Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Swiatosław Bułacki
2
8,5/10
Pisze książki: popularnonaukowa, literatura dziecięca
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
8,5/10średnia ocena książek autora
2 przeczytało książki autora
1 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Czy wiesz... Jak jest zbudowane nasze ciało?
Swiatosław Bułacki
9,0 z 1 ocen
1 czytelnik 1 opinia
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Czy wiesz... Jak jest zbudowane nasze ciało? Swiatosław Bułacki
9,0
Dziś kolejna książeczka edukacyjna dla naszych małych czytelników. I kolejna spora atrakcja dla każdego żądnego wiedzy maluszka. Bowiem jest to jedna z tych lektur, co nie tylko przekazują naszym dzieciaczkom wiele wartościowych informacji, ale także zachęcają do jej zdobywania. Naprawdę czasem zastanawiam się czego to jeszcze człowiek nie wymyśli. Ja nigdy nie wpadłabym na to, że w taki sposób można dziecku przedstawić schemat budowy człowieka i przy okazji tak ciekawie opowiedzieć o tym, jak nasz organizm działa.
Ale może po kolei. Oczywiście w tej lekturze znajdziemy podstawowe informacje o człowieku. Czym są komórki i jakie ich rodzaje znamy, co to jest tkanka i narządy. A także omówione są tutaj wszystkie inne części ludzkiego ciała. Na początek dziecko dowiaduje się czym są mięśnie i do czego służą. Jak wyglądają kości i jak się one nazywają. Co się dzieje z pokarmem, który zjadamy - czyli wszystko na temat trawienia. Co to właściwie jest krew i dlaczego jest ona taka istotna. Do czego służy serce. Czym jest oddychanie, co to jest układ nerwowy itd. A na samym końcu autor opisał także wszystkie zmysły człowieka, a więc wzrok, węch, smak słuch i dotyk.
A więc jak sami widzicie znajdziemy tu wszystko co jest związane z człowiekiem, jego budową i funkcjonowaniem. Ale nie o samą wiedzę tu chodzi, bo przecież takie informacje równie dobrze moglibyśmy wyczytać w innych tego typu publikacjach. Tutaj bardziej istotne jest to jak autor nam tę wiedzę przekazuje i co robi, by zachęcić młodego czytelnika do tego by sięgną akurat po tę książkę, a nie inną. Bo jak wiemy na rynku nie brakuje ciekawych książek dla dzieci i młodzieży. Zatem trzeba bardzo się postarać, by zostać zauważonym. I myślę, że w tym przypadku z pwnością nie musimy się o to martwić. A dlaczego?
Po pierwsze książka ta jest naprawdę pięknie wydana. Każda strona jest bardzo bogato ilustrowana obrazując dokładnie treść widniejącą tuż obok. A poza rysunkami, które umożliwiają małemu czytelnikowi zrozumieć przeczytane przed chwilką zagadnienia na samym środku każdej kartki jest wycięty kształt człowieka. I w zależności od tego czego dotyczy rozdział znajdujący się na danej stronie, takie części ludzkiego ciała znajdują się w jego wnętrzu. Przy omawianiu układu krwionośnego - w otworze przypominającym kształt człowieka jest umieszczone serce, gdy jest mowa o kościach - znajdziemy wewnątrz szkielet człowieka itd. itp. I tak na każdej stronie umieszczony jest inny fragment modelu, a po nałożeniu wszystkich stron jedna na drugą ukaże się model człowieka w całości. Muszę przyznać, że to naprawdę bardzo fajny pomysł i sprawia dziecku ogromną frajdę :)
Powiem Wam szczerze, że zdobywanie wiedzy z taką lekturą to czysta przyjemność. Ciekawa grafika, konkretne informacje przekazane w łatwy i atrakcyjny dla dziecka sposób sprawia, że maluch z przyjemnością do niej zagląda. A podczas wesołej zabawy - wiele się uczy. Ta książka rozwija wyobraźnię, zachęca do zdobywanie wiedzy, wzbudza ciekawość każdego małego człowieka. I nie ważne czy wpadnie ona w ręce osoby mającej 6 czy 60 lat. Każdy z ogromna przyjemnością zagłębia się w jej treść i z przyjemnością sledzi poszczególne karty.
