cytaty z książki "Cesarz Nihon-Ja"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Cóż, moja mamuśka miała takie powiedzenie: ,,Wygląda jak kaczka, kwacze jak kaczka i człapie jak kaczka, więc to pewnie kaczka."
- Tkwi w tym głęboka mądrość - stwierdził Halt. - Tylko co wiekopomne słowa twej matki mają wspólnego z naszą sytuacją?
Gundar wyjaśnił niespiesznie:
- Wygląda to na kanał. Znajduje się we właściwym miejscu. Gdybym ja miał kopać, tutaj właśnie bym go wykopał. A więc...
- A więc to przypuszczalnie właściwy kanał? - podpowiedział Selethen.
Gundar zaśmiał się.
- No, chyba że kaczka - stwierdził.
Czyż nie lepiej spokojnie znosić przeciwności losu, niż skargami na nie utrudniać życie sobie oraz innym?
Nim zdążył pomyśleć, odezwał się: - Halt? Śpisz? - Śpię. - Ton wypowiedzi złożonej z jednego słowa nie pozostawiał wątpliwości: towarzysz nie miał ochoty na pogawędkę. - Oj, przepraszam. - Cicho bądź. Will nie był pewien, czy powinien przeprosić jeszcze raz, ale zdał sobie sprawę, że przecież właśnie kazano mu siedzieć cicho, toteż zamilkł. Spojrzał w otwarte okno. Pojawił się w nich blask księżyca. Ziewnął rozdzierająco i już po chwili zasnął smacznie, pomimo całego zadumania nad własnym losem. Spał jednak zaledwie kilka minut, kiedy obudził go głos Halta. - Willu, czy śpisz? Natychmiast otworzył oczy, gotów do zmierzenia się z każdym niebezpieczeństwem. W następnej chwili uświadomił sobie, że Halt odezwał się głosem całkiem spokojnym, nawet jakby z lekka rozbawionym. Rozluźnił mięśnie. - Owszem, spałem - oświadczył, z lekka nadąsany. - Ale teraz już nie śpię. - O, popatrz. To nie inaczej, jak ja przed chwilą - odparł Halt złośliwie. - Dobrze ci tak. Po czym brodaty zwiadowca przewrócił się na drugi bok, podciągnął kołdrę pod brodę i usnął.
Kto pyta, nie błądzi. Kto nie pyta, nigdy się nie dowie.
- Nie mówiąc o tym, że Halt jest w stanie przypalić wodę, kiedy bierze się za gotowanie - rzucił.
Bez ryzyka nie mamy szans na zwycięstwo. Rzecz w tym, by podejmować takie ryzyko, które się opłaci.
- Jeśli wszystko za mnie uczynią (...) czego ja sam zdołam się nauczyć?
[...] postąpili tak, jak postąpiłby każdy rozsądny wojownik.
Odwrócili się i uciekli.
- Niełatwo jest się pożegnać, Kurokumo. Lecz ty i ja na zawsze pozostaniemy razem. Spójrz w umysł swój i wniknij w serce, a zawsze mnie tam znajdziesz.
-No... Będą się żenić. To znaczy, Horace z Evanlyn. Co ty na to? - Will potrząsnął w zadumaniu głową.
-Też się cieszę [...]
-Bo wiesz... - umilkł, jakby chciał się umocnić w swym postanowieniu, po czym dokończył:- Może i my powinniśmy się nad czymś takim zastanowić.
Nagłym ruchem cofnęła się, postąpiła krok do tyłu.
-Powinniśmy się nad czymś takim zastanowić? - [...] - To niby mają być osiadczyny?
-No... ja... Wiesz... - wykrztusił Will.
- Wybacz - przeprosił go Will. - Nieco później, wieczorem, zajmę sie uczeniem ojca, jak robić dzieci.
- Tak, jestem Halt - oznajmił. - Chciałbym jednak mieć wszystkie żebra w całości, jeśli można prosić.
Lepiej przygotować się na najgorsze. Dzięki temu nawet gdy się najgorsze zdarzy nie czeka nas rozczarowanie.
Im bezwstydniejsze kłamstwo tym chętniej ludzie dają mu wiarę.
- Cóż, moja mamuśka miała takie powiedzenie; "Wygląda jak kaczka, kwacze jak kaczka i człapie jak kaczka, więc to pewnie kaczka".
- Tkwi w nim głęboka mądrość - stwierdził Halt.
- Aha, to znaczy, że my nie jesteśmy cenni? - podsumował Will, udając oburzenie.
Horace zerknął na niego.
- Skąd znowu, nie to miałem na myśli. Ale was jest dwóch, więc jakby jeden skręcił kark, to zawsze zostaje nam drugi zapasowy - odparł stanowczym tonem.
-Obowiązek wzywa, a to bezlitosny pan. Ale powiadam, kusi mnie.
-Nigdy Cię nie nienawidziłam - zaprotestowała Alyss, na co Evanlyn tylko uniosła jedną bre, przybierając tak dobrze znany wszystkim przyjaciołom Halta wyraz twarzy.
-Doprawdy? - spytała tylko.
{...}
-No, może troszeczkę.
Nie ma się czego wstydzić, matko. Przecież każdy z nas ma tyłek.
Pogódźmy się z faktami. Nie nadaję się do obmyślania forteli. Miecz w dłoń i walić w łeb, oto mój żywioł.
- George! - odezwał się, w jego głosie wyraźnie słychać było ulgę. - Dobrze się czujesz?
- Nie! Wcale nie! - odpowiedział żywo George. - Ogromna strzała wbiła mi się w ramię i boli mnie, jak wszyscy diabli! Czy ktokolwiek mógłby czuć się dobrze w takich okolicznościach?
Kto pyta nie błądzi. Kto nie pyta, nigdy się nie dowie.
Jak myślisz, dlaczego tłukę się przez pół świata, żeby go ratować? Dlatego, że dobrze tańczy?
Evanlyn pochwyciła mocniej wiosło, przedmiot z którym nie zdążyła się jeszcze oswoić. Czekała na komendę Alyss.
— No, dobra. Pamiętaj, zaczynamy od lewej. Raz... i dwa. Raz... i dwa. Nieźle. Oby tak dalej. Raz... Brr, jasna cholera! Jeżeli znów mnie ochlapiesz wyrzucę cię za burtę! Więc lepiej uważaj!
Evanlyn przemknęło przez myśl, że nie jest to właściwy sposób zwracania się do księżniczki, następczyni tronu Araluenu.