3 tom Dardelvila to zbiór różnych opowieści. Szczególnie początkowe historie napisane przez Franka Millera czyli kontynuacja runu z tomu 2 robi wrażenie. Mamy tutaj Punishera, ponownie Dłoń i oczywiście Elektrę. Szczególnie ostatni zeszyt kiedy Daredevil pojawią się w szpitalu z Bulseyem robi ogromne wrażenie. Następnie mamy dwa zeszyty z cyklu co by było gdyby? Też dobre i na kojec niestety napisane w pozniejszym czasie opowieści o Daredevilu i narysowane przez Billa Sienkiewicza. I tego już nie dało się czytać. Rysunki tego rysownika jak dla mnie to jedna wielka pomyłka. Nawet dobra fabuła nie pomoże. Ogólnie początek tomu dobry, niestety czym dalej tym gorzej.
Są dwie perspektywy, z jakich można oceniać cały ten cykl. Czytając go krótko po premierze pewnie można było zachwycać się nowatorskimi rozwiązaniami, kadrowaniem, mozolnym wychodzeniem ze starej szkoły komiksowej, jak również wprowadzonymi przez Millera bohaterami, którzy z czasem stali się kanonicznymi dla opowieści o Daredevilu. Ja patrzę z perspektywy dzisiejszej. Będąc po lekturze świetnych runów Bendisa i Brubakera, trudno byłoby mi ten tytuł w 100% polecić, zbyt wiele tu mielizn i śladów naiwności dawnych komiksowych rozwiązań. Mam do tego naprawdę sporo szacunku, ale nie jest to coś, co przyprawiłoby mnie o szybsze bicie serca. Za to dołączone na końcu wspólne prace z Billem Sienkiewiczem i Lynn Varley to już zupełnie inna bajka. Nowatorskie, intrygujące, niepokojące i momentami kompletnie odjechane - coś co jest dla mnie ideałem tego typu opowieści. Przychodzą na myśl początkowe zeszyty runu Bendisa tworzone z Davidem Mackiem czy "Azyl Arkham" - Morrisona z rysunkami McKeana. Szkoda, że w tym zbiorze to jedynie ciekawostka