cytaty z książki "Władca Doliny Morskiego Oka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tradycja rysiego łowu uczyła młode zwierzęta poważać noc, mrok, tak przydatną drapieżcom porę snu innych stworzeń, a słoneczne ciepło z każdym dniem silniej utwierdzało w nich koci nawyk do wygrzewania się.
Rysiaki, podniecone pierwszą wyprawą dzienną w porannym blasku, oszołomione światłem i barwami, stąpały za matką cicho, ostrożnie, naśladując z nabożeństwem niemal każdy jej ruch. Ciepło słońca, którego dotychczas skąpo doznawały u wylotu swej rodzinnej pieczary i tylko niekiedy - odrobinę dalej od gniazda, na polance ukrytej pośród świerków, teraz pełną siłą operując na ich skórze, zdawało się przenikać na wskroś młode organizmy, rozgrzewać krew i budzić w łapach nieodpartą chętkę do włóczęgi.
Zadrgał kosmyk, napięły się wąsy, ślepia zmrużyły do łotrowskich szpar - już wieniec przesunął się pod konarem, już ciemnieje potężny, bijący ciepłym odorem jeleni kark - ostatnia chwila - nie wytrzymał - buch!
Opadł. Zimny, nieporuszony konar zamienił się w gorącą, żywą wyspę. Pazury głęboko wbiły się przez grzywę, przez skórę w ciało; kot przywarł płasko, jednolicąc się z grzbietem jelenia.
W tym momencie rozdołem Wyżniego runęła lawina!
W mgnieniu oka przebyła odległość ku rysim turniczkom, dogoniła walczący w śnieżnym rowie kłąb zwierząt. Ryś nie zdążył oderwać się od swej ofiary, szumiąca rzeka okryła go, przewróciła kilkakroć, padł między jakieś ogromne skały, szum, trzask, huk, straszliwa duszność, zwierz stracił świadomość.
Był to miły dzień, gdy nad Żabim Koniem po raz pierwszy ukazało się w końcu zimy słońce. Krótko. Przemknęło w tęczowej aureoli. Zdawało się, że tylko liznęło wierchy i znowu zapadło w czeskie doliny.
W dwa tygodnie potem rozpoczęły się w czubackiej kniei Rysie Gody.