I poszedł sobie. Do baru. A ja stałam tam jak głupia i gapiłam się na jego znikające w środku plecy. Dopiero po chwili, gdy już unormowałam oddech i starałam się spojrzeć na ten cały zawalony świat u moich stóp, zdałam sobie sprawę z jednego małego faktu. KOCHAŁ MNIE! Tak powiedział. To ja zawaliłam! W tej chwili wszystko obracało się w popiół, a moje łzy zamarzały na lodowatym wietrze. Żeby je ukryć, schowałam głowę w szalik.
I poszedł sobie. Do baru. A ja stałam tam jak głupia i gapiłam się na jego znikające w środku plecy. Dopiero po chwili, gdy już unormowałam ...
Rozwiń
Zwiń