Najnowsze artykuły
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
- ArtykułyBracia Grimm w Poznaniu. Rozmawiamy z autorkami najważniejszego literackiego odkrycia tego rokuKonrad Wrzesiński2
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać5
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jenny Nelson
Źródło: http://bukowylas.pl/content/autor/jenny-nelson
1
5,8/10
Pisze książki: literatura piękna
mieszka z mężem, córkami bliźniaczkami i psem w Millbrook niedaleko Nowego Jorku oraz na Manhattanie, gdzie do tej pory pracowała jako redaktorka i producentka w mediach internetowych iVillage.com, Vogue.com i Style.com.
Toskańska trattoria to jej debiutancka powieść.
Toskańska trattoria to jej debiutancka powieść.
5,8/10średnia ocena książek autora
157 przeczytało książki autora
144 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Toskańska trattoria Jenny Nelson
5,8
Georgia Gray to trzydziestoletnia szefowa kuchni w jednej z nowojorskich restauracji. Oprócz prestiżowej i dobrze płatnej pracy posiada jeszcze (a raczej przede wszystkim) narzeczonego, niejakiego Glenna, dobrze zapowiadającego się prawnika.
Ta dwójka szczęśliwców wiedzie spokojne i zwyczajne życie, korzystając z niego ile się da.
Wydawać by się więc mogło, że już więcej im nie potrzeba. A jednak - coś zaczyna się psuć, zmieniając życie Georgie o 180 stopni i to dosłownie w sześć godzin...
Jenny Nelson to amerykańska dziennikarka, mieszkająca wraz z rodziną w Millboork, niedaleko Nowego Jorku. Jest rozpoznawalna dzięki pracy redaktorki i producentki m.in.dla Vogue.com , czy iStyle.com. "Toskańska trattoria" to jej debiutancka powieść.
Główną bohaterką owej powieści jest trzydziestoletnia Georgia Gray. Od dzieciństwa jej wielką pasją i fascynacją było gotowanie, które nigdy nie uważała za konieczność, lecz był to dla niej swoisty proces tworzenia.
Dzięki spadkowi odziedziczonemu po babci zapisała się do Instytutu Kulinarnego - najlepszej szkoły gotowania we Włoszech.
Rodzice młodej kucharki nie powielają jej radości, uznając, że to tylko jedna z fanaberi ich dorastającej córki.
Jednakże opór i konsekwencja Georgii sprawiają, że w szybkim czasie staje się ona cenioną i dobrze zapowiadającą się kucharką. Dopełnieniem szczęścia jest narzeczony Glenn, a także suczka Sally.
Los niestety bywa przekorny, o czym kobieta będzie musiała się niedługo przekonać.
Autorce w świetny wręcz sposób udało się przedstawić świat młodej, dorastajacej kobiety. Jej codzienne troski i problemy są po prostu zwyczajne - takie, jak u miliona innych kobiet na świecie, co uważam za duży plus.
Akcja powieści toczy się szablonowo : powoli, krok po kroku zagłębiamy się w życie bohaterów, które często lubi płatać im figle.
Jednakże - "Toskańska trattoria " to nie tylko "sucha" opowieść o dorastającej kobiecie, lecz przede wszystkim jest to powieść zawierająca niesamowite opisy przepięknego miejsca,jakim niewątpliwie jest Toskania.
Zapierające dech w piersiach widoki, włoskie winnice, czy chociażby potrawy gotowane przez Georgię to tylko kilka obrazów, które zapadły w mojej pamięci po lekturze owej książki.
Lektura ta jest bowiem lekka i przyjemna. Mogę wręcz śmiało napisać, iż jest to typowa pozycja napisana z myślą o kobietach. Pomimo tego, iż jest zwyczajną powieścią, jakich wiele na naszym wydawniczym rynku warto zwrócić na nią uwagę. Gwarantuję Wam, że nic tak bardzo nie poprawi Wam humoru w te szare jesienne dni, jak wyżej wspomniane opisy słonecznej Toskanii.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić to przewidywalność. To jasne, że tego typu książki muszą mieć happy end, jednakże niektóre zastosowane przez autorkę wyjścia były zbyt przewidywalne, co czasami zniechęcało mnie do dalszej lektury.
Reasumując - "Toskańska trattoria " to lekka i przyjemna lektura, ideanie nadająca się na ten jesienny czas. Polecam ją szczególnie fanom literatury kobiecej, a także wszystkim lubującym się we włoskiej kulturze.
