cytaty z książek autora "Karol Bunsch"
- Cóż wy wiecie o naszym Bogu, który jest Jedyny i Wszechmocny, że zuchwale przecie niemu bluźnicie?
- Nic nie chcę wiedzieć. Ale o tych, co go głoszą, wiem, że oszuści są. Głoszą, że miłość niesie, a mordują; mówią, że miłosierny, a grożą ogniem i karami. Wszechmocny mówicie? Po cóż kniazia pomoc mu potrzebna? Ze świątyń nas powyganiali jego pachołki, ołtarze i posągi powywracali. A nasi bogowie są wszędzie, mieszkają w drzewach, w wodzie, kamieniach. Nie potrzeba im złota jak waszemu.
Czas gorszy niż burza. Burza zniszczy, co słabe, a czas - wszystko.
Pamiętaj, że w życiu jak na łowach: ten najłacniej zwierza dostanie, kto się ukryć najlepiej umie. Ucz się nad sobą panować, jeśli panować chcesz nad innymi.
Ja walczę z takim bogiem, którego względy kupić, a usługi wynająć można!
Czasu potrzeba, by urósł dąb, co się każdej burzy oprze.
- Nie wiem, czy zdołam się nie lękać.
- Nie wiąż się z niczym, a będziesz wolny. Wolny nie boi się niczego.
Rozłąka jak ogień wypala, co nieistotne, a co trwałe rozżarza na nowo.
Ludzie po to naprawiają świat, by o nich mówiono, nie zaś po to, by lepszy był. Gdyby im na tym zależało, naprawialiby samych siebie.
[...] pozostał jako ostatni, czekając na swoją kolej słuchał charczenia konających. I on chciałby mieć to już za sobą, ale oprawca nie nadchodził. Po długiej chwili wstał i wszedł do jego izby, a widząc, że ten siedzi bezczynnie, zapytał:
- Czy zapomniałeś o mnie?
- Nie. Jeno zapłacili mi za truciznę, której starczyło na cztery porcje, a teraz nie ma nikogo z urzędu jedenastu, bo wszyscy poszli na pochód ku czci Dzeusa. Nawet na truciźnie chcą teraz robić oszczędności.
- Czy nie mógłbyś przygotować jej na kredyt?
- Tobie bym skredytował, gdyby nie to, że masz umrzeć. A gdy już umrzesz, to oni mi nie zapłacą, a mnie trucizna kosztuje.
- Tedy zawołaj któregoś z mych przyjaciół, którzy czekają przed więzieniem.
Oprawca wyszedł i wrócił po chwili w towarzystwie Polyeuktosa. [...] zwrócił się do niego:
- Mam prośbę do ciebie: w Atenach nawet umrzeć nie można za darmo. Zapłać temu człowiekowi za truciznę dla mnie.
W miarę jak dojrzewał jego rozum, coraz lepiej pojmował, że walka jedynie klęską skończyć się może, gdy nie zmierza do określonego celu, który zarazem kres jej stanowić musi.
...- Niesprawiedliwa jest śmierć.
- Tylko śmierć jest sprawiedliwa - (...) - bo wszystkim odmierza jednako. I życie jest więcej srogie niż niesprawiedliwe. Niesprawiedliwy może być jeno człowiek.
Dziwny twór niewiasta. Byle coś nowego, to leci jak ćma do ognia, by jutro zapomnieć nowej zabawki.
Uderzać należy niespodziewanie i całą potęgą, jak grom Zeusa, przed którym nikt się nie zdoła oslonić.
Kto chce zbadać wnętrze głazu, musi go rozgrzać, a potem polać zimną wodą. Wtedy pęknie. A nie masz takiego kamienia, by w nim rysy nie było.
Rozłąka, jak ogień, wypala, co nieistotne, a co trwałe rozżarza na nowo.
Kpię z niedorzeczności, którymi głupcy i oszuści zawsze zaciemniają sprawy ważne, by zyskać na znaczeniu i ciągnąć korzyści.
Rycerz niosący świętą lancę, oznakę władzy cesarskiej, przebywszy most zsiadł z konia i nie witając się z nikim stanął na uboczu. Książę i jego dostojnicy również zeskoczyli z siodeł i Bolesław podszedł do brzegu, czekając na zbliżającego się cesarskiego gościa. Stał samotny i ogromny, przybrany w łuskową zbroję, w pozłocistym spiczastym hełmie zakończonym tuleją, w której tkwiły białe czaple pióra. Wszyscy z napięciem patrzyli na zbliżające się powitanie.
Otto skinął na giermka, by mu przytrzymał strzemię, i stanąwszy na ziemi żywo podszedł do Bolesława. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Bolesław pochylił się w pokłonie, a Otto niespodzianie zarzucił mu ramiona na szyję i twarz przytulił do jego twarzy.
Na ten widok krzyk targnął powietrzem. Cesarz witał polskiego księcia nie tylko jak równy równego, ale jak brata.
Prawdę zna jeno Bóg, człeku wiarę dał. Ale dał też i rozum, którym choć ułomny, posługiwać się można i należy.
(...) trzeba być albo najsilniejszym, albo przyjacielem najsilniejszego.
Jak się niedowiem, to niechybnie prędko zdechnę z ciekawości.
Jedno jest pewne: tego, kto ma masło na głowie, nie należy wystawiać na słońce. (Posłowie).
- Idźcie stąd! Tutaj wasz Bóg was nie usłyszy. Wrócicie z pachołkami wywrócić tego Swantewita - zaśmiał się. - Albo zasypać to źródło. Zasypiecie tutaj, gdzie indziej wypłynie; nie znajdziecie go. Pójdą w lasy nasi bogowie, ale przyjdzie czas, że wrócą, gdzie byli.
Wzrastała w nim zawziętość; nigdy i nikomu nie pozwoli się wciągnąć w brud, choćby miał walczyć sam przeciw całemu światu.
Jeśli ci się uda bez plamy ostać, pomódl się za mnie. Jeno nietrudno pióropusz mieć czysty, a trudniej trzewice, gdy się po ziemi chodzi, a nie po niebie lata jako anioł. (...) Nie trzeba latać jak anioł, by uniknąć brudu, jeno pod nogi patrzeć.
Jeno klechom się zda, że Chrystus Pan po to Kościół swój stworzył, by ich trzosy napełnić. Ninie już na każde dwie owce jeden pasterz przypada, co i doić rad by, i skórę zedrzeć. Miałby się o kogo Chrystus Pan zastawiać, gdy dziś każdą godność w Kościele kupić można, papieskiej nie wyłączając.
Ludzie nigdy prawdy nie ciekawi... i słusznie, bo głupcowi lżej żyć.