Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać3
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński27
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Gerbrand Bakker
2
7,4/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 28.04.1962
Pisarz i ogrodnik, debiutował świetnie przyjętą powieścią dla młodzieży Perenbomen bloeien wit (Grusze kwitną na biało). Jego pierwsza powieść dla dorosłych Boven is het still okazała się olbrzymim sukcesem, w samej Holandii rozeszła się w ponad 100 tysiącach egzemplarzy, a prawa sprzedano do 17 krajów. Planowana ekranizacja.http://www.gerbrandsdingetje.nl/
7,4/10średnia ocena książek autora
145 przeczytało książki autora
211 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Powiązane treści
Oficjalne recenzje
Popularne cytaty autora
W ciągu dziesięciu minut zająłem miejsce na każdym z krzeseł. Gdyby ktoś mnie obserwował, pomyślałby, że próbuję być tą czwórką, by nie musi...
W ciągu dziesięciu minut zająłem miejsce na każdym z krzeseł. Gdyby ktoś mnie obserwował, pomyślałby, że próbuję być tą czwórką, by nie musieć jeść samotnie.
osób to lubiMatka była małomówną kobietą, ale widziała wszystko. Ojciec gadał — i ledwie co dostrzegał. Przez życie torował sobie drogę krzykiem.
Matka była małomówną kobietą, ale widziała wszystko. Ojciec gadał — i ledwie co dostrzegał. Przez życie torował sobie drogę krzykiem.
osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Na górze cisza Gerbrand Bakker
6,8
To powieść o samotności, o życiu na małej holenderskiej wsi, gdzie codzienność splata się ze wspomnieniami wcześnie zmarłego brata bliźniaka. Helmer, 55-letni mężczyzna wiedzie życie proste, ograniczające się do opieki nad umierającym ojcem, do którego wciąż żywi urazę za lata dzieciństwa i młodości, do codziennego oporządzania inwentarza, a także tęsknoty za swą połówką - Henkiem, bratem bliźniakiem.
Monotonię tę w pewnym sensie przerywa niespodziewane pojawienie się Rity - byłej narzeczonej brata, która prosi Helmera o czasową opiekę nad jej synem Henkiem, z którym nie umie znaleźć wspólnego języka.
Czy pomoże to Helmerowi odnaleźć się w życiu, czy kontakt z imiennikiem swego brata pomoże mu uporać się z przeszłością i poczuć się wyzwolonym?
Książka - jak dla mnie - nie jest szczególnie wybitna, ale pozwala na zastanowienie się nad wieloma sprawami.
Na górze cisza Gerbrand Bakker
6,8
„Wyniosłem ojca na górę”.
Tak zaczyna się debiutancka powieść holenderskiego pisarza Gerbranda Bakkera o dwóch mężczyznach, którzy są skazani na siebie. To opowieść o rodzicielstwie, samotności, trudnych relacjach, przypadkowości losu i niemożności wzięcia życia w swoje ręce.
Na farmie w północnej Holandii jest cicho. Helmer, 55-letni rolnik, który nadal mieszka w domu rodzinnym, właśnie wyniósł chorego ojca na górę. Okazuje się, że jest to jedyna decydująca rzecz, którą zrobił od lat. Matka nie żyje od dawna. Helmer do tej pory prowadził życie, które ledwo można było nazwać jego własnym, ale teraz ma się to zmienić. Ojciec zostaje wygnany do sypialni na piętrze z niewielką ilością osobistych rzeczy. Nie może sam chodzić i to syn decyduje, czy dostanie jedzenie i czy może pójść do toalety. Pielęgnuje ojca z mieszaniną urazy, uporu i poczucia obowiązku.