Toskańska trattoria Jenny Nelson
5,8
Książek o smakowitych tytułach z czymś włosko-francuskim w fabule i piękną, zachęcająca okładką namnożyło się sporo. Przyznaję się bez bicia, że i mnie przyciągają one totalnie. Zawsze daję się złapać. Dlaczego? Odpowiedź poniżej.
Przychodzą takie dni w życiu każdej kobiety, kiedy ma ochotę wyć ile sił w płucach, gromić wzrokiem, rzucać przedmiotami o ostrych kątach, gdyż najzwyczajniej i najbanalniej nic się nie układa. Słownie: NIC. I jak to bywa w naturze - nieszczęścia chadzają stadami. Czego wtedy potrzeba? Primo - dobrego jedzenia, secondo - filmu/książki, który w kolorowy i nieznośnie radosny sposób sprawi, że uśmiechniesz się pod nosem i pomyślisz : "Fajne to było". "Toskańska trattoria" taka właśnie jest. Łyżki w dłoń, w lody czekoladowe zanurzyć i otworzyć książkę. Relaks ustawić na 100. Nie będzie bolało...
Fabuła - oczywiście, że przewidywalna i według sprawdzonego przepisu. Kobieta - walą się na nią wszystkie nieszczęścia (zostawia ją facet, który okazuje się być kokainistą, jej kariera przez niesprawiedliwą i mściwą recenzję zostaje zrujnowana). Kobieta się załamuje, opycha niezdrowym żarełkiem i obraża na cały świat. Przychodzi impuls i ... postanawia coś zmienić. Wraca więc do swojej mistrzyni z czasów szkoły kulinarnej - Claudii - i wyjechać. Gdzie wyjechać? Do boskiej Toskanii. Otwierać knajpkę usadowioną we włoskim mikro-raju. Schemat? A jakże. Jednak dobry schemat nie jest zły. A dobrze napisana przewidywalna historia nie razi swoją oczywistością, a najzwyczajniej dostarcza czystej rozrywki. A o to przecież w czytaniu chodzi.
"Toskańska trattoria" jest jak komedia romantyczna. Narzekam jakie to są przewidywalne i cukierkowe, ale niesłabnącą przyjemność z oglądania ich czerpię. Bo fajne widoczki, miła muzyka, zgrabna historyjka z zabawnymi momentami - i 90 minut totalnego odprężenia. I na koniec morał pt. "Staraj się, wierz w swoje siły, a uda się wszystko", w który nadal (!) naiwnie wierzę. I o tym traktuje historia Georgii. Mimo przeciwności, walącego się na głowę świata - znalazła jasne strony i dopięła swego celu. Schematyczne do bólu, ale gdzieś pomiędzy słowami przewija się stara jak świat prawda - jeśli czegoś bardzo chcesz, to przy zaangażowaniu i pracy to dostaniesz. Inną prawdą wynikającą z "Toskańskiej tratorii", w którą również szczerze wierzę, jest to, że nic nie przytrafia się nam bez przyczyny, a to, że spotyka nas coś złego, zapowiada tylko lepsze momenty - i Georgia jest tego doskonałym przykładem.
Nie jest to historia w której można znaleźć coś odkrywczego - wszystko już było: świat restauracji, Toskania, włoskie jedzenie. Jednak to dobre sprawdzone składniki, dzięki którym nie można nabawić się niestrawności. Opisy włoskiego jedzonka, krajobrazów (Toskania i Sycylia),trafne (choć nieco stereotypowe, co nie oznacza że odbiegające od prawdy) podsumowanie charakteru Włochów - opowiedziane niezbyt wyszukanym, ale też nie prostackim językiem. Całkiem ciekawie prezentuje się też Nowy Jork w tej historii - opisy amerykańskiego jedzonka też powodują przyspieszoną pracę ślinianek - muffiny bananowo-czekoladowe, bajgle czy kawy na Starbuck'sową nutę - takie szczegóły dodają sznytu opowieści.
Podsumowując - coś co już znamy, coś co już było i to w wielu wariantach, ale ... odpręża, pozwala oderwać się od tego co tu i teraz. I wierzyć, że jak się chce, to można wiele. Lektura niewymagająca, kobieca, lekka, łatwa, ale na pewno przyjemna. Taka na plażę i do pociągu. Taka na zły nastrój i czekoladowe lody jako zagryzkę.
http://bazgradelko.blogspot.com