cytaty z książek autora "Craig Russell"
Tak to jest na starość, młodzieńcze. Świat kurczy się coraz bardziej, aż staje się tylko cieniami, które przesuwają się za twoimi drzwiami.
Boję się, ale nie tak bardzo, jak myślałem. Nie jestem dobry i nigdy nie byłem, więc tak będzie lepiej.
- Co takiego jest we mnie, że tak bardzo mnie pani nie lubi ?
- Nie zastanawiałam się nad panem aż tak szczegółowo. Ale skoro pan naciska, to nie jest tak, że nie podoba mi się w panu coś konkretnego. Chyba najbliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że nic mi się w panu nie podoba.
Wszyscy jesteśmy zarażeni potencjałem szaleństwa i czynienia zła, ale tylko kruche psychiki padają ofiarą jego w pełni rozwiniętej formy.
Podczas wojny wielu z nas się pogubiło, zmieniliśmy się do tego stopnia, że nigdy byśmy się o to nie podejrzewali. Staliśmy się kimś, kim za wszelką cenę nie chcieliśmy się stać. Ale to inni rozdali nam takie karty. A my teraz musimy ugrać mimi, ile się da. (...) nic nie wymaże rzeczy, które robiłem, podczas wojny. Ale trzeba spróbować żyć dalej. Odnaleźć szczęście.".
Nie pozwól, żeby historia twojego życia określała, kim jesteś albo kim się staniesz.
Przypomniał sobie to, co powiedziała, że Norddeich należy do jego przeszłości. Uświadomił sobie, że ona też do niej należy, że nie powinna się zmienić, postarzeć, umrzeć...
Przypomniał sobie, co czuł, kiedy rozpadło się jego małżeństwo – został zmuszony do rozpoczęcia nowego życia, podczas gdy chciał tylko powrotu dotychczasowego.
- Czego pan chce?
- Spokojnego życia, pieniędzy, pięknej dziewczyny u boku i poczucia wewnętrznej harmonii.
Dociekliwy umysł nie słabnie w zamknięciu, po prostu dostosowuje zakres badań do mniejszego wycinka.
Straciłem sympatię do bohatera-,, Umówiłem się z Elsie, pielęgniarką,która tak troskliwie zajęła się moją poturbowaną łepetyną na randkę w Trocadero. .......................................Pociągnąłem Elsie łagodnie w kierunku ciemnego wylotu uliczki,dokąd nie sięgał osnuty mgłą krąg światła latarni ulicznej. Pocałowałem ją, po czym podkasałem jej spódnicę, a ona zaprotestowała. Ale zbyt mało zdecydowanie. Później, gdy wynurzyliśmy się z ciemnego zaułka, trochę płakała i musiałem ją pocieszać. Kazała mi obiecać, że znowu się z nią spotkam, i powiedziałem, że zobaczymy się w następny weekend. Obiecałem, ale było to kłamstwo i oboje o tym wiedzieliśmy.
Otóż dla mnie zbieg okoliczności to coś podobnego do socjalizmu: sympatyczna idea, sprawiająca dobre wrażenie z oddali ale po bliższej inspekcji mało wiarygodna.
Jednak jeśli chodzi o zbiegi okoliczności , nauczyłem się jednego: mają paskudny zwyczaj wracać i szczypać nas w dupę.
Czytanie podsuwa wiele pomysłów, czasem dobrych, czasem złych. I jeszcze więcej głupich.
Przesądy w jednym mają rację: diabła trzeba zaprosić, by przekroczył próg.