Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński26
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Joanna Szymczyk
1
5,2/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,2/10średnia ocena książek autora
154 przeczytało książki autora
53 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Ewa i złoty kot Joanna Szymczyk
5,2
Książka wywołała u mnie morze emocji jeszcze zanim zaczęłam czytać faktyczną treść. Opis znajdujący się na końcu przyniósł mi bowiem natychmiastowe skojarzenie z twórczością Chmielewskiej. Przebojowa dziewczyna z nosem do sensacji i talentem do pakowania się w kłopoty, znajomy policjant, przyjaciółka — od razu przed oczyma stanęła mi Joanna, co przeraziło mnie niebotyczni, czym prędzej więc rzuciłam się na lekturę. Pierwsze wersy, akapity połknęłam zachłannie, z rosnącym niepokojem, ale i uciechą. Treść bardzo przyjemna w odbiorze, lekka i zabawna. Bohaterka od razu wzbudza sympatię, wydaje się być niezależna, inteligentna, szalenie bystra, zabawna i, co jest moim ulubionym przymiotem, posiadająca wyjątkowo cięty język. Młodsze wydanie Chmielewskiej, jak nic. Kolejne karty jednak, ku memu wytchnieniu, obalają skojarzenie. Ale bynajmniej, nie zniechęcają do lektury.
Główna bohaterka, dziennikarka Ewa, odkrywa przed czytelnikiem kulisy redakcji brukowca Bazar Warszawski. To właśnie nieodparte pragnienie zabłyśnięcia dużym artykułem sprawia, że pakuje się w sam środek mafijnej afery. Ewa nie uczestniczy w akcji przypadkiem, sama się w nią pakuje. Jest do granic możliwości beztroska, żeby nie rzec — bezmyślna. Nie zastanawia się ani przez chwilę nad konsekwencjami swoich posunięć i tylko cudem wychodzi ze wszystkiego cało. Nie jest przenikliwa, nie udaje jej się samodzielnie wysnuwać wniosków, zawsze ktoś jej musi pomagać — głupkowata koleżanka z pracy, bystra współlokatorka lub zakochany w niej policjant. Ewa tylko z pozoru jest kobietą niezależną i z własną opinią — notorycznie daje się zwodzić i nie potrafi twardo pozostać przy swoim zdaniu. Ocenia wszystko pochopnie i przez to popełnia całe szeregi błędów. Mimo to, zdecydowanie da się lubić. Do grona kontynuatorek przygód Chmielewskiej jednak zdecydowanie nie da się jej zaliczyć.
Akcja książki jest interesująca, wartka, ze zwrotami akcji, dlatego bardzo łatwo się w nią wciągnąć. Fabule nie mam nic do zarzucenia. Świetnie nadaje się na lekką, wieczorną lekturę. Jest ponadto szalenie zabawna, czytelnik z pewnością może liczyć na wielokrotne wybuchnięcie głośnym śmiechem.
Poznęcam się nad tytułem. „Złoty kot” nawiązuje zarówno do głównej speluny, wokół której kręci się akcja, jak i do kota Ewy, Błażeja. Właśnie nad Błażejem chcę się zatrzymać przez chwilę. Wszelkie opisy i recenzje w moim odczuciu zdecydowanie przeceniają jego udział w akcji i fabule. Rozbudowane fantazje zapowiadane przez liczne opisy zrobiły mi nie lada smaka, spodziewałam się czegoś na wzór Diabła z Wszyscy jesteśmy podejrzani. Bardzo się zawiodłam. Kot, owszem, pojawia się, ale nie na tyle, żeby uważać go za bohatera równorzędnego do, chociażby, Malwiny i Adama. Choć z pewnością jest złoty, ale ja nie jestem obiektywna — mam szczególną słabość do tych zwierzaków.
Ogólne wrażenie bardzo dobre. Znęcanie się nad bohaterką wynika jedynie z moich badań literackich na temat kobiety-detektywki. Nie potępiam obrazu, nie odbiera on książce uroku. Wystawiam mocne 4,0.
Ewa i złoty kot Joanna Szymczyk
5,2
Wprawdzie czytałam tę książkę masę czasu temu, ale do dzisiaj nie mogę zapomnieć jak bardzo mi się nie podobała i jak tragicznie była napisana. Szczerze mówiąc kupiłam ją tylko ze względu na tytuł: połączenie mojego imienia i najwspanialszego stworzenia na świecie - kota. Rozczarowałam się bardzo.
Najbardziej zapamiętałam trzy rzeczy. Pierwszą z nich były chaotyczne dialogi. W pewnym miejscu Adam rozmawiał ze swoim znajomym (szpiegiem, czy kimkolwiek on był). Po paru wymienionych zdaniach zaczęłam się gubić co kto mówi, a wracanie parę wierszy w górę niewiele dawało.
Po drugie informacje podawane przez autorkę na temat technologii były po prostu śmiechu warte. Z jej opisu wynika, że Bluetooth jest zaawansowanym, niewiarygodnie efektywnym narzędziem hakerskim. Można się dzięki niemu włamać bez żadnych problemów z telefonu do każdego komputera, który znajduje się w budynku, w którym my jesteśmy, i nikt nic nie zauważy.
I na koniec, odnośnie ostatniego rozdziału. Do dzisiaj nie mam pojęcia dlaczego autorka napisała go w pierwszej osobie, z punktu widzenia kota. Pomysł dobry, jeśli pasuje do całości. A w tym wypadku zupełnie nie trzymał się kupy.
Najbardziej zapamiętałam trzy rzeczy. Pierwszą z nich były chaotyczne dialogi. W pewnym miejscu Adam rozmawiał ze swoim znajomym (szpiegiem, czy kimkolwiek on był). Po paru wymienionych zdaniach zaczęłam się gubić co kto mówi, a wracanie parę wierszy w górę niewiele dawało.
Po drugie informacje podawane przez autorkę na temat technologii były po prostu śmiechu warte. Z jej opisu wynika, że Bluetooth jest zaawansowanym, niewiarygodnie efektywnym narzędziem hakerskim. Można się dzięki niemu włamać bez żadnych problemów z telefonu do każdego komputera, który znajduje się w budynku, w którym my jesteśmy, i nikt nic nie zauważy.
I na koniec, odnośnie ostatniego rozdziału. Do dzisiaj nie mam pojęcia dlaczego autorka napisała go w pierwszej osobie, z punktu widzenia kota. Pomysł dobry, jeśli pasuje do całości. A w tym wypadku zupełnie nie trzymał się kupy.