-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant64
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński32
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Cytaty z tagiem "depresja" [754]
[ + Dodaj cytat]Nadejście nocy w baśniach można interpretować jako zstąpienie w nieświadomość
Najbardziej przerażające jest to, że osobnik tkwiący w szponach depresji nie potrafi powiedzieć w jaki sposób dał się pochwycić. Pamiętam taki znakomity dialog w "Słońce też wschodzi"; ktoś pyta Mike'a Cambella, jak to się stało, że zbankrutował, a on mówi: "Stopniowo, a potem nagle".
Kiedy ktoś pyta, w jaki sposób straciłam rozum, tak właśnie odpowiadam.
Popadłem w stan głębokiej depresji, takiej, która ogarniała mnie również później w życiu, kiedy ktoś inny dokonywał więcej niż ja.
To nowe uczucie wydało mi się jednak bardzo ciekawe i uznałem, że mimo wszystko jest ono chyba związane z moimi uzdolnieniami. Zauważyłem, na przykład, że gdy owładnie mną dostatecznie czarna melancholia, gdy wzdycham i gapię się na morze, robi mi się niemal przyjemnie. Bo jestem wtedy taki s t r a s z n i e godny pożałowania! To naprawdę fascynujące przeżycie.
Depresja to więzienie, do którego mamy klucz, tylko nigdy nie chce nam się go szukać.
Czułam, że ja jestem zła — moje włosy są złe, moja twarz jest
zła, moja osobowość jest zła, mój Boże, nawet mój wybór gałek w lodziarni w drodze ze szkoły jest zły!
Czy nie jestem przypadkiem jedną z tych kobiet, jak Anne Sexton czy Sylvia Plath, dla których byłoby o wiele lepiej, gdyby umarły zaraz po urodzeniu? Kobiety te mogą przetrwać kilka czy kilkanaście lat żyjąc w ubogi, zminimalizowany sposób, mogą nawet wyjść za mąż i urodzić dzieci, mogą pozostawić po sobie dziedzictwo artystyczne, mogą być piękne i chwilami urocze, jak Sexton i Plath. Ale koniec końców żadne dobro, żadna wartość nie może zrównoważyć tego rozkosznego samobójczego bólu. Może ja też umrę młodo i w godny politowania sposób, jako tułów z głową w piecyku gazowym.
Całymi godzinami stawiałam nogę za nogą, próbując uciec od przytłaczającego uczucia smutku, żywego stworzenia z pazurami, które stale czaiło się gdzieś w tle.
- (...) Pamiętam mojego najmłodszego brata. Krzyczał cięgiem, nieraz cały dzień i pół nocy, aż kiedyś ojciec nasz w desperacji, nie mogąc już tego znieść, wyrwał go matce i wyrzucił przez okno. - Zaśmiał się cicho na to wspomnienie. - Krzywdy wydrzyjmordzie nie uczynił, bo okno w naszej chałupie jest nad ziemią, a pod nim gęste łopiany rosną. Tyla z tego było, że matka ojcu gliniany dzban z miejsca na łbie rozbiła w złości, a gówniarz jak wrzeszczał, tak wrzeszczał - i za oknem, i jakem go przyniósł z powrotem.
Jak można skoncentrować się na czymś tak pochłaniającym, że jest wszędzie, jak powietrze? Mogłam się tylko wyłączyć. Pamiętam, że pomyślałam: To jest to! Ból, na jaki czekałaś przez całe życie. Ból serca w najczystszej postaci. Pomyślałam też, że gorzej być nie może.
Nigdy nie przestanę wystrzegać się depresji, ale nie doświadczam już druzgocącego uczucia, że życie jest czymś, co przytrafia się innym ludziom.