cytaty z książek autora "Dominika van Eijkelenborg"
Strata. Kiedy twoje serce jęczy z bólu. Kiedy nic nie może wypełnić tej pustki. Kiedy wszystko traci sens i znaczenie. Najgorsza ze strat. Ta świadomie wybrana.
Na początku musi być chaos. Chaos, który zmusza Cię do zrzucenia maski, przełamania barier, zburzenia murów, które wybudowałeś wokół siebie, by chronić się przed tym, co może zadać ból. Chaos, który jest jak potężny sztorm dewastujący fasady, wszystko, co w tobie nieprawdziwe, wszystko, co jak narośl nabyta w trakcie życia. Aby móc stanąć z miłością twarzą w twarz, gdy się jest nieuzbrojonym i bezradnym, znów niewinnym. Aby móc zostać pokochanym takim, jakim jesteś naprawdę, aby móc pokochać najczystszą częścią duszy, tą nieskażoną jeszcze dotykiem zewnętrznego świata, nieokaleczoną ranami, które nigdy nie miały okazji się zagoić, niepooraną bliznami, które pozostawiło życie, niezbezczeszczoną brudem, który przykleił się, gdy próbowałeś przejść przez życiowe bagna. Jest w tobie ten czuły punkt, to specjalne miejsce, które nadal jest zdolne kochać, a ty boisz się obnażać ów czuły punkt, bo jest tak delikatny i wrażliwy, że aby go chronić, budujesz wysokie ściany i skrywasz się w pancerzu, robisz wszystko, by zapomnieć o jego istnieniu. Gdy trafiasz w epicentrum chaosu, jego żywioł zdziera z ciebie warstwy, które nałożyło życie. Najpierw bronisz się jeszcze, bo czujesz ból, rzucasz się na wszystkie strony, ślepo wymierzając ciosy, raniąc siebie samego i wszystko dookoła. A potem poddajesz się z wycieńczenia, padasz na kolana i pozwalasz, by chaos wirował w swoim szaleńczym tańcu. I kiedy opada kurz, wyłaniasz się z niego bezbronny, obdarty z wszystkiego, co posiadałeś na swoją obronę, a mimo wszystko silniejszy niż kiedykolwiek. Odsłaniając swoje najczulsze miejsce, ów czuły punkt, w który będzie celował wróg, odwracasz jego uwagę od nowej siły, którą dysponujesz.
Ludzie myślą, że podążanie za głosem serca to zawsze niezwykła piękna przygoda, fanfary i płatki róż pod stopami, fajerwerki i wiatr w rozpostartych skrzydłach. Pomyłka. Droga, którą wskazuje nam głos serca, prowadzi często przez bagna i grzęznące piaski, przez szkliste szczyty, które kaleczą stopy, wzdłuż niebezpiecznych krawędzi tuż nad przepaścią. Podążanie za głosem serca to pot, krew i łzy. I samotność, bo w rezultacie musisz przejść przez to sam.
To ciekawe, że tak zaciekle walczymy z najbliższymi ludźmi, że potrafimy się tak zajadle zranić. Pewnie dlatego, że wiemy, iż zawsze nam wybaczą, zawsze będą gotowi nas przyjąć. Żyjemy w głębokim przekonaniu, że w końcu pogodzimy się mimo wszystko. Nie da się jednak pojednać, gdy ludzi rozdziela śmierć.
Rozczarowanie to nic innego jak odczarowanie naszych nierealistycznych oczekiwań wobec ludzi, zdarzeń, sytuacji, siebie samych. Zawody są częścią życia, nieuniknioną i niedocenianą.
Życie jest za krótkie na wątpliwości, lęki i żale. A szczególnie na nieodpowiednich ludzi.
Myślisz, że miłość to skrzydła, które uniosą cię, gdy skoczysz. Ale w rzeczywistości miłość jest tą przepaścią, w którą skaczesz. Przepaścią z twardym dnem. I zwykle za późno orientujesz się, że spadasz, a nie lecisz.
I kiedyś spróbuję Cię odnaleźć. Bo nic i nikt nie odchodzi na wieczność, nic i nikt po prostu nie znika. Przybiera jedynie inną formę. Przeradza się w coś innego. Jak deszcz.
Nienaprawione błędy lubią powracać w innej formie, by nam wspomnieć nasze grzechy, za które nie odpokutowaliśmy.
Rodzisz się w jeden dzień. W jeden dzień umierasz. I to, co pomiędzy, też mija jak jeden dzień. To wszystko, co mamy. Ten dzień. Dziś. Więc spraw, żeby się liczył.
Jeśli ludzie sami czegoś nie zepsują,to dla odmiany psuje to życie.
Dlaczego najpiękniejsze rzeczy w życiu muszą być okraszone tym smutkiem, świadomością przemijania, strachem przed stratą? Dlaczego wszystko nosiło to znamię wypalone bólem?
Czasem trzeba zadać ból tym, których kochamy, by ochronić ich przed jeszcze gorszym cierpieniem.
Nie da się wrócić do tego, co świadomie porzuciliśmy na pastwę czasu. Nie da się ruszyć w przyszłość, zabierając ze sobą jednocześnie przeszłość. Żeby wzbić się wyżej, trzeba zrzucić balast, uwolnić się od niepotrzebnego ciężaru, podjąć ryzyko upadku, na który może nie jesteśmy gotowi.
