-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Cytaty z tagiem "bieżeńcy" [5]
[ + Dodaj cytat]
Inne dziecko, Julia Pierewoj z Narojek, zachorowała w drodze powrotnej i została w szpitalu w Mińsku. Ojciec z macochą i pięciorgiem ich dzieci pojechali. Gdy Julia zdrowieje, rusza za nimi. Dociera do granicy, ale nie ma dokumentów, by ją przekroczyć. Prosi pogranicznika o pomoc, ten lituje się i mówi: "Będę strzelać, bo muszę, ale się nie bój, idź przed siebie".
Julia więc idzie. Słyszy strzały, ale się nie zatrzymuje; nawet się nie ogląda.
Gdy są w Rybołach - do ich domu pozostały tylko trzy kilometry - ojciec nie wytrzymuje napięcia.
Prosi Żyda o zatrzymanie koni, zeskakuje z wozu i wspina się na rosnące przy drodze drzewo. "Jak zobaczę naszą lipę, tę na podwórku, to znaczy, że i dom stoi" - zapowiada. Już z drzewa krzyczy: "Dzieci, będziemy żyć. Nasz dom ocalał".
Rosyjskie gazety opisują tragiczny los bieżeńców. Piszą o rozdzielonych rodzinach, zrozpaczonych matkach, zagubionych dzieciach, nieznających nawet swojego nazwiska.
W tym zalewie chwytającego za serce nieszczęścia wyróżnia się historia bieżenki, która zgubiła trzyletnią córkę. W końcu sama choruje i trafia do leżącego gdzieś przy trasie szpitala. Nocą przywożą do niego chore dzieci. Brakuje dla nich miejsc, kobieta proponuje więc, że weźmie jedno do swojego łóżka. Jest ciemno, dziecko wtula się w pościel i zasypia.
Rano kobieta widzi śpiącą obok niej zagubioną dziewczynkę.
Staliśmy się nie ludźmi, ale liśćmi. Wiatr nas goni gdzie chce.
Zamojscy bieżeńcy
Najbardziej zastraszająca była wysoka śmiertelność dzieci tych nieszczęśników.
"Przy głównym trakcie, w tych miejscach gdzie Uciekany (czyli Bieżeńcy) na noc zapadali, stałym dodatkiem do resztek tych biednych obozowisk (były) mogiłki dziecięce" – notował wysłannik KBK. "Cała droga od Kobrynia aż po Galicyę świeci temi małemi gwiazdkami krzyżyków (wykonywano je zwykle z gałęzi drzew – dop. autor) na grobach dzieci polskich. Jeśli to prawda co lud mówi, że na tych grobach słychać nocą płaczące anioły, to z tej ziemi jeden jęk i lament iść musi ku przestworzu. Dzieci mrą tak licznie jak nigdy przedtem. Ile razy zatrzymywałem się w jakiejś wsi na dłużej, to zawsze spotykałem się z białą, smukłą trumienką dziecinną zbitą z paru prostych desek. Widziałem je w kruchcie kościelnej, na zgliszczach spalonych domostw, na ramionach ojca spłakanego; jedne już na cmentarz dążyły, inne wchodziły do domu witane płaczem matki.