Urodził się w 1967 roku w Chorwacji, skąd w wieku trzech lat przeprowadził się z rodzicami do Berlina. Od 1989 r. pracuje jako pisarz i aktualnie mieszka w starym młynie nieopodal niemieckiej stolicy. Jest autorem wielokrotnie nagradzanych książek dla dzieci i młodzieży; napisał między innymi (pod pseudonimem) bestsellerowy Die Kurzhosengang. W 2003 r. ukazał się jego thriller psychologiczny Du bist zu schnell, obecnie ekranizowany.http://www.drvenkar.de/
Ta książka to istny dramat. Grupa nastolatek wpada w posiadanie narkotyków i teraz uciekają, bo goni ich diler. Wszystko tutaj poszło nie tak. Z każdej niebezpiecznej sytuacji wychodzą bez problemu (z jednym małym wyjątkiem). Spotykają obcego faceta w trakcie ucieczki i opowiadają mu o swoich planach. Przecież to głupota totalna. Zakończenie do przewidzenia od samego początku.
„Sorry” to książka, przy której złamałam swoją zasadę czytania z otwartym umysłem i nie sugerowaniem się opisem i komentarzami. Jest to również kolejna książka, która przeleżała na półce dwa lata, zanim w końcu ją ruszyłam. Okładka krzyczy, że to przerażający thriller psychologiczny, a opis jest bardzo intrygujący. Na którejś facebookowej grupie, pod jednym z postów dotyczących książek wbijających w fotel ktoś wymienił również „Sorry”. Cóż, mam zgoła inne odczucia.
Czwórka przyjaciół otwiera agencję, która ma za zadanie... przepraszać. Wbrew wszelkiemu rozsądkowi firma prężnie się rozwija – do czasu zlecenia, które bezpowrotnie zmienia życie każdego z nich.
Po przeczytaniu 10 stron pomyślałam, „kurczę, to może być mocne”. No niestety, nie. Pomimo poruszenia poważnego tematu, jakim bez wątpienia jest pedofilia, historia mnie jakoś szalenie nie porwała, a już na pewno nie wbiła w fotel. Złamałam kolejną ze swoich zasad dotyczącą ignorowania wszelkich wskazówek prowadzących do wyjaśnienia. W tym wypadku naprawdę szybko zorientowałam się kto jest kim, bez zbędnego zastanawiania. Bohaterowie nie są za grosz wyraziści. Każde z nich to swoiste lelum polelum, bez żadnego pomyślunku. Wątek miłosny autor wrzucił chyba tylko dlatego, że opowieść bez seksu to nie opowieść. Starszy pan to już w ogóle czysta fantastyka - zwłaszcza pod koniec książki. Najciekawszą i najbardziej złożoną postacią pojawiającą się w książce jest Sundance.
Pomimo tylu wad, uważam, że jest dużo dużo gorszych pozycji niż ta i w ogólnym rozrachunku nie wypada tak tragicznie. Jest po prostu ok. Przeczytałam w jeden wieczór, niestety rezygnując z własnych zasad, po raz kolejny przekonałam się, że nie warto się nastawiać, bo szybko można się rozczarować.