Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Judith Arnold
Źródło: www.juditharnold.com
Znana jako: Ariel Berk, Thea FrederickZnana jako: Ariel Berk, Thea Frederick
13
5,8/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Urodzona: 07.04.1953
Barbara Keiler (ur. 07 kwietnia 1953 w Nowym Jorku),znana pod pseudonimem Judith Arnold, jest najlepiej sprzedającą się amerykańską autorką kryminału i ponad osiemdziesięciu pięciu romansów. Pisze od 1983 roku, publikuje również pod pseudonimami: Ariel Berk i Thea Frederick.http://www.juditharnold.com
5,8/10średnia ocena książek autora
110 przeczytało książki autora
150 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Bal przy świecach
Judith Arnold
Cykl: Hotel Marchand (tom 1)
6,6 z 7 ocen
49 czytelników 1 opinia
2007
Najnowsze opinie o książkach autora
Bal przy świecach Judith Arnold
6,6
Wszystko pięknie ładnie,ale takiego gniota dawno nie czytałam.Cały ,szumnie zapowiadany bal opisany był w jednej scenie(reszta to głównie prowadzenie hotelu połączone z otrzymywaniem dziwnych meili,a w międzyczasie mega facet,pracujący w hotelowej ochronie,który interesuje się bohaterką).Wątek romansowy wprost żenujący,dawno nie zdarzyło mi sie tak wynudzić,a czytuję ostatnio różne książki,nie zawsze jest o trafiony wybór.Watek kryminalny (jeśli można go tak nazwać ) jest krótko mówiąc głupawy.Bohaterowie też nie porywają...Co jeszcze?Wprowadzono wątek zagrożenia hotelu.Przed czterema laty w dziwnych okolicznościach zniknął z konta hotelowego milion dolarów,co postawiło jego sytuację w niekorzystnym świetle.obecnie hotel jest po remoncie,spowodowanym huraganem,ale co chwilę zdarzają sie w nim dziwne sytuacje.A to w świeżo wypranej partii ręczników znaleziono odłamki szkła,to zepsuł się generator.W dodatku w czasie balu w jednym z apartamentów znaleziono martwego człowieka.problem z tym,ze autorka nie wyjaśniła czytelnikowi nic w związku z tymi incydentami.Rozumiem,że to pierwsza część cyklu o Hotelu Marchand,ale mimo wszystko jakieś wyjaśnienie by się przydało.
Jeśli ktoś szuka atmosfery Nowego Orleanu ,to błędna droga.akcja mogłaby być osadzona w jakimkolwiek innym mieście,bo tutaj jedynym odniesieniem do klimatu miasta jest nazwa Francuskiej Dzielnicy,w której stoi hotel.
I jeszcze jedno zdanie dotyczące osławionego Mardi Gras.Tutaj nic z tego nie ma.Owszem,bal teoretycznie organizowany jest na cześć początku karnawału,ale jedynym tego przejawem są maski,które bohaterka widzi w witrynie jednego sklepu.
Jeśli ktoś się zastanawia nad przeczytaniem tej książki to stanowczo odradzam.
Wolne żarty Judith Arnold
5,1
Zdecydowanie rozbawiła mnie ta książka.
Od razu wiadomo jak się skończy, nic mnie nie zaskoczyło, bohaterowie zachowują się jakby mieli dziesięć lat.
Sam pomysł na książkę fajny, jednak kto oświadcza się komukolwiek po tygodniu?
Bardziej widziałabym to w formie opowiadania. Albo przynajmniej niech wezmą ten ślub, a potem się rozwiodą. Wtedy można powiedzieć, że puentą było, że bez poznania drugiego człowieka nie da się stworzyć relacji o dobrych fundamentach.