Czyste radości mojego życia Jan Smid 7,1
ocenił(a) na 93 lata temu Urocza, przyjemnie absurdalna opowieść drogi. Jak "Alicja w krainie czarów " albo "Autostopem przez galaktykę", ale bardziej realistyczna. Trochę taka czeska baśń, a trochę western, bo mamy i amerykańskie klimaty, i amerykańskie pejzaże, wilki, kowbojów, ciężarówkę i dużo czeskiego poczucia humoru.
Główny bohater trochę minimalista, trochę naiwniak, ale w sumie to bardzo sprawny, objazdowy sprzedawca praktycznych ubrań, na tyle sprawiedliwy i uczciwy, na ile komiwojażer może być uczciwy, żyje w drodze, ale marzy o przynależności. Spotyka różnych ludzi, codziennie innych, i jest to tez opowieść o tych ludziach. O tym jacy są praktyczni, mili, chciwi lub niebezpieczni. Trochę przypomina to kawałki z książek Londona, ale całkiem przerobione - bo bohaterem nie są ci wspaniali traperzy, ale naiwniak z ciężarówki. Taki, który nawet strzelby nie ma.
Jest to też opowieść o mijanych krajobrazach, przyrodzie , wodzie, codziennych zmianach krajobrazu, o tym co codziennie jest mijane, wydarza się, a potem odpływa w zapomnienie.
Bardzo ciekawy jest układ bohatera z lwicą. Spotkanie jest przypadkowe i bohater jak zwykle usiłuje odjechać dalej, uciec, oddalić się, zostawić to za sobą, ale nie udaje mu się, bo lwica jest uparta, a przede wszystkim jest głodna. Jest chyba pierwszym stworzeniem z którym Nat nawiązuje trwałą wież, dziwną, ale rzeczywistą. Nie jest w stanie jej porzucić, bo lwica nie daje się porzucić, wiec się do niej przywiązuje. Lwica staje się nierozerwalną częścią jego życia, które zmienia się. Nie tyle pod wpływem samej lwicy, ile pod wpływem jego poczucia przynależności do innego stworzenia. Bo to już nie jest sam jednoosobowy Nat, którego można pobić, okraść czy zlekceważyć, ale jest Nat i jego lwica. Partnerzy. Jest ich Dwoje.
Bardzo ciekawie jest to budowane. Od niechęci do uzależnienia. To mogłaby być opowieść o spotkanym zabłąkanym kundlu , który nie chce się odczepić, ale lwica daje tej historii przyjemną absurdalność, baśniowość., której nie dałby pies. Bo pies to pies, a lwica to zwierzę wyjątkowe. Wielkie i groźne.Całkiem zmienia postrzeganie przez innych tego, do kogo należy. Rzadko kto, nawet w Ameryce, wozi w samochodzie lwa. I to na siedzeniu, jak pasażera, a nie gdzieś tam zapakowanego, zamkniętego w klatce.
Nat nawet nie usiłuje zamykać lwicy w klatce, nawet nie ma klatki, nie zakłada jej żadnych więzi , traktuje ją trochę jak kosmitę , a trochę jak partnerkę -przyjmuje ją taką jaka jest, i po prostu się nad tym niewiele zastanawia. Czy wynika to z jego naiwności czy z kontaktu z przyrodą? trudno określić, Net w ogóle niewiele myśli czy planuje, poza oczywiście planowaniem korzystnej sprzedaży bardzo praktycznych kalesonów męskich, i twarzowych bluzek damskich. Jest skutecznym komiwojażerem, a jednocześnie pozwala, żeby życie go niosło jak fala na morzu. Chciałby mieć rodzinę i chciały spędzać czas w swojej chacie w lesie , ale nie wie jak te "chciałby"połączyć, Uważa, że to raczej niemożliwe i własciwie nic nie robi w sprawie realizacji tych pragnień. Cieszy się tym co ma, nawet jak nic nie ma, a nie rozważa bez-sennymii nocami czego by jeszcze pragnął i jak to osiągnąć. W nocy po prostu śpi. a jak się lwica przytuli do jego pleców -to tez dobrze.
Spotyka lwicę, której trudno sie pozbyć, no to ok -bierze ją ze sobą; spotyka kobietę, które chce go zagospodarować -no to ok -usiłuje się dostosować. Ale i w życiu Neta, są sytuacje, do których nie potrafi się dostosować, chociażby bardzo chciał. Więc zmienia falę na morzu i daje się nieść w innym kierunku, który bardziej mu się podoba.
Bardzo pozytywna, optymistyczna , minimalistyczna opowieść o ludziach i o ruchu.