Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Roksana Kulik
Znana jako: Namida Kazeno, R.A. KulikZnana jako: Namida Kazeno, R.A. Kulik
3
7,9/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura piękna
Urodzona: 23.07.1983
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,9/10średnia ocena książek autora
18 przeczytało książki autora
48 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Mechanik dusz: Autowiwisekcja Roksana Kulik
7,2
Szukając prawdy w książkach natrafiam często na wiele morałów i wartości, które w codziennym życiu bardzo się przydają. Nie każda książka jednak stworzona jest po to, by przekazywać wyższą, symboliczną treść, choć teraz nawet fantastyka potrafi mnie - choć niejedną wiosnę przeżyłam - czegoś nauczyć. Jak powszechnie wiadomo, na naukę nigdy nie jest za późno, a i przez różne gatunki książek trzeba przejść, jeśli chce się zasłużyć na miano prawdziwego bibliofila. Trochę zbiegiem okoliczności, trochę szczęśliwym trafem, w moje ręce wpadła pozycja o interesującym tytule Mechanik Dusz: Autowiwisekcja. Po odebraniu paczki z poczty i jej rozpakowaniu, moim oczom ukazał się ogromny, prawie 900-stronicowy tom powieści yaoi, czyli innymi słowy, skupiającej swoją fabułę na związkach homoseksualnych. Ale nie tylko! Gdy już pierwszy szok spowodowany widokiem tego opasłego egzemplarza minął i spokojnie zajęłam się lekturą... Zaskoczyło mnie dosłownie wszystko! I polubiłam tę książkę bardziej niż kiedykolwiek mogłam się tego spodziewać.
Główny bohater, Piotr Skalski to student psychologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Jest samolubnym, zadufanym w sobie egoistą, który poprzez sarkazm próbuje zatuszować swoje prawdziwe oblicze. Jego głównym problemem jest jednak prawdopodobnie to, że sam do końca nie wie, co mu w duszy gra. W gruncie rzeczy jego życie było poukładane na tyle, na ile pozwalała mu na to dość specyficzna rodzinna sytuacja i inne niemożności losu, jak na przykład konieczność koegzystowania z populacją ludzką. By być jak najdalej od "ukochanych" krewnych, Piotrek mieszka na stancji we Wrocławiu wraz z Marcinem "Judoką" - studentem AWFu. Jak to w życiu bywa, wszystko zaczyna się komplikować, gdy na horyzoncie pojawia się nowy lokator - EMO! Bardzo pasiasty, podręcznikowy i niezwykle denerwujący przedstawiciel gatunku Emo o imieniu Jacek. Wraz z jego pojawieniem się w domu życie Skalskiego nabiera barw, choć niekoniecznie w pozytywny sposób. Nie każdy w końcu musi lubić niespodzianki! A z pewnością nie każdy lubi artystów z kompletem "Małego Samobójcy" pełnym żyletek (lub nożyków do tapet).
Trudno jest być studentem. Szczególnie studentem psychologii. Zwłaszcza, gdy sam jesteś nie do końca "poukładany", a na każdym kroku, wbrew swojej woli, spotykasz "interesujące przypadki" - czyli po prostu Ludzi.
Jest to powieść niezwykle wciągająca, która praktycznie na każdej stronie potrafiła wywołać u mnie atak śmiechu. Gdybym miała wybrać i wypisać ulubione cytaty, musiałabym prawdopodobnie przepisać 3/4 książki. Autorka spisała się moim zdaniem na medal, bo nie łatwym jest trafić w poczucie humoru czytelnika, a myślę, że akurat w tym przypadku każdemu uniosłyby się chociaż kąciki ust przy niektórych fragmentach. Nie jest to jednak książka głupia, jak pewnie część czytelników mogłaby stwierdzić po przeczytaniu kilku pierwszych stron. Język jest specyficzny, bardzo młodzieżowy, pojawia się w treści wiele przekleństw, ale autorka zadbała też o wartościowe elementy. Autorka posiada z pewnością niezwykły pisarski warsztat i przelała ten talent na strony Mechanika Dusz. Piotr Skalski, jako student psychologii, dostarcza dużej dawki wiedzy popierając swoje wypowiedzi przeczytanymi książkami i mądrościami filozofów. Czarny humor głównego bohatera wbrew pozorom idealnie łączy się i z tymi fragmentami, a cała ta kombinacja wznosi pozycję na zupełnie inny poziom. Pojawia się tutaj wcześniej wspomniana przeze mnie prawda. Prawda o blaskach i ciemniejszych stronach studenckiego życia, i o tym, że życie w żadnym wypadku nie jest tylko czarne lub białe. Realia ukazane w książce, może i w karykaturalny sposób, pozwoliły mi częściowo się z jej bohaterami utożsamić.
