Elyria. Polowanie na czarownice Brigitte Melzer 6,3
ocenił(a) na 58 lata temu Zauważyliście pewną zależność? Im bardziej wyczekujemy przeczytania jakiejś książki, niejednokrotnie okazuje się ona bublem, a jeśli jesteśmy co do niej negatywnie nastawieni- możemy dać się pozytywnie zaskoczyć. Na ogół staram się unikać takiego myślenia, ale okazało się ono prawdziwe już tyle razy, że momentami wydaje się to trudne.
Do "Elyrii" robiłam wcześniej już jedno podejście, które niestety było nieudane. Dodatkowo większość opinii na temat tej książki, które czytałam, były na nie. Jak w takiej sytuacji z entuzjazmem mogłam odnieść się do książki? Lekko katowałam się myślą, że mam to przeczytać, ale o czarownicach jeszcze nic nie znałam, a do tego książka pasowała mi do wyzwania. A koniec roku zbliża się nieubłaganie. Zaczęłam, skończyłam i czuję się mile zaskoczona.
Osiemnastoletnia Elyria nawet nie zdawała sobie sprawy w jakie kłopoty się wpakowała, kiedy wiedziona impulsem chciała odnieść znaleziony wisiorek, tam gdzie jego miejsce. Przyłapana, oskarżona jako złodziejka, marnieje w podziemnych lochach, czekając tylko na cud. Ten cud zjawia się, ale rozwiązując jeden kłopot, dziewczyna ściąga na siebie kolejny, znacznie poważniejszy. Okazuje się, że przez przypadek przejęła magię od młodego mężczyzny- Ardana, co stawia ją na celowniku Łowców Czarownic. Od tej pory razem z Ardanem, będzie zmuszona uciekać, aby znaleźć bezpieczne schronienie. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Okazuje się, że istnieje jeszcze jedna rzecz, która zagraża życiu Elyrii. Czy dostrzeże i zrozumie ją na czas?
Niemieccy autorzy niejednokrotnie mnie zaskakują, a moje uwielbienie co do nich rośnie z każdą przeczytaną książką. W przypadku Brigitte miałam pewne obawy, gdyż początek nie zapowiadał się zachęcająco, a im dalej w głąb szłam, tym bardziej byłam nastawiona negatywnie. Zaczęło się kruszyć moje przekonanie, co do wspaniałości niemieckich tworów, co było dla mnie maksymalnie szokująca myślą. Jasne- nie każdy pisze dobrze i nawet narodowość tego nie uratuje, ale mimo wszystko miałam nadzieję, że będzie lepiej. I powiem Wam, że naprawdę zaczęło być ciekawiej.
Od momentu ucieczki Elyrii z więzienia, prawie cały czas towarzyszy jej Ardan, który prawdę mówiąc, źle o niej myśli, nie wiedząc o niej praktycznie nic. Po prostu ocenia ją przez pryzmat wcześniejszych doświadczeń, które nie okazały się zbyt miłe. Z biegiem czasu jest skłonny przyznać sam przed sobą, że jego nastawienie do dziewczyny zaczyna się zmieniać. Pojawia się zrozumienie, szacunek, na końcu miłość. Ich relacja nie jest łatwa, jak każda inna napotyka przeszkody, ale młodzi pokonują je z wytrwałością.
Po raz pierwszy od bardzo dawna, miałam też okazję zmierzyć się z powieścią fantasy. Trudne do przeczytania imiona, magiczne moce, zamierzchłe czasy- nie do końca gustuję w takich klimatach, zdecydowanie wolę wątki romantyczne czy kryminalne... ale mimo wszystko nie czuję się tym przytłoczona. Gdyby zabrakło romantyzmu, nawet tak lekkiego jak w przypadku tej powieści- mogłabym się trochę pomęczyć.
Tak naprawdę nie mam większych zastrzeżeń co do tej książki. Podział na wiele narracji, dzięki czemu poznajemy więcej zainteresowanych, ciekawy klimat. Bardzo ciężko było mi się jedynie wbić w tę historię, język Brigitte jest dość ociężały, a nasza czcionka wcale nie ułatwia czytania. Ale myślę, że te minusy chociaż dość ciężkie nie zniechęcą potencjalnego czytelnika, jeśli takowy bardzo chce poznać tę opowieść :)
Początkowo miałam wystawić książce nieco niższą ocenę niż jest obecnie, ale to było zanim przeczytałam zakończenie. Uwierzcie mi- zakończenie to bardzo mocny filar książki, lekko wzruszające, brutalne i do dyskusji... ale przede wszystkim szokujące i niespodziewane. Nie mówię, że warto czytać dla samego zakończenia, bo to byłaby bzdura, ale jeśli już zaczęliście lekturę to wytrwajcie do końca i przekonajcie się sami.