Złodzieje piasku Ben Brown 7,3
ocenił(a) na 63 lata temu Dylematy, przed którymi staje, chcąc-nie chcąc, reporter wojenny. Nie tylko te oczywiste (jechać na kolejną wojnę czy towarzyszyć dorastającym dzieciom? zadowolić się otrzymanymi materiałami prasowymi czy szukać informacji w terenie?, zaryzykować i wyjść na pierwszą linię frontu czy stracić znakomitą okazję na, być może, zdjęcie roku?),ale i te, o których niewiele wiemy: podzielić się z kolegą-reporterem ważnym newsem? przemilczeć ewidentny plagiat czy wręcz krypto-cytat, jakiego dopuścił się nasz przyjaciel, sława dziennikarskiego światka? zatrzymać się i uratować życie dziecku, umierającemu na poboczu?, wyciągnąć własnego tubylczego kierowcę i tłumacza z pola minowego? I kto jest mi bliższy: własna żona, która nic nie rozumie czy koleżanka z misji?
I koszty, jakie ponoszą dziennikarze wojenni. Uzależnienie od wszelkich możliwych nałogów - gdy zawód reportera i adrenalina towarzysząca mu codziennie same są uzależniające. Narkotyki, alkohol, przygodny seks, poczucie wyobcowania w tzw. "normalnym" świecie, gdzie pozostają rodziny. Zagubienie kompasu moralnego, odwrócenie zasad i poczucie bezsensu życia "w cywilu". Zerwanie więzów z bliskimi nam osobami, cynizm, walka między lojalnością a ambicją, niszcząca świadomość absolutnego braku korelacji między ludzkimi tragediami mordowanych Bośniaków czy Hutu a miną zadowolonych z siebie polityków wielkich mocarstw. Bezradność i poczucie misji.
Te i inne problemy przedstawione w "Złodziejach piasków" sprawiają, że książka jest naprawdę interesująca, chwilami porażająca.
Z kolei liczne zmiany planów, równolegle prowadzona narracja w częstych retrospekcjach i nadmierne komplikowanie akcji, które celowo ma utrudnić czytelnikowi zgadnięcie "kto jest winien?", wreszcie kuriozalne, jak dla mnie, finalne rozwiązanie romantycznego wątku - powodują lekki chaos i odrealniają fabułę a w efekcie, zaniżają wrażenie ogólne. Stąd moje 6/10.