Najbardziej zafascynowała mnie właśnie psychika Piotra. Zamknięty w sobie student o sercu skutym lodem... A jednak okazuje się, że każdy, nawet najtwardszy kamień, ma jakieś uczucia. Autowiwisekcja, o tym jest tak książka. Z każdą stroną czytelnik, jak i sam główny bohater dowiaduje się o sobie czegoś nowego. W tym grubym tomie dzieje się tyle, że aż trudno nadążyć a jego zwariowanym żywotem. Nowy sublokator to nie wszystko, może być o wiele gorzej... I ciekawiej! W środku znajduje się wiele barwnych postaci, idealnie dopracowanych, choć czasami aż trudno uwierzyć, że takie rzeczy mogły wydarzyć się naprawdę. Zdziwilibyście się!
Na psychologię idą najczęściej ci, którzy sami ze sobą mają problemy i liczą, że dzięki studiom je rozwiążą!
Mechanik Dusz: Autowiwisekcja posiada ograniczenie wieku (od lat 16) ze względu na obecność w niej treści wulgarnej, o narkotykach i innych używkach oraz scen intymnych. Cóż, czego innego czytelnik może się spodziewać po opowieści yaoi, w dodatku o studenckich realiach? Ja jednak poleciłabym ją każdemu. Tak, każdemu! Jedną z niewielu jej wad jest grubość. Mam na myśli wygodę czytania, ponieważ przy tak grubej książce trudno było mi ją gdziekolwiek ze sobą wziąć, a lubię czytać, gdy jestem poza domem. Spokojnie można było podzielić ją na chociaż dwie części, ale nie narzekam. Nawet nie wynosząc jej z domu udało mi się ją pochłonąć w całości - kto by pomyślał!
Moim skromnym zdaniem to bardzo ciekawa, zaskakująca, naszpikowana czarnym humorem pozycja opowiadająca o tym, jak życie może płatać sobie z nas figle. Idealna lektura na jesienne wieczory ociekające nudą, gwarantuję, że rozbawi Was do łez, nawet jeśli styl nie będzie odpowiadał tym bardziej wymagającym czytelnikom (ale i oni przekonają się, że jest warta ich czasu). Warto jednak wspomnieć, że momentami bywa prawdziwa... Bardzo, bardzo prawdziwa. Choć zrozumienie niektórych spraw z pewnością zależy od wieku. Ale sami wiecie: ludzie są, jacy są, choć często się co do nich mylimy. I mylimy się również co do samych siebie.
W środku, przy każdym z 40 rozdziałów, pojawiają się ilustracje. Wzbogacenie treści obrazkami to też forma jej urozmaicenia, choć mało osób zwraca na to uwagę. Na jej końcu znajdziemy podobizny głównych bohaterów, które mi jak najbardziej przypadły do gustu. Podsumowując, oprawa graficzna na plus, włącznie z okładką!
Na koniec wspomnę, że książka znajduje się pod kategorią "Pióro Złote" - dla powieści i zbiorów opowiadań, które dotyczą m.in. relacji homoseksualnych, ale cechują się bardzo wysokim poziomem warsztatu pisarskiego autora. I ja się z tym zdecydowanie zgadzam!
Mechanik dusz: Autowiwisekcja Roksana Kulik
7,2
Książka nie jest kompletną… porażką. Tak, zdaję sobie sprawę, jak okrutnie to brzmi. Bardzo chciałabym złożyć swój osąd na karb nieprzynależności do docelowej grupy odbiorców, lecz jako jeszcze co chwilę temu zawzięta studentka myślę: trafiła kosa na kamień. I nie podołała.
Mechanik został napisany w sposób przede wszystkim mocno… przerysowany. Przerysowaną mamy tu ironię, zasobność portfela głównego bohatera, jak też gęstość usiania wykrzykników. Z powieści – docelowo – o zabarwieniu humorystycznym finalnie wyszedł trywialny traktat o perypetiach grupki znajomych z niespecjalnie wnikliwego punktu widzenia przyszłego psychologa. Najgorsze zaś jest to, że gdy już-już pojawia się fragment, który można by uznać za udany, autorka na siłę dorzuca zjadliwy komentarz! Albo dwa!! Albo może nawet CZTERY!!! Czujecie irytację? Nie, to nie ona, to dopiero pierwsza strona z prawie dziewięciuset. Co prawda z czasem można się z tak agresywnym stylem wypowiedzi oswoić, wypada to mniej więcej za połową, ale dotyczy to jedynie tych śmiałków, którzy do tego miejsca dobrnęli. Auto- i nie tylko auto- ironia jest naprawdę spoko, ale eksponowana w sposób, jakby odbiorca był idiotą, już nie.
