cytaty z książek autora "Willigis Jäger"
A więc, co jest sensem naszego życia? Co nadaje naszemu krótkiemu i nieznaczącemu życiu istotną jakość? Odpowiedź może brzmieć tylko tak: bycie w pełni człowiekiem. Ta prarzeczywistość, którą my, ludzie Zachodu, nazwaliśmy Bogiem, chce we mnie (czy jeszcze lepiej: jako ta struktura, w tym czasie i w tym miejscu) iść przez tę ziemię. Na Wschodzie mówi się: "Poprosiłem drzewo migdałowe, żeby opowiedziało mi o Bogu. Wtedy ono zakwitło". Poprosiłem jakiegoś człowieka, żeby mi opowiedział o Bogu. Wtedy on stał się w pełni człowiekiem; człowiekiem ze wszystkimi swoimi możliwościami, które mu zostały dane. Ta myśl pobrzmiewa też u Pawła z Tarsu, gdy powiada: "Chwalcie Boga w waszym ciele" (1 Kor 6,19).
W tej świętej czci wobec samego siebie jest też zawarta święta cześć wobec wszystkiego widzialnego, wobec każdego źdźbła trawy i każdego owada. To doświadczenie przychodzi razem z niesłychaną pokorą i głębokim poznaniem, że tutaj leży właściwa jakość życia jednostki i gatunku homo sapiens. Wszyscy służą jednemu. "Jak cudownie – noszę wodę, rąbię drewno!" (zen). "Rozłupcie kawałek drewna, a ja tam jestem. Podnieście kamień, a mnie znajdziecie" (Jezus, ewangelia Tomasza). Frère Lorenz, francuski braciszek, formułuje to jeszcze konkretniej: "Nie odwrócę ani jednego naleśnika, nie pomyślawszy o Bogu". Nie chodzi przy tym o myślenie o Bogu, lecz o egzystencjalne uświadomienie sobie tego, co boskie, co manifestuje się jako ta właśnie struktura i jako ta właśnie praca.
Tak rozumiana duchowość prowadzi poza wszelkie wyznania wiary i konfesje. Jest transkonfesyjna. Religia jest codziennością, a codzienność jest religią. Religia nie jest czymś oderwanym od życia, jest jego spełnianiem. Trzeba to odkryć na nowo (s. 61-62).
Parafrazując słynne powiedzenie niemieckiego teologa, Karla Rahnera: Człowiek przyszłości będzie człowiekiem przebudzonym albo go wcale nie będzie. Rahner powiedział: "W przyszłości człowiek pobożny będzie mistykiem, kimś, kto czegoś "doświadczył", albo już go nie będzie". To zdanie rozwinął jeszcze w czasie rozmowy w prywatnym kręgu współbraci. Podkreślił, że chrześcijaństwo, jeśli nie jest nastawione mistycznie, nie ma szans przetrwania i wymrze. Uzasadniał to tak: "(…) ponieważ pobożność jutra nie będzie się opierać na powszechnym przekonaniu i religijnym zwyczaju, dotychczasowe doświadczenie religijne jest więc tylko wtórną tresurą na potrzeby zinstytucjonalizowanej religii. Mystagogia musi przekazywać właściwy "obraz Boga" – doświadczenie, że przepaść człowieka jest przepaścią Boga" (s. 58).
Być w pełni człowiekiem
Przemiana rozpoczyna się w nas. Rozpoczyna się w naszym ciele, w codziennych czynnościach: również w tęsknocie za relaksem, zdrowiem, stanem wellnessu. Zadaniem religii oraz dróg duchowych jest przyjmowanie i kultywowanie tych impulsów. Rozwój mądrości i świadomości – oto droga do sensu i dobrej jakości życia. Prawdziwego postępu człowiek może oczekiwać tylko ze swego wnętrza, gdy "zstąpi do głębi duszy". Tam doświadczy jedności wszystkich stworzeń i miłości dającej ostoję. Dzięki temu doświadczeniu przemieni się od wewnątrz. Poczuje się włączony w porządek i harmonię stworzenia, poczuje, że – właśnie w swej cielesności – jest epifanią tego, co boskie. Dlatego może wszystkiemu wyjść na spotkanie z życzliwością i miłością (s. 61).
Prawdziwa religia – pieśń życia
Mistyczna duchowość, taka jaka występuje w doświadczeniu duchowym, zaczyna się (…) tam, gdzie kończy się wyznanie wiary. Duchowość mistyczna jest samym życiem, wiara zaś wymaga wyznania i refleksji. Duchowość mistyczna tonie w bożym bycie. Wyznania wiary muszą tworzyć formuły i obrazy, i muszą się nimi posługiwać. Duchowość mistyczna jest doświadczeniem tego, co chcą powiedzieć obraz i słowo. Wyznania wiary próbują wyjaśniać, interpretować, regulować. Duchowość mistyczna jest prawdą, która się spełnia jako życie, jest przygodą, która nazywa się życiem, ba, jest tańcem samego życia. Wyznania wiary budują świątynie i kościoły, w których wznosi się modły do Boga. Duchowość mistyczna rozgrywa się w codzienności, ponieważ to ciało, ten kosmos – są świątynią, w której spełnia się Bóg. Prawdziwa religia rozjaśnia tajemnicę, którą my sami jesteśmy: życie Boga! Niczego nie trzeba wyznawać, o nic nie trzeba prosić, trzeba tylko żyć Bogiem.
