Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik249
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Renzo Agasso
3
5,7/10
Urodzony: 01.01.1953
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://
5,7/10średnia ocena książek autora
68 przeczytało książki autora
50 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Wzięłam "pigułę". Posłuchaj mojej historii
Renzo Agasso, Giorgia Benusiglio
5,8 z 40 ocen
85 czytelników 8 opinii
2011
Pochwała osła. O trudnych sprawach bez podlizywania
Antonio Mazzi, Renzo Agasso
6,5 z 4 ocen
9 czytelników 1 opinia
2008
Mafia biznes polityka. Przypadek Giorgio Ambrosoli
Renzo Agasso
4,8 z 8 ocen
21 czytelników 0 opinii
2005
Najnowsze opinie o książkach autora
Wzięłam "pigułę". Posłuchaj mojej historii Renzo Agasso
5,8
Literacko ta książka jest bardzo słaba, ale nie o walory literackie tutaj chodzi.
Warto przeczytać, żeby zrozumieć jakie mogą być konsekwencje pojedynczego wzięcia "niewinnej" tabletki extasy.
Warto dać do przeczytania nastolatkom, bo nic lepiej do nich nie trafi niż inny nastolatek opowiadający swoja historię.
Warto dać do przeczytania rodzicom, żeby uświadomili sobie, że nawet ich z pozoru "grzeczne" dziecko może wpaść w tarapaty.
Warto dać do przeczytania wszystkim dorosłym, którzy mają kontakt z nastolatkami, żeby nauczyli się nie lekceważyć żadnych ich kłopotów zdrowotnych.
Wzięłam "pigułę". Posłuchaj mojej historii Renzo Agasso
5,8
Zawsze z ciężkim sercem wystawiam słabe oceny książkom opowiadającym o prawdziwych, dramatycznych i smutnych wydarzeniach. Trochę żałuję, że w ogóle trafiłam na "Wzięłam "pigułę", bo mimo powagi tematu, w mojej subiektywnej ocenie książka jest marna.
Pierwszą sprawą, która zaważyła na ocenie, jest sposób w jaki ta historia została opisana. Wiem, że to wspomnienia zwykłych ludzi, ale chyba ktoś przed ich wydaniem powinien trochę podrasować styl, żeby dało się to normalnie czytać. A może ten chaos był zamierzony? Jeżeli tak - ja tego nie kupuję. Może też trochę jest to wina tłumaczenia, ale jak to mówią, z pustego i Salomon nie naleje.
Druga rzecz, niestety, dotyczy samej Giorgii Benusiglio. Mimo szczerych chęci nie potrafię wzbudzić w sobie wiele współczucia dla osoby, która wyłącznie na własne życzenie wpakowała się w takie tarapaty. Też miałam naście lat i sporo okazji, ale potrafiłam rozsądnie podejmować decyzje i jakoś przeżyłam cielęcy wiek bez konieczności przeszczepu wątroby.
Nie da się też nie zauważyć, że Giorgia za całe swoje cierpienia obarcza ludzi wokół niej, szczególnie lekarzy, którzy próbowali uratować jej życie. Konowały ciągle tylko coś psuli, nie ważne, że przeszczep wątroby to bardzo poważna sprawa. Na pewno przy wyciąganiu drenów zrobili to odwrotnie, pocięli jej mięśnie i żebra przy kolejnej operacji i strasznie później bolało. Tylko o tym, że sama jest sobie winna jakoś tak często już nie wspominała. Łatwiej oskarżać wszystkich wokół. Prawie zapomniałam wspomnieć, że nasza pacjentka sama odstawiła sobie leki immunosupresyjne, bo wydawało jej się, że przeszczep się już przyjął. Brawo, nie ma co przecież ufać lekarzom.
Denerwuje mnie też jej niekonsekwencja.
Ojciec dziewczyny wspomina: "Pewnego dnia moja córka powiedziała mi: "Jeżeli się uratuję, będę chodziła do szkół, by opowiadać o tym, co mi się przytrafiło". A w innym miejscu sama Giorgia mówi: "Szukają mnie również przez Facebooka. Czasami denerwuję się, ponieważ jest to dla mnie sposób spędzania czasu służący spotkaniu z przyjaciółmi [...]. Natomiast przychodzą tą drogą również zaproszenia na spotkania w szkołach i oratoriach. Czuję się niejako prześladowana przez całe to zainteresowanie [...]". Wydaj więcej książek, będziesz mieć mniej zainteresowania. Skoro tak ją to mierzi, to po co pcha się ze swoją historią do ludzi?
Problem jest poważny i jeżeli ta książka przemówi do spragnionego doznań nastolatka lub rodziców, których "problem na pewno nie dotyczy" - super. Ja jednak ani nie jestem już nastolatką, ani nie planuję mieć dzieci, więc chyba nie potrafię jej docenić.