W drugiej kolejności pragnę wytknąć autorce książki oderwanie od rzeczywistości. I nawet nie chodzi o to, że jej wstrzemięźliwi, od święta „chlejący” wyborowe trunki na zmianę z czystym spirytusem (kto pije CZYSTY spirytus!?) bohaterowie psują opinię ogółowi studentów. To nie jest normalne, by koleżance ze studiów w prezencie ślubnym podarować sto tysięcy polskich złotych. Nawet jeśli jest się obrzydliwie bogatym. Bo ona by nigdy, na Boga, NIGDY nie wzięła tych pieniędzy. Nie jest też normalnym oświadczać się innej koleżance, ponieważ jest… wartościową osobą. Czy ludzie po dwudziestce nie powinni choć odrobinę za sobą szaleć? Czy to po prostu ja jestem taka staroświecka? Podobne zachowania poddają w wątpliwość zasadność co poniektórych postępowań.
Miejsce trzecie zajmuje jednolitość postaci. Każdy z bohaterów jest wyposażony w język ostry jak brzytwa, a oczytanie ich nie zna granic. Bez trudu szafują przeróżnymi, adekwatnymi do sytuacji cytatami i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby wszyscy jak jeden mąż należeli do szkolnego kółka literackiego tzw. nołlajfów. Ale nie należą. I nie powiem, miło się śledzi ich intelektualne wymiany zdań, ale cała ta monochromia wypowiedzi na tle ich ponoć tak różnych osobowości przyprawia o niepowagę, a brak stylu, charakterystycznych manier czy naleciałości językowych poszczególnych osób mocno zubaża na tym polu sylwetki bohaterów.
Czwarty akapit należy się redakcji tekstu. Rozumiem, że pozycja jest opasła, ale to w żaden sposób nie usprawiedliwia byle jakiej korekty. Komuś się w końcu za to płaci. A tymczasem z Bożej łaski redaktor wstawia przecinki pomiędzy zdania łączne i rozłączne, zapominając o nich tam, gdzie ewidentnie znajdować się powinny (zważywszy na jego nadgorliwość). Wittchen to dla niego Witchen, a Lacoste to LaCosta, gdy tymczasem Gucci jest po prostu Guccim, a Prada Pradą – zupełnie nie rozumiem tej niekonsekwencji. Nie chcę przytaczać większej ilości wpadek, po pierwszych pięćdziesięciu stronach znudziło mi się ich wypisywanie, uwadze należy się jednak fakt, że się zdarzają i to nagminnie, przez co haniebnie niweczą szlachetną edukacyjną misję książek.
Na deser zostawiłam sobie wątek yaoi. Z powieściami tego typu nigdy nie miałam styczności, tym bardziej byłam ciekawa ich… fabuły. Niestety, mocno się rozczarowałam. I nawet nie chodzi o to, że nie doczekałam się pikantnych scen rodem z Greya. W książce, klasyfikującej się szumnie jako literatura poświęcona związkom homoseksualnym, rzekomy wątek główny stanowi jedynie tło dla faktycznej fabuły powieści. Ktoś się z kimś przespał, ktoś tu jest gejem, ale właściwie mało to kogo obchodzi. Ot, zwykła rzecz. Zero analizy, zero zoomu na „istotę” sprawy. Zupełne nieporozumienie.
Na osłodę, otarcie łez lub po prostu w spokoju z własnym sumieniem należy docenić Mechanika za przyzwoitą dawkę humoru, jednolity, porządny stylistycznie poziom ogółu oraz szeroki wachlarz cytatów, ubogacających lekturę.
Mechanik to powieść, która niczym mnie nie zaskoczyła, a w swym ugrzecznieniu stanowiła raczej słabą karykaturę studenckiego życia. Tak jak już napisałam, książka nie jest tym, czego oczekiwałam. Po części jest to z pewnością wina wprowadzającego w błąd piaru co do fikcyjnego wątku yaoi, po części zaś wynika to z rozbieżności pomiędzy opisywanymi w książce sytuacjami a rzeczywistością. Nie poleciłabym tej pozycji ani studentom, ani gejom, czyli… docelowym jej odbiorcom. Taki klops.