Napisana z polotem i wdziękiem opowieść o gospodarzu literatury polskiej świadomym tego, że droga do prawdy wiedzie przez stawianie pytań, ważnych pytań, pytań o istnienie Boga, nieśmiertelność duszy, wolną wolę, pisarza skłonnego do “głębokich westchnień nad rzeką mijającego czasu”, zakładającego, że czytelnik nie oczekuje od lektury wiersza, opowiadania lub powieści przyjemności, lecz prawdy, opcjonalnie: “przyjemności wynikającej z poznania prawdy”.
„W parafialnym kościele w Podkowie Leśnej zjawiał się raz do roku - w Wielkanoc - i nigdy nie przekraczał progu. (Tak to zapamiętał proboszcz podkowiańskiej parafii, ksiądz Leon Kantorski). Stał na dole, tam gdzie się zaczynały schody, oparty o kamiennym filar pergoli.”
Opowieść o charakterystycznym dla Iwaszkiewicza “błękicie oddalenia” i uważności, o tym, jak samemu będąc niepocieszonym, pocieszać, trudnej drodze do pogodzenia się z tym, co nieodwołalne czyli przejściem z doczesności do wieczności oraz boskim pierwiastku obecnym w człowieku i w naturze, rozważania o sensualnej stronie prozy i poezji oraz wierszach mających postać intymnej rozmowy przeplatanej zwrotami: „posłuchaj”, „powiem ci”, „pamiętasz”.
Przeczytałam w ramach wyzwania: Wielkanoc z Iwaszkiewiczem : )