Najnowsze artykuły
- ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant3
- ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać357
- Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
- ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aleksander Maślej
2
5,0/10
Pisze książki: publicystyka literacka, eseje, historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,0/10średnia ocena książek autora
2 przeczytało książki autora
1 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Słońce we łzach wygnanych Aleksander Maślej
6,0
Wcześniej słyszałam o Aleksandrze Maśleju tylko w "Telenowynach" i przeczytałam o nim parę słów anegdoty w książce Pawła Smoleńskiego „Pochówek dla rezuna”. Tak naprawdę do końca nie wiedziałam, z kim miałam do czynienia. Nie znałam też jego twórczości. Kiedy przeczytałam na odwrocie książki, że „Słońce we łzach wygnanych” powstało z wielu wysłuchanych opowieści, w pierwszej chwili spodziewałam się dzieła niezbyt wysokich lotów w stylu „Nic nie jest w porządku. Wołyń” Krzesimira Dębskiego. Krzesimir Dębski w moim odczuciu wykorzystał wspomnienia i pracę innych, dorzucił swój komentarz naprędce i wydał książkę w pośpiechu, chyba licząc na to, że kiedy pojawi się na rynku, Wołyń dalej będzie modny, a mu wpadnie coś do kieszeni.
Kiedy zaczęłam czytać pracę Maśleja, ujrzałam wrażliwego człowieka, wnikliwego słuchacza i obserwatora, który w piękny, literacki sposób potrafi przelać swoje myśli na papier. Z każdym następnym opowiadaniem byłam coraz bardziej dumna, że posiadam podpisany egzemplarz. Nie wiem jednak, czy pisarzowi chodziło o takiego czytelnika jak ja. Odnoszę wrażenie, że autor bardziej chciałby, żeby książka trafiła do Polaka, który m.in. uważa, że Akcja Wisła była uzasadniona, Polaka, który spogląda tylko poprzez swój punkt widzenia i tym samym zmienić coś w jego życiu, otworzyć go., sprawić, by zobaczył swoje błędy. Ja o pewnych rzeczach wiedziałam już wcześniej – m.in. z książek prof. Motyki. „Słońce we łzach wygnanych” to moje pierwsze zetknięcie z kulturą i językiem Łemków. Dla mnie – jako filologa ciekawe było doświadczyć tej niezwykłej mieszanki języka ukraińskiego, rosyjskiego i polskiego w oryginale.
Największe moje zainteresowanie wzbudził jednak rozdział III, a zwłaszcza „I nadzieja na pojednanie pójdzie w ciemny las ‘gdybania’”. Przykro mi, że w tak negatywny sposób Ukraińcy zapamiętali II RP i Polaków. Jak już wcześniej powiedziałam, wiedziałam wcześniej o zamykanych cerkwiach, o zmuszaniu do przechodzenia na katolicyzm i o „tulipanach”, o wspólnym Cudzie nad Wisłą i o tym, że Polska podzieliła się po nim Ukrainą ze Związkiem Zdradzieckim. Wiedziałam też wcześniej o Berezie Kartuskiej. Jednak nie do końca zgadzam się, że obóz powstał z myślą o Ukraińcach, powstał z myślą o przeciwnikach sanacji. Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że każdy woli odgrywać rolę ofiary, a nie sprawcy – i dotyczy to w tym wypadku zarówno Polaków, jak i Ukraińców. A jak już dochodzi do walk, to tylko z silnym przeciwnikiem a nie kimś bezbronnym. Wołyń? Zemsta na okupancie. Fakt, że Ukraińcy (w mniejszym stopniu, ale zawsze) byli rżnięci także przez Polaków? To tylko akcje odwetowe. Akcja Wisła? To tylko walka z UPA. W tym się z panem Maślejem zgadzam, zbrodnia jest zbrodnią!
Aleksander Maślej sądzi, że do pojednania nie dojdzie, dopóki Polacy nie zrozumieją, że Polska była okupantem. Ja rozumiem, że w odczuciu Ukraińców Polacy właśnie tak się zachowywali, że doznawali pewnych krzywd, lecz walka z okupantem kojarzy się raczej z zamachami na poszczególnych urzędników, żołnierzy, instytucje, a nie z zabijaniem bezbronnych! Senat III RP na szczęście potrafił potępić Akcję Wisła i jestem z tego dumna. Gorzej z odszkodowaniami i wyrokami sądów po tym potępieniu – z tego już nie jestem taka dumna. Nie wzbudza mojej dumy fakt, że Polacy w Jaworznie potrafili tak szybko zmienić się z ofiar w katów. Wstyd! Jednak Werchowna Rada nie potrafiła zdobyć się nawet na tak symboliczny gest, przyznać, że UPA brała udział w rzezi wołyńskiej (skoro słowo "ludobójstwo" budzi taki strach) i potępić zbrodnię na bezbronnych, kobietach i dzieciach...