cytaty z książki "Zmorojewo"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Gdy człowiek czegoś bardzo pragnie, wysyła sygnały otaczającej go rzeczywistości i jeśli te sygnały są wystarczająco silne, świat mu odpowie.
Mówisz, że jesteś w jakiejś sytuacji wbrew swojej woli. Gdybyś nie był dzieckiem, zrozumiałbyś, że na tym polega większość czasu, jaki dano ci na tym świecie.
Ludzie są prości. Patrzą na to, co ogromne, co zawęża im pole widzenia. Nawet im do głowy nie przyjdzie, że to, co wielkie, ma jedynie przysłonić coś [...] o wiele potężniejszego.
[...] na dłuższą metę nic w życiu nie zostaje takie jak dawniej i że moment, w którym człowiek zaczyna sobie zdawać z tego sprawę, stanowi smutną granicę dorosłości; po jej przekroczeniu zaś zawsze czuje się odrobinę nieszczęśliwy".
Nic nie umiera. Energia jest wieczna. To wszystko się odrodzi. W innym czasie, w innym świecie.
Pragnął, aby wszystko było jak dawniej. Coś w środku mówiło mu jednak, że na dłuższą metę nic w życiu nie zostaje takie jak dawniej i że moment, w którym człowiek zaczyna sobie zdawać z tego sprawę, stanowi smutną granicę dorosłści, po jej przekroczeniu zaś zawsze czuje się odrobinę nieszczęśliwy.
-Co tutaj robisz? Zadał najnaturalniejsze według niego pytanie w tej sytuacji.
-Jestem na spacerze z Pudzianem i Harrym Potterem.
Dla człowieka zawsze są najważniejsze jedna czy dwie osoby, nawet w obliczu końca świata.
Przeczytał prawie wszystkie dostępne na rynku książki Stephena Kinga, co było nie lada wyczynem, bo dla Stephena Kinga sens życia najwyraźniej stanowiło pisanie w piorunującym tempie okropnie długich powieści.
...człowiek jest taką istotą, która zawsze instynktownie będzie trzymać z wygranym.
Kościoły mają tylko odwracać uwagę. Wysokie, strzeliste, górujące nad miastami budynki, małe rączki, które próbują dosięgnąć mieszkającego w niebie Boga niczym kociak twarzy swojego pana.
Kochała go. Teraz to wiedziała. Był jedynym mężczyzną, którego w życiu obdarzyła uczuciem, jedynym, który był taki, jaki powinien być mężczyzna, jak skała, na którą należało się codziennie wspinać, zimną, stabilną, nieruchomą, ale rzucającą głęboki cień. Inni mężczyźni zawsze wpadali przy niej w histerię. Okazywali słabość. Na jej oczach przeistaczali się w małe, wijące robaki, prosząc, aby nie zabierała swoich rzeczy, oferując tanie pierścionki zaręczynowe, płacząc lub po pijaku klnąc przez telefon. On nie. On był zawsze ponad nią, spokojny i majestatyczny jak góra.
Kochała go, a on wytarł w nią ręce jak w szmatę. Rzucił na pożarcie. Zdeptał. Napluł na nią, chociaż ona poświęciła mu całe swoje życie, czas, swoje ciało. Ale to jeszcze nie było najgorsze.
Najgorsze było to, że oszalał. Ten człowiek, na którym mogła się oprzeć (...) okazał się jamą pełną kipiącego błota (...). Nieporządkiem. Tunelem do świata, w którym wartości, jakie wyznawała i jakie tworzyły ją samą, obracały się w nicość.
Wziął wszystko w dłonie i paroma szybkimi ruchami rozdarł to na kawałki jak kartkę papieru.
Teraz mogła zrobić już tylko jedno, aby wszystko posklejać. Gdy uznała, że to jedyne rozwiązanie, uspokoiła się.
Szedł drogą. Z drugiej strony. (...) W końcu złapała równy, spokojny oddech. Szła prosto. Porządek wrócił.
Owszem, mieli eliksiry, ale została ich odrobina, tylko tyle, aby dać je wojownikowi, komuś, kto jest dużo bardziej obeznany w walce z ciemnością niż polski policjant, którego szczytem możliwości bojowych było wlepienie mandatu podpitemu studentowi albo wystrzelenie gumowej kuli w kierunku nastoletniego stadionowego chuligana.
Facet, który prowadzi mój ulubiony program w telewizji, chciał mnie zabić.