Spieszę się, bo w naszej rzeczywistości już nie ma miejsca dla podróżników, zostało tylko miejsce dla turystów. Podróżnika przyjmuje się pod...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Krzysztof Samborski
1
6,9/10
Pisze książki: literatura podróżnicza, turystyka, mapy, atlasy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
106 przeczytało książki autora
154 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Zjadłem Marco Polo: Kirgistan, Tadżykistan, Afganistan, Chiny
Krzysztof Samborski
6,9 z 83 ocen
249 czytelników 13 opinii
2014
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Nasz świat dotrze do ich świata ze swoim kapitałem, zresztą już tam dociera. Wybudujemy im hotele, zainwestujemy w turystykę. Mają tanią sił...
Nasz świat dotrze do ich świata ze swoim kapitałem, zresztą już tam dociera. Wybudujemy im hotele, zainwestujemy w turystykę. Mają tanią siłę roboczą, więc wybudujemy też fabryki. Pokażemy im w telewizji nasze szybkie samochody, ładne meble, płaskie telewizory. Obudzimy w nich marzenia, damy kredyty. Wciągniemy w orbitę świata, który ma zegarki, ale nie ma czasu.
1 osoba to lubi...podróże początkowo odbierają nam mowę, a później nie pozwalają przestać mówić.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Zjadłem Marco Polo: Kirgistan, Tadżykistan, Afganistan, Chiny Krzysztof Samborski
6,9
Zanim wybrałam się w niezwykłą i pouczającą podróż z Krzysztofem Samborskim o państwach Azji Centralnej wiedziałam naprawdę niewiele. Podejrzewam, że tak jak wielu Afganistan kojarzył mi się wyłącznie z wojną, agresją i cierpieniem. Chiny? Chiny to komunizm, ryż, fabryka tandety i kary za posiadanie więcej niż jednego dziecka. Kirgistanu i Tadżykistanu zaś, wstyd się może przyznać, ale nie potrafiłabym pewnie wskazać nawet palcem na mapie. Dzięki książce Samborskiego rozjaśniło mi się trochę w głowie, znak zapytania, jaki pojawiał się w moich myślach na wspomnienie nazw wyżej wymienionych państw, już się nie pojawia. Co nieco już bowiem wiem.
„Zjadłem Marco Polo” to książka człowieka, który sam o sobie mówi „już nie turysta, ale jeszcze nie podróżnik”. Krzysztof Samborski Azję Centralną przemierza od dwudziestu lat, najczęściej motocyklem, rzadziej samochodem, wybierając boczne, mało uczęszczane trasy, docierając do miejsc najmniej „dotkniętych” cywilizacją a przez to i najbardziej autentycznych, poznając ludzi, którzy, jak mówi, mają czas, choć to my mamy zegarki. Pasję i zauroczenie autora światem, który przedstawia czytelnikowi, czuć w każdym zdaniu. To nie jest podręcznik do geografii, zbieranina suchych faktów, to książka pełna życia, emocji i spełniających się marzeń. I wiecie co? Samborski naprawdę zjadł Marco Polo, to nie żaden dziwny żart, ani tajemnicza przenośnia.
Choć to książka o motocykliście i jego motocyklowych wyprawach mało w niej rozwodzenia się nad samymi motocyklami i technicznych sprawozdań z trasy. Dla mnie to dobrze, nieszczególnie mnie to bowiem interesuje, nie bardzo się na tym znam i za motocyklami właściwie nie przepadam. Autor stworzył książkę, która może zaciekawić nie tylko miłośników motocykli, ale i każdego innego człowieka. W „Zjadłem Marco Polo” znajdziemy opisy azjatyckich krajobrazów, w tym zwłaszcza monumentalnych, pięknych gór, charakterystykę azjatyckich miejscowości, w tym głównie niewielkich wiosek i co najciekawsze - opisy spotkań z miejscowymi ludźmi, zazwyczaj biednymi, ale niesłychanie gościnnymi i wydaje się, że mimo wszystko szczęśliwymi. Samborski starał się przedstawić czytelnikowi Azję z nieco innej strony, niż czynią to typowe przewodniki. Ze strony, z której sam ją poznał – dzikiej i trochę zapomnianej.
