cytaty z książki "Wschodnie światła"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Miłość nie ukazywała twarzy jedynie podczas szczęśliwych chwil. Nie pojawiała się tylko wtedy, gdy świeciło słońce. Nie. Czasami – przeważnie – miłość była niczym burza na wojnie.
Wszystko można naprawić za pomocą czasu, przebaczenia i troski.
Życie nie dawało nam gwarancji wieczności. Obiecywało jedynie chwilę teraźniejszą, dlatego postanowiłam nią żyć, bo oprócz niej nie miałam nic innego. Nie istniało wczoraj, nie istniało jutro. Był tylko ten moment.
[...]
Co cię martwi, kontroluje cię.
-John Locke.
Był moim światłem. Światło na wschodzie, które rozjaśniało mnie przez chwilę, w tak żywy sposób przypominając mi, że nie jestem sama. Światło, które dotknęło mojej ciemności.
[...]
– Niech zgadnę, to chwila, w której mówisz mi, że nie jestem jak inne, nie?
– Nie. Nigdy tego nie rozumiałem. – Wsadził ręce do kieszeni i wzruszył ramionami. – To znaczy, co strasznego jest w byciu jak inne? Kobiety są niesamowite. Wszystkie. Wydaje mi
się, że faceci używają tego tekstu, aby schlebiać jednej kobiecie, upokarzając wszystkie pozostałe. A jaka chciałaby nadętego dupka, który poniża jedne, by wywyższyć drugie? To jak przeciwieństwo komplementu.
[...]
– Ale ja się taka nie czuję… Szczerze, wydaje mi się, że jestem… słaba.
– A kogo to obchodzi? Udajesz, aż się stajesz.
Uniosła brwi.
– Co?
– Nasze życie składa się z nawyków. Uczymy świat, jak ma nas traktować, ale wszystko sprowadza się do tego, jak traktujemy sami siebie.
[...]
zakochanie się w sobie to najlepszy akt buntu przeciwko światu.
[...]
największe odkrycie w kochaniu siebie było takie, że nie trzeba być idealnym, by każdego dnia zasłużyć na miłość, szacunek oraz możliwości rozwoju.
[...]
– Nie. – Powoli wysunęłam dłonie z jej rąk. – Nie zrozumiałaś. Wybaczam ci, Marie, ale to nie oznacza, że jestem w stanie się na ciebie otworzyć. – Wybaczenie nie oznaczało, że
musiałam ponownie zaprosić ją do swojego świata. Czasami przebaczenie oznaczało zgodę na ostateczne odejście. Przecięcie ostatniego łącznika między tą osobą, a twoją duszą.
[...]
byłem ciężko pracującym klasowym klaunem. Do licha, potrzebowałem tego, bo jeśli się nie wygłupiałem albo nie tyrałem jak wół, przesadnie wszystko analizowałem. A jeśli
poważnie się zamyślałem, tonąłem.
[...]
W oczytanym mężczyźnie było coś niesamowicie pociągającego.
[...]
Postukał się po skroni.
– To bardzo przerażające miejsce w moim umyśle. Mam tu naprawdę sporo bezużytecznych faktów, ale wydaje mi się, że równoważy je masa pożytecznych informacji.
[...]
Kapitan prosił, bym była przed nim niczym otwarta księga, a przecież przez większość czasu bardziej przypominałam
zapieczętowany pamiętnik. Tylko ja miałam klucz, nigdy nikomu go nie udostępniłam. Szczerze mówiąc, nikt do tej pory nie chciał czytać moich myśli.
[...]
– Czasami musisz się ruszyć, gdy dusza podpowiada ci, by to zrobić.
[...]
matki tak po prostu mają, jeśli chodzi o ich dzieci. Usilnie się zamartwiają. Nasza relacja to niekończąca się pętla troski. Mama była w niej moją wierną towarzyszką – martwiliśmy się wzajemnie o siebie. Nieustannie.
[...]
Wszyscy codziennie nosimy jakieś maski. Niektórzy po prostu nie są tego świadomi. Lubię myśleć o maskach, jak o różnych wersjach danego człowieka. Ludzie są skomplikowani. Jesteśmy czymś więcej niż jedną osobą.
[...]
To zaskakujące, że przypadkowo można spotkać ludzi, którzy na zawsze zmienią twoje życie.
[...]
sami tworzymy nasze historie, przeszłość nas nie definiuje.
[...]
Szczyciłem się tym, że sam byłem szczęśliwy. Jasne, nie zawsze cechował mnie dobry nastrój i jak każdy miewałem kiepskie dni i noce – mimo wszystko wciąż jestem człowiekiem –
ale i tak miałem przeświadczenie, że szczęście to coś, co powinno znajdować się na pierwszym miejscu w moim życiu. Jeśli czułem, że się od niego oddalam, robiłem coś, co sprawiało, że znów było mi dobrze.
[...]
Było coś niebywale satysfakcjonującego w świadomości,
że komuś będzie lepiej, ponieważ jego droga skrzyżowała się dziś z moją.
[...]
rozstania sprawiają, że ludzie w siebie wątpią.
[...]
Wierzyłem, że gdy się powie o nich głośno, gdy dopuści się do głosu potwory, które trzyma się zamknięte w głowie – uwolnią się i ożyją.
[...]
– Jeżeli nigdy nie kochałeś kobiety, nigdy nie byłeś zakochany. To proste.
Wyszczerzyłem zęby.
– Nie zgadzam się z tobą w tej sprawie, bo to wcale nie jest takie łatwe. Jednak cały czas pojawia się we mnie to niesamowite uczucie. Nazywam to przebłyskami miłości. To chwile, gdy czuję połączenie z daną osobą. I to właśnie te przebłyski lubię najbardziej. Kiedy ktoś otwiera mi drzwi, bo mam zajęte dłonie albo kiedy dziecko zaczyna się śmiać i nie może przestać, czy kiedy starsza para idzie, trzymając się za ręce. W tych właśnie momentach czuję miłość. W tych chwilach jestem zakochany. Uwielbiam przebłyski miłości.
[...]
– Chciałem cię uszczęśliwić, przypomnieć ci, że bez względu na wszystko, bez względu na to, jak bardzo będzie boleć cię serce, możesz ponownie odnaleźć szczęście. Możesz kochać
siebie na tyle, by odnaleźć radość w życiu. Możesz podnieść się po porażce. Wiedziałem, że to niemożliwe, byś się we mnie zakochała, no przecież jestem zwykłym chłopakiem z Kentucky, ale miałem pewność, że ponownie możesz zakochać się w sobie. Ponieważ ta miłość nigdy za daleko nie błądzi.
W takim razie nie oczekuj, że twoje marzenia będą się rozwijać, gdy wyjdziesz za gościa, który nawet nie próbuje wymyślić sposobu na to, abyście oboje byli szczęśliwi.
[...]
Nigdy nie sądziłam, że mogę potrzebować, aby ktoś, kogo nawet nie znałam, przypomniał mi, co znaczy ponownie zakochać się w sobie.
Każda wspaniała opowieść rozpoczyna się od słów: „Dawno, dawno temu”. Chociaż historia wcale nie musi być znakomita. Te przeciętne również zaczynają się w ten sposób. Przynajmniej tak rozpoczyna się moja.
Życie nie dawało nam gwarancji wieczności. Obiecywało jedynie chwilę teraźniejszą, dlatego postanowiłam nią żyć, bo oprócz niej nie miałam nic innego. Nie istniało wczoraj, nie istniało jutro. Był tylko ten moment.