Wydanie filmowe zasugerowało mi, że będzie to powielenie filmu. Nic bardziej mylnego. Jest to opis życia zawodowego i prywatnego kapitana Sullyego. Napisane w bardzo przystępny sposób, czyta się bardzo szybko.
Kapitan Sully to bardzo mądry człowiek, można się czegoś od niego nauczyć. Polecałabym ją do przeczytania przede wszystkim ojcom i mężom.
Naprawdę zawsze daję szansę książką z kategorii, z którymi jest mi ciężej niż w tymi, co uwielbiam.
Z pewnością "Sully" był lepszy od poprzedniej bibliografii, ale nie powiem miałam pewien problem z tą książką. Męczyła mnie i trochę mi się dłużyła zanim dotarłam do interesującego mnie momentu.
Cud na rzece Hudson 15 stycznia 2009 roku z pewnością przeszedł do historii lotnictwa, jak i całego kraju USA. O tym, że niemożliwe stało się prawdziwe i samolot wodował na rzece zamiast się rozbić.
Sama zasadnicza część była naprawdę przerażająca i fascynująca, gdyż to wydarzyło się naprawdę i wszyscy ocaleli oraz to, że istnieją ludzie, którzy znajdują się w odpowiednim miejscu i czasie oraz pracują z właściwymi osobami. Tak, tego chciałam i to dostałam.
Jednak...
Pierwsza połowa książki bardzo, ale to bardzo mi się dłużyła. Rozumiem sens całej tej treści, gdyż wcześniejsze decyzje i wydarzenia sprawiły, że w finałowym momencie wszystko się udało. Ale no cóż... Nudziło mi się i z ulgą przewracałam kolejną kartkę.
Dochodzę do wniosku, że takie są bibliografie czy reportaże. Przedstawiają wszystko tak jak było. Ale trzeba przyznać, że kilka razy mnie rozbawiła w porównaniu do poprzedniej... mimo wszystko była ok.
Historia, która godna jest uwagi.