Ludzie nie zawsze chcą znać prawdę, a nawet jeśli ją znają, uważają za niedostatecznie ładną i wybierają iluzję.
...kobiety tracą głowę dla niegrzecznych facetów, a za mąż wychodzą za tych porządnych.
Najśmieszniejsze jest to, że tak naprawdę każda miłość przypomina kicz. Wszyscy jesteśmy tacy sami, gdy się zakochujemy, niezależnie od wieku, stanu konta bankowego, wykształcenia. Wszyscy zakochujemy się w ten głupi, kiczowaty, przesłodzony, melodramatyczny sposób, dajemy się omotać, pozwalamy, by świat się zacieśnił do jednej osoby, by się wokół niej obracał, aż do mdłości, aż do zawrotów głowy. Ci, którzy usilnie próbują udawać, że zakochują się w jakikolwiek inny sposób, że ich miłość jest bardziej wyrafinowana, są żałośni.
Mówią, że największą siłą napędzającą nasz byt jest miłość. Ale to kłamstwo, iluzja, życzeniowe myślenie. Miłość, choćby nie wiem jak silna, jest niczym w obliczu śmierci. Miłość więdnie, zmienia się, słabnie, czasem odchodzi, zaniedbana i skulona pod naporem ciosów. Nie, to nie miłość napędza nas do życia. To śmierć. Śmierć zawsze przychodzi, jest niezmienna, nieubłagalna, konsekwentna i nie ulegająca wpływom.
Chodzi o to napięcie, przyjemne napięcie, które nadaje nowy kolor szaremu, nudnemu życiu, o te parę minut szaleństwa, które sprawiają, że serce znów bije mocniej, ale przede wszystkim o to uczucie, że ktoś cie potrzebuje, że jest się ważnym, tak ważnym dla kogoś, że przełamuje wszystkie zasady, by z tobą być. Bardzo ekscytujące i romantyczne zarazem - pułapka, w którą łatwo wpaść, gdy jest się samotnym i znudzonym. Twoje życie nagle zmienia się w fascynujący film. Tylko z tą różnicą, że to nie jest film i nie będzie szczęśliwego zakończenia.
Niewidoczne nie oznacza nieistniejące. Czasem to, czego nie widzimy, istnieje w nas najbardziej.
Najśmieszniejsze jest to, że tak naprawdę każda miłość przypomina kicz. Wszyscy jesteśmy tacy sami, gdy się zakochujemy, niezależnie od wieku, stanu konta bankowego, wykształcenia. Wszyscy zakochujemy się w ten sam głupi, kiczowaty, przesłodzony, melodramatyczny sposób, dajemy się omotać, pozwalamy, by świat się zacieśnił do jednej osoby, by się wokół niej obracał, aż do mdłości, aż do zawrotów głowy(...).
Uważał, że wśród jego rówieśników panował kult radości. Żeby być fajnym, trzeba było być nieustannie szczęśliwym i dowody na to nieustające szczęście rozsyłać po całym świecie poprzez portale społecznościowe, przyklejać sobie szeroki, plastikowy uśmiech, mieć bujne życie towarzyskie i jak najdłuższą listę znajomych w telefonie. Jeśli byłeś smutny, samotny, jeśli nosiłeś choćby najmniejsze znamię bólu, stawałeś się trędowaty.
Zabawne, jak inaczej wyglądają i pachną dobrze znane, stare miejsca, gdy wracasz do nich po przeżyciu czegoś niezwykłego. Nagle wszystko zdaje się odmienione, choć wciąż jest dokładnie takie samo. Jedyne, co się zmieniło, to ty.
Mówią, że czas leczy rany, lecz ja wierzę, że czas je jedynie dezynfekuje. Im więcej go mija, tym mniejsze ryzyko, że wda się zakażenie. Rana pozostaje raną, ból bólem, a strata stratą.
Myślisz, że decyzja, by być razem, podjęta w pięknych romantycznych okolicznościach, zapewni twojemu związkowi gwarancję szczęścia i długotrwałości. Nic bardziej mylnego. To postanowienie, by pozostać ze sobą, powzięte w najciemniejszych i najtrudniejszych chwilach, jest jej siłą. I my zdecydowaliśmy. Mimo wszystko.
Ludzie i psy przychodzą do naszego życia nie bez przyczyny (...) Myślimy, że odchodząc, zostawiają w nas puste miejsca. A przecież jest odwrotnie. Rodzimy się opustoszali. Ci, którzy przychodzą do naszego życia i z niego odchodzą, zostawiają odłamek siebie. Pozostają na zawsze częścią nas (...) jesteśmy zbudowani z fragmentów innych żyć (...).
Żyłam we własnoręcznie zaprojektowanej bajce, jak w bańce mydlanej, na powierzchni której światło pozostawiało tęczy ślad. Jednak z tego jak krucha jest bańka unosząca się w powietrzu, zdajemy sobie sprawę dopiero wtedy, gdy zderza się ona z twardą krawędzią życia. I pryska pozostawiając po sobie mokrą plamę i smak mydła w ustach.
Niewidoczne nie oznacza nieistniejące.
Ale tak łatwo jest kochać kogoś, z kim nie trzeba dzielić brzydszej strony życia, z kim nie trzeba zmagać się z pułapkami codziennej rutyny. Tak łatwo. Tak przyjemnie. Tak nęcąco.