"Przeszłość jest bardzo ważną częścią życia, dlatego nie da się jej tak po prostu usunąć z pamięci". Śmiem nawet twierdzić, że bardzo często stajemy się jej zakładnikami. Ciągnie nas do tego, co już znamy i z czym jesteśmy obyci.
Tylko, jaki ma to związek z książką? Myślę, że bardzo dobrą odpowiedzią na to pytanie będzie przedstawienie głównego bohatera - Mariusza Madejskiego. Warszawski skinhead, żołnierz. Dokładniej mówiąc najemnik w wojnie na Bałkanach, biorący udział w czystkach etnicznych i zbrodniach na ludności cywilnej. Doświadczony fachowiec, który przywykł do widoku krwi i ludzkiego cierpienia. Psychopata i alkoholik, uwielbiający czuć się panem życia i śmierci. Z naciskiem na to drugie.
Pewność siebie związana z doświadczeniem często bywa zgubna. Przeszłość dopada najczęściej nagle i bez ostrzeżenia. Kiedy budzą się stare koszmary, nie wróży to nic dobrego. Nadchodzi tragedia Wystarczy chwila, aby stać się zupełnie kimś innym, przejąć rolę. Ścigający staje się ściganym, przywódca staje się podwładnym, a pan życia staje w obliczu śmierci. Ot, karuzela życia.
A wpływowy wilk? Staje się zwykłym psem.
Nie będzie już decydował, będzie zależny.
Jego czas skończy się bezpowrotnie. Jak to mówią: Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka.
Do pewnego momentu czyta się nieźle, ale końcówka dramatycznie słaba. Większość akcji w książce to już takie "ale to już było" i w zasadzie niczym nie zaskakuje. Niektóre postacie/wątki totalnie niepotrzebne, dziwnie ciągnięte na siłę (wątek Scott). Momenty opisów z brutalną przemocą również takie wplecione jakby specjalnie dla ubarwienia przeciętnej opowieści.