Pacjentka z sali numer 7 Baptiste Beaulieu 7,0
ocenił(a) na 1019 tyg. temu Cudowna powieść w formie złożonego z 7-dniowego dziennika dyżurów młodego lekarza stażysty internisty, pracującego na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym i Oddziale Opieki Paliatywnej.
Treść i forma przypomina mi książki Adama Kay’a ,,Świąteczny dyżur’’, ,, Będzie bolało’’. Nawet pokusiłabym się o ocenę ,że jest dużo lepsza od nich. W głównej mierze bardziej optymistyczna niż u Kay’a, o ile można tak powiedzieć o akcji ,która toczy się w szpitalu.
Wydarzenia są oparte na prawdziwych faktach, tylko dane osobowe zostały zmienione.
Nasz dr. i zarazem autor pamiętnika, każdej osobie z personelu medycznego i wszystkim pacjentom nadał indywidualny ,,pseudonim operacyjny’’.
Autor mówi wyraźnie, że życie w szpitalu , to nie serial medyczny tylko szczera prawda.
Młody francuski lekarz Beaulieu Baptiste pobił rekordy notowań medycznego bloga, prowadzonego z autopsji oraz związanych z jego osobą pacjentów.
Autor i lekarz ma niesamowite poczucie humoru i w tak ciężkich warunkach pracy, gdy spotyka się na każdym kroku ze śmiercią, często spowodowaną samobójstwem, nie tylko chorobą i starością, potrafi zaklinać rzeczywistość.
W opowieści znajdujemy wątki humorystyczne z bardzo dowcipnym językiem lekarza jak również elementy tragiczne, śmierć, różne choroby z opisem ich rozpoznania w prostym języku, przypadki wypalenia zawodowego, błędy i gafy lekarskie.
Stara się przekonać czytelników ,że śmierć nie jest umieraniem tylko końcem życia. Nazywa ją tęczowym kucykiem w obłokach.
Przedstawia niesamowity zespół lekarski, stażystów, którzy zawód lekarza traktują jako służbę drugiemu człowiekowi , powołanie, pracę z potrzeby serca z wyjściem naprzeciw potrzebującemu.
Jest przedstawicielem tej grupy lekarskiej, która bardzo angażuje się w życie pacjentów, przeżywa ich leczenie. Nie zawsze jednak można pomóc w każdym przypadku . Lekarze to jedyna grupa społeczna , która najbardziej boi się śmierci, gdyż wie, co ich czeka.
Lekarze wbrew pozorom , jak to widzą inni przywiązują się do pacjentów, nie wszyscy mogą to okazywać, ale tak jest. Oziębłość w stosunku do pacjentów jest sztucznie postawioną barierą ,by nie cierpieć za mocno, jak będzie odchodził, by umieć przekazać rodzinie złe wieści.
Książka jest o relacjach lekarz-pacjent , patrząc od tej drugiej strony czysto lekarskiej. Najważniejsza jest więź lekarza z pacjentem, która formuje się podczas rozmowy. Liczy się człowiek , jego życie ,a nie przypadek chorobowy.
Szpital pokazany jest ze wszystkich możliwych stron poprzez różne oddziały, pracę przełożonych, lekarzy z ogromnym doświadczeniem, pielęgniarki o złotym sercu, położne, salowe, poprzez rozmowy z pacjentami tymi naprawdę chorymi i tymi symulującymi. Przedstawia zatrważające chwile, jak też humoreski i anegdoty w dniu codziennym czy na nocnym dyżurze, życie w szalonym pędzie , by do wszystkich zdążyć na czas . Dziennik może okazać się dla niektórych chaotyczny czy sceny z pacjentami za krótkie, ale tak wygląda życie w szpitalu, trzeba do wszystkich dotrzeć, nikogo nie opuścić, by po równo obdzielić, wysłuchać i potrzymać za rękę. Poświęcenie więcej czasu jednej osobie odbywa się kosztem drugiego pacjenta. Każdy pacjent jest ważny bez względu na jakiekolwiek podziały polityczne, religijne, koloru skóry, czy orientację seksualną.
Lekarz jest jak balsam dla duszy i ciała pacjenta, choruje nie tylko ciało ale i osobowość. Być lekarzem to iść na spotkanie drugiego człowieka.
Książka ukazuje również jak zwierzęta są ściśle związane ze swoimi opiekunami , wszystko rozumieją i zdają sobie sprawę z ich chorób, wyczuwają śmierć. Pokazano to w przypadkach ,gdy ratownicy medyczni jeżdżą na interwencję w teren poza szpital.
Książka wywołuje w nas różne skrajne emocje jak śmiech, radość, współczucie, protest przeciwko bezradności, bólu, cierpieniu, samotności; łzy, krzyk, stres, oburzenie, obrzydzenie, strach, gniew, wdzięczność, miłość, empatię.
Beaulieu Baptiste chciał pojednać dwie strony chorych i leczących lekarzy .
Myślę, że trochę się mu to udało, pod warunkiem, że czytelnik naprawdę już wcześniej nie zraził się na amen do nich i nie chce słuchać żadnych wywodów, ocenia medyków zbyt powierzchownie.
A lekarz to też człowiek , który ma uczucia.
Książka jest swoistą rodzaju perełką. Mimo chwil dramatycznych, pokochałam ją w całości. Schwyciła mnie za serce. Uwierzyłam bardziej w lekarzy.
Życzyłabym sobie spotykać na swojej drodze, no jeśli już muszę, tylko takich jak opisał francuski doktor. Wiadomo jednak, że różnie to bywa.
Polecam gorąco lekturę!