Książka składa się z czterech części. Każda poświęcona jest innemu państwu: Kirgistanowi, Tadżykistanowi, Afganistanowi i Chinom. Sięgnęłam po tę pozycję głównie z powodu dwóch pierwszych, o których miałam nadzieję czegokolwiek się w końcu dowiedzieć i podejrzewałam, że to fragmenty właśnie im poświęcone najmocniej mnie zaciekawią. Stało się jednak zupełnie na odwrót. Kirgistan i Tadżykistan przedstawiony przez Samborskiego w ogóle mnie nie ujął, z wielkim zainteresowaniem zaczytywałam się natomiast w części poświęconej Afganistanowi i Chinom. To jednak bardzo indywidualna kwestia, każdego może w tej książce zainteresować coś innego. Historie podróży autora do wyżej wspomnianych miejsc przeplatane są pięknymi fotografiami, przy których niejednokrotnie dłuższą chwilę potrafiłam się zatrzymać. Niektóre z obrazów zapierają mi dech w piersiach za każdym razem, kiedy na nie zerkam.
Samborski pisze, że chciał tą książką uświadomić ludziom fakt, że nie potrzeba wielkich pieniędzy, aby spełniać swoje marzenia o dalekich podróżach. Wystarczy ogrom chęci i trochę odwagi. Jeśli szukacie motywacji do wyrwania się z rutyny i ruszenia w świat, śmiało - sięgnijcie po tę książkę, a nuż wam pomoże. Jeżeli nie poszukujecie bodźca do działania, a jedynie ciekawych opowieści z drugiego końca świata, to również mogę wam książkę Samborskiego z czystym sumieniem polecić.
Zjadłem Marco Polo: Kirgistan, Tadżykistan, Afganistan, Chiny Krzysztof Samborski
6,9
Umówmy się - tereny Azji Południowo-wschodniej, coraz popularniejsze miejsca wakacyjnych podróży, wydają się mniej egzotyczne niż stosunkowo bliższa Azja Centralna. Każdy chyba słyszał o Malezji, o Brunei lub Filipinach, ale Kirgistan? Turkmenistan?
O tym właśnie opowiada "Zjadłem Marco Polo" - o zaprzeczeniu, że Azja Centralna jest odległa, egzotyczna i obca. Myślę, że to trochę za sprawą autora, dla którego te post-sowieckie republiki są jak drugi dom, trochę za sprawą tego, jak opisuje pokonywane odległości i specyfikę podróżowania przez bezdroża azjatyckich "stanów". Jest tu trochę anegdot z poprzednich wypraw, trochę cennych doświadczeń podanych z myślą o tych, którzy sami chcieliby wyprawić się w ten niezwykły rejon świata; przeszłość miesza się z obecną podróżą jakby na dowód, że w podróży nieistotny jest czas, nawet ten ograniczony wizami, ale ludzie i miejsca, które dosłownie się przeżywa.
Autor w posłowiu przyznaje, że dla motocyklistów ta książka może być rozczarowaniem, bo mocno okroił opisy zmagań z maszynami, wszystkie techniczne detale są podane w takich ilościach, że nie wystraszą nawet kompletnego laika w sprawach motoryzacji. Motocykliści może poczują się rozczarowani, ale wspomnienia Samborskiego bronią się i tak, chociaż do literackich fajerwerków jeszcze trochę brakuje - mimo czytelnych śladów inspiracji warsztatem Kapuścińskiego.
Ale zdjęcia! Dla samych zdjęć, surowego, oszczędnego piękna przedstawionych krajobrazów, niezmierzonych przestrzeni, wobec których człowiek jest niczym - warto po tę książkę sięgnąć.