Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Parę lat z biografii znakomitego żołnierza i patrioty Bartłomieja Nowodworskiego. Dokładnie: lata 1599-1607, gdy ten objęty banicją szlachcic spod Tucholi przebywał na Malcie, gdzie czynnie brał udział w walkach z Turkami, wstąpił do rycerskiego zakonu joannitów, czyli kawalerów maltańskich, a doczekawszy się ułaskawienia powrócił do kraju. Ładnie napisana, porządna w dawnym stylu książka historyczna dla młodzieży, barwna, pełna bitew morskich, walk wręcz i zdobywania umocnień - oraz dydaktyki. Przygaszają ją nieco schematyczne nasiadówki z przyjaciółmi lub zwiedzanie wyspy, które są asumptem do faktograficznych wywodów i wzdychania o tęsknocie do ojczyzny. W tym epizodach widać, że brakowało pomysłu na "zagospodarowanie" pana Bartłomieja. A tymczasem poza opowieścią pozostało jego wojowanie w wojnach religijnych we Francji, potem zaś w wojnach z Moskwą, w tym zdobywanie Smoleńska, wreszcie - znakomite fundacje na rzecz Uniwersytetu Krakowskiego, wspomniane tylko na koniec. Ta wielka przygoda: droga prostego szlachcica do służby królewskiej, los wygnańca, dojrzewanie żołnierza do ideału rycerza chrześcijańskiego, a następnie do roli wybitnego mecenasa nauki i kultury - może się kiedyś doczeka "dorosłej" opowieści?