Prawdziwa religia nie zna miejsca kultu. Prawdziwie religijny człowiek to wygnaniec, wagabunda, który jest w domu wszędzie i nigdzie. On sam jest przecież objawieniem Boga. Nie ma miejsca, gdzie nie objawiałby się Bóg. Bóg nie jest czczony tu czy tam, on staje się i od-staje w każdej chwili w nas i w rzeczach. Dlatego wyznanie wiary musi się załamać, zanim naprawdę stanie się religijne. Prawdziwa religia jest pieśnią życia. Śpiewa w każdym z nas swoją jednorazową i niepowtarzalną melodię. Im mniej jej przeszkadzamy naszymi wyobrażeniami o Bogu i świecie, tym czyściej rozbrzmiewa (s. 60-61).
Stary paradygmat brzmiał: "Jesteśmy istotami ludzkimi, które czynią duchowe doświadczenia". Nowy paradygmat powiada: "Jesteśmy istotami duchowymi, które czynią ludzkie doświadczenia" (s. 110).
STYCZEŃ
1. Sens życia jest tu i teraz. Teraźniejszość jest wiecznym teraz Boga. Pełnia Boga, pełnia życia jest tu i dziś, a nie dopiero jutro.
2. Czas jest ruchem świadomości. Gdy ten ruch ustaje, nie ma czasu.
3. Wieczność nie jest czymś, co nadejdzie później. Wieczność nie jest bardzo długim czasem. Wieczność jest tym wymiarem tu i teraz, który przekracza wszelkie koncepcje i kategorie, także te na temat czasu i przestrzeni.
4. Człowiek dopiero wtedy jest naprawdę człowiekiem, gdy w bezczasowości może istnieć w czasie jako określone indywiduum - gdy przeżywa te aspekty jako jedność - gdy istnieje w jednoczesnym doświadczaniu fali i morza.
5. Wszystkie zjawiska, które pojawiają się w naszej świadomości, podobne są do snu. To my śnimy i dopóki śnimy, dopóty utożsamiamy się z naszymi snami. Wszystkie istoty dadzą się porównać do sennych obrazów, które wytwarza śniąca świadomość. Jednostki są tylko snami świadomości.
6. To, czym jesteśmy w samej głębi, jest bezczasowe. Jedynie pojawia się w czasie i w formie. Zmienia ubranie, ale nie istotę. To, czym jesteśmy w samej głębi, nie rodzi się ani nie umiera. Rodzi się zawsze tylko prarzeczywistość.
7. Ego jest zlepkiem psychicznych czynności, tworzą one całość dzięki pamięci. Twór ten kreuje sobie dopiero przedmiot. To jest powód naszego dualistycznego ujęcia świata.
Mnie chodzi o to, żeby dzisiejszemu człowiekowi na nowo udostępnić stare prawdy wiary. Bardzo wielu ludzi zostawiło po prostu za sobą naiwne dziecinne wyobrażenia o Bogu i odwróciło się od Kościoła. Nie można im z tego powodu robić wyrzutów, ponieważ w kościołach nie ma prawie nikogo, kto by się starał doprowadzić ich do religijnej dorosłości. Bóg z psalmów i starotestamentowych opowieści jest Bogiem nomadów, rolników. Słownictwo, którym dysponowali Ojcowie Kościoła, pochodziło z filozofii greckiej. Zostało w większym lub mniejszym stopniu przejęte przez scholastykę i neoscholastykę. Ale nie sposób mówić jej językiem o Bogu w globalnym społeczeństwie przemysłowym i medialnym. To nie jest język, który pasuje do naszych czasów. Nie wyraża on naszego podejścia do życia, naszego myślenia, naszych trosk i potrzeb. Jesteśmy zniewoleni przez pracę, zadania, zainteresowania, plany i przyjemności. Czas jest towarem deficytowym. Mamy inny obraz kultury, inne katastrofy, inne polityczne struktury i organizacje. One zmieniły również świat naszych wyobrażeń religijnych. Dokonaliśmy przełomowych odkryć naukowych, które pozwalają nam zupełnie inaczej stawiać kwestie teologiczne i odpowiadać na nie w inny sposób. Ale Kościoły i teolodzy często tego nie dostrzegają (s. 202-203).
Wydaje mi się, że nadszedł czas, by chrześcijański gmach wiary znów wesprzeć mistyką. Ken Wilber znalazł trafny obraz opisujący tę sytuację. Krzątanina i pracowitość teologii są jak przestawianie mebli na jednym piętrze. W ogóle nie bierze ona pod uwagę możliwości przeprowadzki na wyższe piętro lub podwyższenia budynku. Do tego potrzeba duchowego doświadczenia. Przy tym chciałbym współpracować (s. 202).
U kresu życia
nie dzierżymy w rękach
swoich osiągnięć ani dzieł.
Będziemy musieli przede wszystkim
zadać sobie pytanie,
ile kochaliśmy.
Staram się jedynie zaproponować człowiekowi XXI wieku taką interpretację prawd wiary, która pomoże mu pokonać lęki i wątpliwości, i nie skaże go na samotną wędrówkę w poszukiwaniu sensu życia. Coraz częściej ludzie cierpią na depresję, coraz rzadziej udaje im się znaleźć w życiu trwały sens. A brak poczucia sensu prowadzi do choroby. To wyzwanie dla Kościoła. Jego zadaniem jest pokazać człowiekowi perspektywę sensu - ale Kościół zdaje się nie docierać do człowieka. Utrwalone przez wieki mityczne obrazy wymagają współczesnej interpretacji. Również moralne zobowiązania, ustanawiane przez Kościół, nie dadzą się bez problemu zrozumieć. Czas najwyższy na odwrót od myślenia "albo - albo": Bóg - diabeł, niebo - ziemia, ciało - duch, grzech - łaska. Religie Wschodu mogą nam pomóc poszerzyć nasz horyzont (s. 205).