cytaty z książki "Rytuał łowcy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Mówi się, że orgazm jest małą śmiercią. Co to za bzdura. To sen jest małą śmiercią, a śmierć jest wielkim snem.
Nie dam ci wódki – powiedział. – Porządne kobiety nie powinny
jej pić. Załatwię bimber.
Pomyślał, że samochodami jest jak z żonami. Gdy są nowe, kochasz je i nie możesz się na nie napatrzeć; potem przyzwyczajasz się, ale dobrze wam razem, świetnie się dogadujecie i traktujesz je z czułością; na końcu zaś zawsze jest tak samo- zaczynają sprawiać coraz więcej problemów i poprostu wkurwia.
Na kacu wszystko jest prostsze, mniej istotne. Bardziej przytłumione.
Och, nikt nie jest niezastąpiony, jak powiedział Ludwik XIV po śmierci Ludwika XIII (...).
Pielęgniarka przyszła, sprawdziła poziom kroplówki i wyszła. Chwilę później przyniesiono kolację: dwie kromki zwykłego chleba, plaster pasztetowej, małą kostkę zmrożonego na kamień masła i dwa plasterki ogórka. Wystawna uczta, nie ma co. Ciekawe, czy przestępcy, których wsadził, żywią się lepiej, czy gorzej? Mógłby się założyć, że lepiej.
(...) pasztetowa była nawet całkiem dobra. Dawno jej nie jadł, a to jedna z tych prostych, tanich rzeczy, które mają swój urok. Gdyby jeszcze była do tego musztarda...
Wieczne powodzenie nie przygotowało go do takiej chwili. Nie był przyzwyczajony do sytuacji, gdy katastrofa nadciąga nieubłaganie i nieuchronnie.
- Jedź, debilu! – zwyzywała jakiegoś taksiarza, który blokował jej drogę. Pieprzona toyota prius! Tacy zawsze jeżdżą, jakby hybryda zastępowała im jaja.
Wszyscy słyszeli chyba kiedyś opowieści o odwadze w obliczu śmierci, o harcie ducha i pogardliwej obojętności wobec nadciągającej kaźni. Ale czy były one prawdziwe? Czy rzeczywiście można nie pocić się z przerażenia w takiej chwili? A może, jak zwykle, wszystko zależy od okoliczności? I od konkretnego człowieka.
Paradoksalnie mniej energii psychicznej kosztowało go tkwienie w tym stanie niż próba zmiany.
Ciastka to coś, co jeszcze nigdy jej nie zawiodło. (...). Wolała raz na jakiś czas zjeść coś naprawdę dobrego niż opychać się bez ustanku pączkami, batonikami i czekoladą, jak to robią niektóre kobiety. Z innymi rzeczami było podobnie.
Wydawała się rozsądna i pogodzona ze swoim losem. Emanował od niej spokój z rodzaju tego często bijącego od ludzi, którzy zrozumieli, że nic już ich nie czeka i nie ma o co walczyć.
Pierwsze wrażenie… Intuicja… Obie te rzeczy bywają zawodne, zwłaszcza gdy ktoś próbuje na nie wpływać.
Pomyślał, że z samochodami jest jak z żonami. Gdy są nowe, kochasz je i nie możesz się na nie napatrzeć; potem przyzwyczajasz się, ale dobrze wam razem, świetnie się dogadujecie i traktujesz je z czułością; na końcu zaś zawsze jest tak samo – zaczynają sprawiać coraz więcej problemów i po prostu wkurwiać.
Każda historia kończy się źle, wystarczy tylko ją odpowiednio długo opowiadać. A jego historia ciągnęła się już naprawdę długo.
Wszystko tu było szklano-stalowe, pachnące nowością. Nawet sekretarka wyglądała, jakby ją przed chwilą wyjęto z pudełka.
Kawa: napój bogów, muza pisarzy i główne pożywienie prokuratorów… Bez kawy system prawny Rzeczypospolitej rozsypałby się w przeciągu trzech dni (...).
Przez cały czas trwania naszego związku to mnie zależało bardziej. Bardziej zależało, żebyśmy się spotykali; bardziej zależało, żebyśmy wzięli ślub. Ona się na to wszystko godziła chyba po prostu z braku lepszej opcji. No ale ile można samemu odbijać piłkę od ściany? W końcu mi się znudziło. Znudziło mi się w pojedynkę ciągnąć ten wózek. Ale kiedy odpuściłem, okazało się nagle, że nasze małżeństwo praktycznie nie istnieje, bo to ja byłem jego jedynym spoiwem.
Widzi pani, kiedy człowiek kończy wreszcie taką toksyczną, mocno go uwierającą relację, wyobraża sobie, że zaraz odnajdzie wielką miłość i będzie nareszcie szczęśliwy. A to nie jest takie proste. Zupełnie nie jest.
Wierzymy w coś, mimo że wiemy, że to nieprawda. Wierzymy, bo ta wiara podoba nam się znacznie bardziej niż niewiara. Podoba nam się nadzieja, którą daje, poczucie sensu i wagi naszego życia, podoba nam się to sto razy mocniej niż goła niczym pręt zbrojeniowy wystający ze zburzonego domu prawda.
Żyjemy w świecie pełnym iluzji i mimo że gdzieś w głębi duszy zdajemy sobie sprawę, że są nieprawdziwe, mimo iż podejrzewamy to, przeczuwamy, nie przeszkadza nam to w nie wierzyć. I nie chodzi tu tylko o religie, chodzi o wszystko.
Bo czy na przykład miłość, ta opiewana w książkach i filmach prawdziwa miłość, tak naprawdę istnieje? A przecież w nią wierzymy. A skoro w nią wierzymy, to jednak istnieje. A wszystkie sensy, które nadajemy swojemu bezsensownemu życiu – z nimi jest podobnie. Cały świat, całe nasze życie opiera się na tej jednej uniwersalnej zasadzie: jednoczesnej prawdziwości i nieprawdziwości.
Bo jeśli nadal żyjemy, ale nie jesteśmy już sobą, to tak naprawdę żyje już ktoś inny, nie my.
Dawne obrzędy nie umierają, przekształcają się tylko, a ich forma trwa dłużej niż zapominana treść".
W brudnych, rozczłapanych butach chodzą zawsze wariaci, zauważyła pani? - Nie zwróciłam uwagi. Ale będę o tym pamiętała. - Naprawdę. Niech się pani przyjrzy następnym razem. Kaczyński chodzi w takich butach. I co, normalny jest?".
To sen jest małą śmiercią, a śmierć jest wielkim snem.
To sen jest małą śmiercią, a śmierć jest wielkim snem. Czasami pragniemy jednego, bo tęsknimy za tym drugim.
Moc, to jest najważniejsze. Musi odnaleźć kogoś, kto jest pełny- jak to się nazywało?- mana, życiowej mocy, energii witalnej, siły fizycznej i psychicznej.