W naszym domu jest już jedna książka o ciele człowieka. I choć tamtej absolutnie nie mam nic do zarzucenia, cieszę się, że w biblioteczce moich córek zagości również i ta pozycja. Uważam, że mądrych książek nigdy nie jest mało, a urozmaicenie wśród książeczek edukacyjnych dla dzieci jest wręcz pożądane. Bo dzięki temu, dzieciaczki chętniej poszerzają swoją wiedzę, a naukę traktują nie jak przykry obowiązek, lecz jak wielką przygodę. Wbrew pozorom każdy maluch uwielbia się uczyć. Wszystko jednak zależy od tego, jak mu tę wiedzę przekażemy :)
Wesołe gospodarstwo Swiatosław Bułacki
8,0
Jeśli w takim tempie będę powiększała biblioteczkę mojej Natalki, to gdy mała dorośnie do wieku, w którym te lektury zaczną ja interesować będę miała nie tylko biblioteczkę, ale wręcz pokaźny księgozbiór, którym nie pogardziłaby żadna szanowana biblioteka dziecięca. Ale co zrobić, kiedy ja się im po prostu nie potrafię oprzeć! I sądzę, że to nie tylko za sprawą mojej wielkiej miłości do książek. Ale także dlatego, że każda jedna ma w sobie coś niezwykłego. Niepowtarzalnego, co szalenie mi się podoba :)
Na przykład tu. Wydawałoby się, że to taka zwykła książeczka kartonowa. Nic szczególnego. Gdy nagle rzuca nam się w oczy niewielki zajęczy długopis przytwierdzony do ostatniej znacznie większej od wszystkich pozostałych strony. I oprócz tego, że ma on bardzo ładny i ciekawy wygląd, to także pełni bardzo ważne zadanie. Musi wskazywać małemu czytelnikowi czy ten prawidłowo odpowiada na poszczególne pytania zawarte wewnątrz. A jak ma tego dokonać? Już wszystko tłumaczę...
Wewnątrz tej wesołej lektury nie znajdziemy żadnego opowiadania. Nie ma tu wierszyków ani historyjek związanych z życiem na wsi. Jest natomiast całe mnóstwo kolorowych i wesołych ilustracji oraz niewielkie dymki z pytaniami. Są one bardzo różne, na przykład: Co dziobią kury, a co gęsi?, Kto daje mleko?, Kto mieszka w ulu?, Co kosi trawę?, Co rośnie w warzywniaku? itp. A obok tych pytań pośród obrazków znajdują się odpowiedzi. Ale nie wszystkie są prawidłowe. To dziecko ma dokonać wyboru, która z nich jest dobra. A żeby sprawdzić czy podjął właściwą decyzję wystarczy że za pomocą zajęczego długopisu naciśnie delikatnie na kółeczko znajdujące się obok odpowiedzi. Jeśli jest ona prawidłowa - usłyszymy wesołą melodyjkę. Jeśli zła - smutną.
Moje dziecko zawsze lubiło książeczki interaktywne. I nie ważne, czy w danej publikacji coś szczekało i chrumkało, czy narrator snuł jakąś ciekawą opowieść czy też po prostu słychać było różne melodyjki. To w zasadzie nie miało znaczenia. Po prostu, gdy Alicja tylko zobaczyła z daleka lekturę z jakimikolwiek przyciskami, aż się paliła by dorwać je w swoje małe rączki. Moje dziecko było zachwycone możliwością uruchamiania dźwięków w swojej lekturze i potrafiło siedzieć z nimi godzinami. Więc wiedziałam, że taka książka z pewnością jej się spodoba, choć z pewnością jest już na nią sporo za duża.
Ale to nie zmienia faktu, że jest to publikacja bardzo ciekawa. Nie tylko ze względu na wydawane przez książeczkę, a w zasadzie w tym przypadku przez długopis - jakiś dźwięków. Tutaj dodatkową atrakcją jest właśnie ten elektroniczny gadżet. Nie ma tu żadnych przycisków jak w typowych interaktywnych publikacjach dla dzieci, lecz wszystkowiedzący długopis, który potrafi odpowiedzieć na każde pytanie w książce. Dla takiego malca to niemalże jak czary! :)
No właśnie, a do tego treść. Nie wierszyki, nie opowiadania, lecz zabawa i nauka w jednym. Nasz mały szkrab ma możliwość dowiedzenia się czegoś nowego, bądź pochwalenia się już wcześniej zdobytą wiedzą. Poza tym korzystanie z długopisu, którym trzeba wcelować w małą kropkę tuż przy odpowiedzi to nie tylko świetna zabawa, ale także trening koordynacji wzrokowo ruchowej u malca. No proszę. Ta książeczka wygląda dość niepozornie. Ale gdy poznamy ją lepiej okazuje się, że ma w sobie wieeeele zalet :)
U nas na razie "Wesołym gospodarstwem" zachwyca się moja starsza córka. Dla niej to fajna zabawa, bo choć pytania są bardzo proste jak na sześciolatkę, to nie lada wyzwaniem okazało się samodzielne ich odczytywanie. Potem także musi przeczytać zupełnie sama odpowiedzi i dopiero skazać tę prawidłową. A gdy Alicja już się nią znudzi, to dla Natalki będzie w sam raz! Więc długo to ona sobie bezczynnie na półce nie postoi ;)