-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "paszowski" [4]
[ + Dodaj cytat]Na dworze szalała prawdziwa zamieć. Niewiele było widać. Kto mógł, zostawał w domu. Bardzo żałowałem, że nie mogłem tego wieczoru spędzać z Karoliną. Miałem takie poczucie, że powinienem to zrobić. Szedłem w kierunku przystanku, kurczowo trzymając pod pachą teczkę z ulotkami. One były najważniejsze. Nic im nie mogło się stać. Gdy dotarłem na przystanek, zorientowałem się, że nie mam co liczyć na żaden autobus w ciągu najbliższych czterdziestu pięciu minut. Oj, zdenerwowałem się, ale postanowiłem pójść na inny przystanek.
Na dworze szalała prawdziwa zamieć. Niewiele było widać. Kto mógł, zostawał w domu. Bardzo żałowałem, że nie mogłem tego wieczoru spędzać z Karoliną. Miałem takie poczucie, że powinienem to zrobić. Szedłem w kierunku przystanku, kurczowo trzymając pod pachą teczkę z ulotkami. One były najważniejsze. Nic im nie mogło się stać. Gdy dotarłem na przystanek, zorientowałem się, że nie mam co liczyć na żaden autobus w ciągu najbliższych czterdziestu pięciu minut.
Na dworze szalała prawdziwa zamieć. Niewiele było widać. Kto mógł, zostawał w domu. Bardzo żałowałem, że nie mogłem tego wieczoru spędzać z Karoliną. Miałem takie poczucie, że powinienem to zrobić. Szedłem w kierunku przystanku, kurczowo trzymając pod pachą teczkę z ulotkami. One były najważniejsze. Nic im nie mogło się stać. Gdy dotarłem na przystanek, zorientowałem się, że nie mam co liczyć na żaden autobus w ciągu najbliższych czterdziestu pięciu minut.
Na dworze szalała prawdziwa zamieć. Niewiele było widać. Kto mógł, zostawał w domu. Bardzo żałowałem, że nie mogłem tego wieczoru spędzać z Karoliną. Miałem takie poczucie, że powinienem to zrobić. Szedłem w kierunku przystanku, kurczowo trzymając pod pachą teczkę z ulotkami. One były najważniejsze. Nic im nie mogło się stać. Gdy dotarłem na przystanek, zorientowałem się, że nie mam co liczyć na żaden autobus w ciągu najbliższych czterdziestu pięciu minut. Oj, zdenerwowałem się, ale postanowiłem pójść na inny przystanek.