-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać420
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "grecja" [45]
[ + Dodaj cytat]Skoncentrowanie się Greków na obiektach i ich atrybutach sprawiło, że nie zdołali oni zrozumieć podstaw przyczynowości. Arystoteles wyjaśniał, że kamień upuszczony w powietrzu spada, ponieważ jest obdarzony właściwością określaną jako „ciężkość”. Natomiast to, że kawałek drewna rzucony w wodę nie tonie, lecz unosi się na powierzchni, Arystoteles tłumaczy właściwością drewna, którą nazywa „lekkością”! W obydwu wypadkach w centrum zainteresowania filozofa znajduje się wyłącznie obiekt. W żadnym momencie nie jest brana pod uwagę możliwość oddziaływania jakiejś innej, zewnętrznej wobec obiektu, siły.
Naturalnie, substancjalne początki swojej religii, kultury, wspólnoty społecznej, przejęli oni [Grecy] […] z Azji, Syrii i Egiptu. Ale do tego stopnia zdołali oni zatrzeć obcy charakter źródła, do tego stopnia zdołali go przetworzyć, do tego stopnia go przekształcili, przetworzyli, zmodyfikowali, odmienili, że to, co jest u nich tak cenione, uznawane, kochane […] można uważać właśnie za coś, co jest w istotny sposób ich własne. O ile więc w innych przypadkach cofamy się i musimy się cofać, o tyle w przypadkach życia greckiego możemy z powodzeniem bez tego się obejść i początki, kiełkowanie, dochodzenie do rozkwitu nauki i sztuki, a nawet genezę ich zepsucia rozpatrywać w sposób czysto immanentny, nie wykraczając poza sferę grecką, jako że Grecy w swych rozwoju duchowym wykorzystywali to, co przyjmowali z zewnątrz, to, co obce, jedynie jako materiał, impuls, i czuli się oraz poruszali w tym elemencie swobodnie (206-207).
Jak wszyscy mieszkańcy Krety szczycił się swym pochodzeniem i przy każdej okazji podkreślał swą przynależność do ludu kreteńskiego, który od wieków wywyższał się nad tamtych Greków z kontynentu. Uważali się za spadkobierców najstarszej kultury europejskiej i byli z tego dumni.
- A co pani posadziła w tych doniczkach?
- Almiritis. To takie dziwne drzewa, które rosną na Krecie. Żywią się słoną wodą. Przywiozłam nawet w butelkach morską wodę. Nie udało się. Umarły. Nie posłużyła im zmiana klimatu.
- Czasami nie tylko roślinom nie służy zmiana klimatu – powiedział Downar.
Europa jest pojęciem bardzo szerokim i dlatego trudnym do sprecyzowania. Samo obiektywne istnienie Europy-kontynentu wprawia często w zakłopotanie: czy należy do niej Rosja? Albo Bałkany? Czy ma rację francuski socjolog Emmanuel Todd, gdy wyklucza z Europy Grecję, Bułgarię i Rumunię zbyt jego zdaniem oddalone od tradycji rzymskokatolickiej? Obraz Europy zmienia się więc w zależności od historii.
[„W poszukiwaniu Europy. Część I: Kompleksy i peregrynacje”, s. 1].
A czy ktokolwiek lubi swoja pracę ? Praca nie musi się podobać. Praca to nie życie. Życie zaczyna się po piętnastej.
Już Grecy zalecali rozpoczynanie wszelkiej działalności od gnoth seauton (poznania samego siebie).
Żeby jeździć po Grecji jako kierowca i ujść z życiem, trzeba mieć nerwy ze stali, refleks cyrkowego akrobaty i wyjątkowo czujnego anioła stróża.
I zawsze te wizyty w piwnicach i kanałach, i ściekach, i oczyszczalniach na Podbabie uspokajały mnie, a ponieważ byłem wbrew własnej woli wykształcony, wpadłem w osłupienie i zdumienie nad Heglem, który uczył mnie, że jedynym na świecie, przed czym można czuć strach, jest to, co zwapniałe, strach przed skostniałymi, obumierającymi formami, że jedynym, czym można się radować, jest sytuacja, gdy nie tylko jednostka, lecz również społeczeństwo ludzkie potrafi odmłodzić się przez walkę, przybrawszy nowe formy wywalczyć sobie prawo do nowego życia. Gdy wracałem praskimi ulicami do mojego podziemia, miałem wzrok rentgenowski i przez przejrzysty chodnik widziałem, jak w
kanałach i ściekach sztaby generalne szczurów porozumiewają się ze swoimi
walczącymi szczurzymi wojskami, jak bezprzewodowymi nadajnikami dowódcy
wysyłają rozkazy, na którym froncie trzeba nasilić działania bojowe, tak oto szedłem,
a pod mymi butami szczękały ostre ząbki szczurów, szedłem i myślałem o melancholii
odwiecznej budowli świata, brodziłem w ściekach, a jednocześnie załzawionymi
oczami patrzyłem w górę, żeby nagle zobaczyć to, czego nigdy nie widziałem, czego nigdy nie zauważyłem, że na fasadach i elewacjach czynszówek oraz gmachów
publicznych, gdzie tylko spojrzałem, aż po rynny dachowe, wszędzie widziałem to, z
czym się utożsamiali i do czego tęsknili Hegel i Goethe, tę Grecję w nas, ten czarowny hellenizm jako wzór i cel, widziałem porządek dorycki...
Ten urlop w Grecji to był dla mnie wstrząs, ja przenosiłem się do starożytnej Grecji tylko dzięki lekturze Herdera i Hegla, i dzięki dionizyjskiej postawie wobec świata Fryderyka Nietzschego, ja właściwie na urlopie nigdy nie byłem, niemal cały urlop traciłem na odrabianie zaległych dniówek, gdy szef za jeden dzień nieusprawiedliwionej
nieobecności potrącał mi dwa dni, a jeżeli jakiś dzień mi pozostał, to brałem za niego
ekwiwalent pieniężny i pracowałem, bo wciąż byłem z tą moją pracą do tyłu, pod podwórzem i na podwórzu stale było tyle papieru, więcej papieru, niż byłem zdolny
spakować, wskutek czego przez trzydzieści pięć lat co dzień przeżywałem kompleks
Syzyfa, jak mi o tym pięknie napisał pan Sartre...