Właściwie to ja również miałabym wielką ochotę za czytelniczką alepio krzyczeć NIE ! NIE ! i jeszcze raz NIE ! Ta książka to jakaś pomyłka , a określenie jej jako thriller psychologiczny , to naprawdę gruuuuuba przesada . Zdeklarowana katoliczka epatująca swoją wiarą na co drugiej stronie , wprost do znudzenia , miewa wizje . Widzi w nich morderstwo i w swojej pełnej górnolotności i patosu książce przekonuje czytelnika jak bardzo jest prawa , uczciwa i jakie ma cudowne zamiary . Otóż , nie spocznie , dopóki nie doprowadzi do skazania winnego . Kładąc na szalę swoje bezpieczeństwo i dalsze losy swojego małżeństwa . Dla mnie to totalna bezmyślność , ale autorka twierdzi że jeśli Jezus pozwoli to ona przeżyje . Podejrzany jej się zwierza ze swoich zbrodni , policjanci proszą by przyszła łaskawie do sądu zeznawać . Ona obiecuje przestępcy mordercy , że go nie wyda władzom i poczeka aż on sam się zgłosi na policję . To przecież jakiś koszmar , szyty grubymi nićmi . NIE POLECAM . Dawno nie czytałam takiej okropnej książki . Rzeczywiście jak już też któryś z czytelników napisał , jedyne dobre fragmenty tej książki (dlatego trzy gwiazdki , a nie jedna) to te w których autorka opisuje swój pobyt w obozie...
Ktoś, kto spodziewałby się po książce, zresztą zgodnie z opisem, że jest to thriller psychologiczny, miałby prawo poczuć się rozczarowanym. Opisane tu wydarzenia z pewnością dla autorki były traumatyczne, a przedłużający się okres oczekiwania na proces i towarzysząca temu niepewność powodowały duży stres. Jednak czegoś tej książce brak, na pewno napięcia i tego rodzaju podekscytowania, które towarzyszy czytanym zwykle thrillerom.
Natomiast jako wspomnienia i jako świadectwo pewnych interesujących wydarzeń książkę czyta się dobrze - i ja tak właśnie ją oceniam.