Helmer przez ponad trzydzieści lat żył nie swoim życiem, przeznaczonym tak naprawdę dla jego brata bliźniaka Henka, który utonął w wieku 19 lat. Henk i Helmer przypominali biblijną parę Ezawa i Jakuba. To Henk-Ezaw był faworyzowanym ulubieńcem ojca i to dla niego przeznaczone było „pierworództwo”. Helmer-Jakub zawsze był tym drugim, niczym gracz na ławce rezerwowej. Po śmierci brata jego życie się zatrzymało. Na żądanie ojca musiał porzucić studia i zrobić to, czego od niego oczekiwał ojciec. Zaczął pomagać w dużym gospodarstwie i hodować krowy. Musiał „dożyć” życie za brata, zdeterminowane przez nie jego wybory. Teraz mówi: "Połowę życia o niczym nie myślałem. Codziennie na nowo wsadzałem głowę pod krowy […]. Dzień w dzień; wiosną, latem, jesienią, zimą". Życie zaczęło być czystą rutyną: hoduje bydło, czasem rozmawia z sąsiadką, odbiorcą mleka albo synami sąsiadów. Poza tym ma trudności w utrzymaniu stałych relacji, bo brak miłości ojca spowodował atrofię uczuć u syna.
Gdy wynosi ojca na górę, zaczyna sprzątać salon i dawną sypialnię rodziców. Maluje ściany i kupuje nowe rzeczy. Chce pozbyć się materialnej, bolesnej przeszłości. Otrzymuje też list od Riet, dawnej narzeczonej brata, która pyta, czy jej syn może przez jakiś czas zamieszkać na farmie. Okazuje się, że młody chłopak też ma na imię Henk. Uderzające jest to, że w życiu Helmera wszystko składa się z dwóch: ma dwa osły, dwóch sąsiadów, dwóch kierowców mleka, a teraz jeszcze młodego i starego Henka. Czy w wieku 55 lat można zacząć poszukiwać własnej tożsamości? Przez chwilę wydaje się, że Helmer jest w stanie odkryć siebie poprzez tego dorastającego chłopca. Przywołuje w nim wszelkiego rodzaju wspomnienia i stłumione uczucia. Napięcie pod skórą stopniowo wzrasta. A może w pewnym wieku pozostaje tak naprawdę tylko fantazjowanie o innej przyszłości?
Siła książki tkwi w narracji. Napisana jest mocnym, męskim, chłodnym i oszczędnym stylem. Dialogi są proste i mówią tylko podstawowe rzeczy („Wezwij lekarza”, powiedział ojciec. „Nie” odpowiedziałem. Odwróciłem się i wyszedłem z sypialni. Tuż przed zamknięciem drzwi krzyknął:„Owca”),emocje są niewypowiedziane, ukrywają się między słowami. Absolutnie brak jest fałszywego sentymentu i tego, czego nie znoszę: szantażu emocjonalnego.
Ta kameralna opowieść bardzo wciąga czytelnika i wbrew okładkowym cumulusom wcale nie niesie spokoju i ukojenia.
Tytuł „Na górze cisza” nie odnosi się tylko do umierającego na piętrze ojca. Chyba autor chce nam powiedzieć, żeby nie zawierzać życia losowi, „będzie, co Bóg da”, tylko decydować o sobie, walczyć o swoje marzenia, realizować plany, decydować samemu o sobie, żeby nie zmarnować życia.
Gdy czytałem tę książkę, to gdzieś z tyłu głowy miałem „Nagi sad” Myśliwskiego i chyba jeden z najpiękniejszych cytatów w polskiej, a pewnie i światowej prozie, o miłości syna do ojca:
"Jeślibym pragnął jeszcze kimś w życiu zostać, to tylko synem. Kiedy człowiek jest synem, to nawet gdy widzi już drugi swój brzeg, czuje się, jakby żył wciąż w czasach swojego dzieciństwa, i czas mu tak nie leci, ani też świata nie musi się lękać, ani sam siebie, chociaż bywa, przyzwyczaja się, że życie to to samo co dzieciństwo, a jeśli życie, to i wieczność. I gdy mu przyjdzie w końcu to dzieciństwo opuścić, traci nagle grunt pod nogami, jakby go przemocą wydziedziczono z jego prawowitej własności. Nie może zrozumieć, bo i za późno na zrozumienie, że to tylko czas, lecz dochodzi praw swoich choćby pamięcią, domysłami, jeśli pamięć już niezaradna, tęsknotą, a zdarzy się, że i zdziecinnieje".
Helmer na pewno drugi raz nie chciałby zostać synem. Lapidarne zakończenie książki boli:
„Jestem sam”.