Za krawędzią nocy Carina Rydberg 6,0
ocenił(a) na 22 lata temu Kotio w poniższym komentarzu napisała wszystko, co chciałabym powiedzieć o tej książce. Pierwsze zdania ("Przykro mi, ale spóźniliście się. Już nie żyję.") obiecywały, że to będzie wyjątkowa historia. I była, ale zupełnie nie tak, jak powinna. Wszystko tu poszło źle. Bohaterka wpadła do worka "wszystkie nieszczęścia świata", co zmasakrowało fabułę. Na plus zakończenie, ciekawe jak otwarcie książki, ale to ciut za mało. Jeśli ktoś mimo wszystko chce przeczytać książkę, to powinien tu przestać czytać moją opinię. Dalej będzie tylko SPOILER:
Bo co my tu mamy? Dziwny brat artysta malarz z problemami emocjonalnymi, molestowany przez siostrę matki, śmierć ojca, molestujący pasierbicę ojczym, brat zabijający ojczyma, brat sypiający z siostrą. Po ślubie naszej bohaterki z lekarzem pojawiły się kolejne problemy: toksyczny mąż, zdrady, odkrycie że mąż jest gejem, dilowanie prochów, poród w zimowej głuszy, który poszedł źle i mąż lekarz wydłubywał swoje dziecko po kawałku (rzekomo martwe) ze swojej żony, ciotka spotykająca się za kasę z młodym właścicielem galerii sztuki (gejem, a jakże),właściciel galerii zakochany w bracie głównej bohaterki, ale sypiający z jej mężem (sic!),i jeszcze kilka dziwnych układów, w których się pogubiłam. Miała być interesująca książka, a wyszła tania sensacja najniższych lotów, jak ze "Skandali", drukowanych w latach '90. Fujka.