela Merkel. Tamci zabrali, a w każdym razie złośliwie nie dali tego, co ci się należało jak psu miska: 500 zł na dziecko, drogi lokalne czy pomniki i muzea w liczbie niepoliczalnej, żebyś mógł celebrować swoją wielopokoleniową narodową wielkość i godność. Nie musisz czuć się jakoś szczególnie odpowiedzialny za siebie, rodzinę, za dzieci i ich liczbę, za pracę, lokalną społeczność, za środowisko naturalne, ocieplenie klimatu, marne plony, za obce dzieci ginące na świecie od głodu i min, za poniewierkę uchodźców. Za nic, bo władza zadba, załatwi, wyręczy, kupi kurtki na zimę i szkolne przybory dla przychówku, uchodźców przegna, przywiezie kasę na drogi, chodniki, pomniki i dopłaty. I zdejmie z ciebie odpowiedzialność. Ty możesz spokojnie ogrodzić się w swoim gospodarstwie, postawić nie płot, lecz ostrokół metalowy lub betonowy.
W odróżnieniu od tych, którzy oceniali to jako postęp dojrzewającej demokracji, ja twierdziłam, że ta "postpolityczna" sytuacja była źródłem narastającej stopniowo niechęci do instytucji demokratycznych, a jej efektem była coraz niższa frekwencja wyborcza. Przestrzegałam również przed coraz częstszymi sukcesami prawicowych partii populistycznych, stwarzających pozór, że proponują alternatywę, która oddawałaby ludziom głos odebrany przez elity establishmentu. Przekonywałam, że należy skończyć z postpolitycznym konsensusem i wzmocnić partyjny charakter polityki, tak aby stworzyć warunki dla "agonistycznej" debaty o możliwych alternatywach.
s.184. Polityk populista to ten, który nie tylko w tym czy innym idiomie powtarza hasło "dajcie mi władzę, a ja was urządzę", ale także ten, którego jedyne zainteresowanie polega na tym, by się wsłuchiwać w najbardziej prostackie i najmniej rozumem podbudowane marzenia tak zwanego ludu i pokazywać, że się z tymi marzeniami utożsamia, nie myśląc o tym, co jest możliwe i co jest realnym interesem społeczeństwa i państwa. Obiecuje więc wszystko, o czym, jak sądzi, masy ludzi marzą.
Kłopot w tym, że przyglądając się temu, co się dzieje dookoła, widać wyraźnie, że rozum jest przereklamowany. Przegrywa z emocjami.
Są trzy możliwości. Po pierwsze, można się wyłączyć. Skoro wszystko jest ustawione, to pozostaje się troszczyć o siebie i wycofać z życia publicznego. Po drugie, można się zwrócić ku charyzmatycznej postaci. Konkretnemu człowiekowi, a nie anonimowej instytucji, który głosi, że system jest ustawiony, ale on jeden potrafi się z tym uporać. To właśnie uczynił Trump. Głosił: jeśli jesteś niezadowolony, przestań wspierać system, nie popieraj takich jego tworów jak Hillary Clinton, to ja mogę rozbić ten układ. Jest też trzecie wyjście: wierzę, że aktywiści, którzy stracili zaufanie do systemu, wciąż mogą działać na rzecz zmiany. Trzeba zdać sobie sprawę, że ludzie mają powody, by się wkurzać. Oni nie zostali po prostu uwiedzeni przez szarlatana. Dziś pokusa zwrócenia się ku autorytarnym populistom, którzy mienią się zdolnymi do naprawy naszego świata, jest ogromna.
Na nic wznoszenie murów, izolowanie się od świata i udawanie, że jesteśmy wyspą. Na nic nostalgia za przeszłością i jej rozpamiętywanie. Na nic złudzenie, że za dotknięciem magicznej różdżki rozwieją się nieprzychylne wiatry, że jakiś mąż opatrznościowy, kapitan stanie na pokładzie targanego falami statku. Na nic bierne czekanie na lepsze czasy.
Socjalizm, a nawet kapitalizm, chociaż dość niechętnie, głoszą obywatelom: "Proponujemy wam dobre życie", Hitler natomiast powiedział swoim "Proponuję wam walkę, niebezpieczeństwo i śmierć" i w rezultacie cały naród padł mu do kolan. Być może później ludzie będą mieli tego dosyć i zmienią zdanie, podobnie jak pod koniec ostatniej wojny. Po kilku latach rzezi i głodu hasło: "Największe szczęście dla jak największej liczby ludzi" okazuje się całkiem dobre, lecz w tej chwili wygrywa "Lepszy straszny koniec niż strach bez końca". Teraz, gdy walczymy z człowiekiem, który je reprezentuje, nie wolno nam nie dostrzegać jego emocjonalnej atrakcyjności.